Ostatni gasi światło
Ucieczka Szymona Hołowni, wbrew intencjom tych, którzy chcą mu to zdecydowanie ułatwić, czyli np. Donaldowi Tuskowi, może być hasłem do ewakuacji znacznej części polityków obozu rządowego.
Ucieczka Szymona Hołowni, wbrew intencjom tych, którzy chcą mu to zdecydowanie ułatwić, czyli np. Donaldowi Tuskowi, może być hasłem do ewakuacji znacznej części polityków obozu rządowego.
Piszę prosto z procesu, w którym były marszałek Senatu Tomasz Grodzki pozwał mnie z paragrafu, za który grozi mi kilka lat więzienia. Grodzki poczuł się obrażony tym, że nazwałem go zwykłym łapówkarzem, kiedy sam porównał się do ks. Jerzego Popiełuszki.
Nie wiemy ciągle, czym była akcja rosyjskiego drona, który eksplodował 80 km od Warszawy. W ciągu niespełna 20 minut mógł niezauważony dotrzeć do magazynów saletry w Puławach, rozdzielni prądu w Starej Miłosnej, która zasila Warszawę, eksperymentalnego reaktora jądrowego pod stolicą. Mógł zrobić wszystko, ponieważ nasza obrona przeciwlotnicza go po prostu nie zauważyła.
Wśród wielu symbolicznych scen zaprzysiężenia nowego prezydenta na pewno jedna bardzo zwróciła uwagę naszych widzów: stężałego z wściekłości Donalda Tuska, który nie mógł powstrzymać dygotu ręki.
Prawdę mówiąc, zawsze byłem sceptyczny wobec możliwości rozpisania przyspieszonych wyborów. Dalej uważam, że ten scenariusz nie jest najbardziej prawdopodobny, ale z tego, co widzę, jego prawdopodobieństwo rośnie. W tym roku nie jest to już możliwe, jednak przyszły rok może doprowadzić do przyspieszenia wydarzeń politycznych - pisze Tomasz Sakiewicz w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".
- Ten rząd jest nikomu nie potrzebny: ani administracji amerykańskiej, której poprzednia ekipa pomogła go stworzyć, a obecna nienawidzi; ani społeczeństwu, które chętnie wybrałoby inną władzę; i coraz mniej Brukseli, bo będzie zaraz miała utrzymanka na koncie - pisze w felietonie na łamach najnowszego wydania "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny TV Republika.
Przez salony partii rządzącej przebiega jeden, wielki okrzyk rozpaczy: „Andrzeju, wracaj!”. Były prezydent atakowany i poniżany przez 10 lat przez elity wspierające dzisiaj Donalda Tuska, który obok Jarosława Kaczyńskiego miał być złem najgorszym, to dzisiaj szczyt marzeń o lepszym jutrze chwiejącego się gabinetu.