Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Czy Stefan Batory został zamordowany?

Król zmarł w sile wieku będąc okazem zdrowia, nic więc dziwnego, że już przy trumnie dwór zaczął szukać poszlak mogących wskazywać na inną niż naturalna przyczynę zgonu. Batory był w przededniu planowania wielkiej chrześcijańskiej wyprawy wojennej przeciwko Turcji, czekał w Grodnie na zebranie się sejmu, który według wszelkich znaków na niebie i ziemi, oraz przy zgodzie sejmików, miał poprzeć plany władcy.

Batory w Grodnie się nudził, a że jego ogromną namiętnością były polowania, to całe dnie spędzał w puszczy. Akurat nadciągnęła zima i temperatura spadała często poniżej 20 stopni, jednak król na to nie zważał, wyjeżdżał codzienne rano, lekko ubrany i pojawiał się dopiero późnym wieczorem. Nie słuchał napomnień lekarzy. 3 grudnia wracając z polowania poczuł ból w piersiach i duszność, mimo tego rano wstał gotów do kolejnej porcji łowów. Po dwóch dniach znów pojawiły się te objawy, które zaniepokoiły go na tyle, że wrócił do Grodna. Po niedzielnej mszy doszła gorączka, bóle głowy, ogólna słabość ciała. W nocy Batory wstając z łóżka stracił przytomność, jednak 8 grudnia poczuł się znów dobrze. Niestety wieczorem nastąpił atak padaczki. Przy chorym byli jego dwaj włoscy lekarze Simon Simonius i Nicolo Buccelli, znani z tego, że nieustannie się kłócą i podważają swoje sposoby leczenia. Jeden z nich obstawał za astmą, drugi za epilepsją. Każdy zaordynował swoje lekarstwa, ale żadne nie przynosiło poprawy. Ataki następowały coraz częściej, a choć król czuł się bardzo źle, nie pozwolił nikogo informować o stanie swego zdrowia. Nie wiadomo, czy był świadomy swego stanu, bo nie wezwał księdza, a swym kanclerzom powiedział, że jest już prawie zdrowy. 12 grudnia Batory był bardzo słaby, skóra na twarzy zrobiła mu się dziwnie czerwona, a oczy zmętniały. Znów nastąpił atak drgawek, a po nim kolejny, który spowodował śmierć. Cały kraj okrył się żałobą, niedowierzano w tą śmierć i dziwiono się tak nagłej chorobie. W opinii publicznej był Batory okazem zdrowia. Postać cała zwięzła, urodziwa, czerstwa; twarz przystojna i rycerska, w rękach i wszystkich członkach widać siłę i zdrowie – takie opisy z epoki nam pozostawiono. 

Jednak dziś już wiadomo, że stan jego zdrowia pozostawał wiele do życzenia, był chorowity, miał wrzody na nogach, prawdopodobnie gruźlicę. Leczył się już w Siedmiogrodzie, ale kiedy został królem Rzeczypospolitej, nakazał informacje o swych przypadłościach trzymać w tajemnicy. W Europie plotkowano o złym zdrowiu Batorego. Rok wcześniej dwory europejskie przekazywały sobie wieści, że król ma jakieś rany na nogach, które się nie goją i które mogą być śmiertelne. Co ciekawe na dwa lata przed śmiercią władca Rzeczypospolitej spisał swój testament, a na biurku w Grodnie znaleziono drugi, niedokończony. Tymczasem w Polsce dworzanie Batorego rozpoczęli śledztwo w sprawie śmierci swego pana. Główne podejrzenia poszły w stronę włoskich lekarzy. Sekretarz królewski Reinhold Heidenstein pisał: 

Pewna jest rzecz, że kiedy kardynał Radziwiłł do Rzymu wyjeżdżał i z królem się żegnał, Simoni wyraźnie oświadczył, że król długo nie pożyje. O Buccellim rozgadywał sam Krzysztof Zborowski, że ofiarowywał mu się otruć króla, ale go Krzysztof ze wzgardą odprawił. Ja sam widziałem list księcia pruskiego, w którym przestrzegał króla, żeby doktorom swoim nie ufał. 

Wiadomo było też, że wcześniej szykowano zamachy. Chciano napaść na Batorego w Puszczy Niepołomickiej czy podczas podróży do Lublina. On sam bał się najbardziej trucizny, sprowadzał nawet jakieś odtrutki uniwersalne.

Tak czy inaczej podejrzewani przez wszystkich lekarze sami na siebie rzucali najcięższe oskarżenia i napisali stosy listów czy polemik, wyzywając się od konowałów i szarlatanów. Sporu nie zakończono, ale wieki później, w roku 1933, zebrało się konsylium lekarskie i przebadało zapiski z sekcji zwłok króla, dokonanej tuż po jego śmieci. I tak stwierdzono, zwyrodnienie nerek, co prawdopobnie było przyczyną mocznicy, i dusznicy która przy niskich temperaturach i polowaniu, czyli wysiłku, spowodowała zapalenia miąższu nerkowego. Prof. Walter przeanalizował też portrety króla i doszedł do wniosku, że mógł on długotrwale chorować na nerki, bo na każdym z nich ma półprzymknięte, jakby opuchnięte powieki. 

 



Źródło: niezależna.pl

 

#Stefan Batory #śmierć #trucizna #Grodno

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Łysiak
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo