Siostra Pogarda
A jednak może się okazać, że naród honor ma – zakodowany gdzieś głęboko, w kręgosłupie, w naszym polskim DNA wolnościowym.
A jednak może się okazać, że naród honor ma – zakodowany gdzieś głęboko, w kręgosłupie, w naszym polskim DNA wolnościowym.
Wcale nie jest tak, że lata, w których trzeba było być Niepokornym, Niezłomnym, minęły. Znowu wracają czasy ludzi wyklętych przez władzę.
Równo tydzień przed złowieszczą datą 17 września Rosjanie wystrzelili w stronę Polski kilkadziesiąt dronów – żeby nas podrażnić, ale przede wszystkim sprawdzić nasze możliwości obronne. Zostawiając na chwilę na boku to, co się dzieje obecnie, przyjrzyjmy się sprawie z punktu widzenia dziejowego.
200 lat temu, 16 września 1825 roku, zmarł Franciszek Karpiński, poeta, pamiętnikarz, dramatopisarz.
Minęło sto dni prezydentury, która przywróciła Polakom nadzieję na to, że jeszcze Polska wróci do normalności. Te sto dni już mają wagę taką, jak czasami rok politycznej aktywności innych głów państw. Karol Nawrocki okazał się dla władzy trudnym przeciwnikiem. Już zresztą w trakcie kampanii było wiadomo, że jeśli wygra, to takim właśnie będzie.
Nikt sobie żadnego Żurka w Sądzie Najwyższym nie zamawiał. A mimo to Żurek się pojawił robiąc przy okazji konfę prasową i nie zważając na protesty sędziego, prof. Aleksandra Stępkowskiego odgrywał rolę szeryfa tusko-ministerialnego. Wszystko to przypominało scenę z jakiegoś filmu. Najbliżej chyba do konwencji westernu, w której do miasteczka wjeżdża jakaś banda, główny jej herszt rzuca gwiazdę szeryfa swojemu przybocznemu rewolwerowcowi i plując tytoniową śliną na wyschły piach ulicy wydaje polecenie – „a teraz sędziów”!
To czego jesteśmy świadkami obecnie to kolejna odsłona tego światowego, cywilizacyjnego dramatu Zachodu – oto po tak brutalnym, okropnym zamachu politycznym, po morderstwie, tysiące lewicowych idiotów zaczęło celebrować ten mord, śpiewając, krzycząc z radości, dosłownie piejąc z zachwytu. Jak najdziksze barbarzyńskie bestie - pisze w felietonie dla niezalezna.pl Tomasz Łysiak.