Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Tajemnica śmierci rosyjskiego funkcjonariusza

Trzy dni po katastrofie Tu-154M pod Smoleńskiem na miejscu tragedii miał zginąć funkcjonariusz Ministerstwa ds. Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej.

Trzy dni po katastrofie Tu-154M pod Smoleńskiem na miejscu tragedii miał zginąć funkcjonariusz Ministerstwa ds. Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej. Jego śmierć nastąpiła rzekomo w wyniku przygniecenia wrakiem samolotu. Informacja ta jest prawdopodobnie kolejnym etapem propagandowego zabezpieczenia skutków ewentualnej ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej.

Wiadomość o śmierci rosyjskiego funkcjonariusza podała 19 maja 2011 r. telewizja TVP Info, powołując się na trzy niezależne źródła związane z rosyjską prokuraturą.
Do śmiertelnego wypadku miało dojść we wtorek 13 kwietnia 2010 r. podczas podnoszenia dźwigiem wraku polskiego samolotu. Część Tu-154 zerwała się jakoby z dźwigowej liny i przygniotła stojącego obok dźwigu rosyjskiego funkcjonariusza.

Po ujawnieniu tej informacji Rosjanie początkowo nabrali wody w usta; newsa TVP Info nie skomentowali też polscy śledczy. Dopiero następnego dnia rosyjskie Ministerstwo Spraw Nadzwyczajnych, zapytane o tę sprawę przez „Nasz Dziennik”, zdementowało doniesienia telewizji.

Jeśli wiadomość podana przez TVP Info jest nieprawdziwa, to warto zadać pytanie, dlaczego akurat teraz – gdy coraz głośniej jest o konieczności przeprowadzenia ekshumacji ofiar katastrofy – Rosjanie zdecydowali się na taki kontrolowany przeciek fałszywej informacji do polskich mediów. Jeżeli zaś jest to prawda – ciekawe, dlaczego śmierć rosyjskiego funkcjonariusza – rzekomo w wyniku zwykłego wypadku – była przez ponad rok trzymana w tajemnicy. Czyżby Rosjanin zginął w innych okolicznościach i kilka dni wcześniej?

> 97 ofiar katastrofy?
Wiadomość o zgonie rosyjskiego funkcjonariusza Ministerstwa ds. Nadzwyczajnych jest o tyle ciekawa, że przez kilka dni po katastrofie rosyjskie media informowały, iż pod Smoleńskiem zginęło... 97 osób. Co ciekawe, liczbę tę podawał właśnie rosyjski resort ds. nadzwyczajnych, kierowany przez Siergieja Szojgu – obecnie wiceprzewodniczącego specjalnej rosyjskiej komisji rządowej do zbadania przyczyn katastrofy Tu-154.

O 97 ofiarach mówiły też rosyjskie media 10 kwietnia 2010 r. o godz. 15.40. Polska Agencja Prasowa, relacjonując doniesienia rosyjskich agencji prasowych, informowała: „Na miejscu katastrofy znaleziono ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego – podała agencja prasowa RIA-Nowosti. Według najnowszych informacji w katastrofie w Smoleńsku zginęło nie 96 osób, lecz 97”.
Zawyżenie liczby ofiar trudno zrzucić na karb zamieszania lub zwykłej pomyłki (np. zaliczenia do grona ofiar Zofii Kruszyńskiej-Gust, która była na liście pasażerów Tu-154, lecz nie stawiła się na lotnisku), albowiem o 97 ofiarach Rosjanie mówili jeszcze cztery dni po katastrofie! Wspominana już RIA-Nowosti donosiła 14 kwietnia 2010 r.: „Według zweryfikowanych danych, w wyniku katastrofy polskiego samolotu Tu-154 w pobliżu Smoleńska zginęło 97 osób”. Agencja powoływała się przy tym na „dowódcę sztabu operacyjnego”.

Tego samego dnia rosyjskie media podały inną zaskakującą informację. Portal lenta.ru, cytując rosyjską agencję Interfax, napisał, że wśród zidentyfikowanych ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem dwóch osób... nie było na liście lecących Tu-154. Niezależnie od Interfaxu taką samą wiadomość upublicznił portal news.ru, który powołał się z kolei na źródło w moskiewskim sztabie udzielającym pomocy rodzinom ofiar katastrofy. „Prawdopodobnie jest więcej kodów DNA niż 96, a świadczyć to może o tym, że na ziemi mogły zginąć jakieś osoby” – relacjonował 14 kwietnia 2010 r. moskiewski korespondent telewizji TVN24.

Warto dodać, że wiadomość o obecności wśród ofiar osób, które nie znajdowały się w samolocie, pierwszy zdementował Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera Tuska i koordynator lotu Tu-154 do Smoleńska. „Te dwie osoby to pracownik kancelarii i funkcjonariusz BOR, oba nazwiska były na liście pasażerów” – powiedział Arabski.

> Strach przed ekshumacją
Doniesienia – prawdziwe lub nie – dotyczące śmierci rosyjskiego funkcjonariusza wpisują się więc albo w ciąg szokujących rozbieżności w sprawie liczby i tożsamości ofiar katastrofy, albo w ciąg wyjątkowo perfidnej dezinformacji Rosjan (podobny charakter ma zresztą niedawna wiadomość o rzekomej pomyłce Polaków przy identyfikacji trzech ofiar – pisze o tym w osobnym artykule Tadeusz Święchowicz).

Jeśli mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem, to niewątpliwie zabieg ten ma służyć propagandowemu zabezpieczeniu Rosji przed skandalem, jaki może nas czekać po ekshumacji ciał ofiar tragedii. Coraz więcej faktów świadczy bowiem o tym, że sekcje zwłok były fikcją, identyfikacja została przeprowadzona niechlujnie, a w trumnach niektórych ofiar mogą znajdować się szczątki zupełnie innych osób.

Wystarczy tylko wspomnieć, że opisy ciał zawarte w części protokołów sekcyjnych zupełnie odbiegają od rzeczywistego wyglądu osób poddanych rzekomo obdukcji. Śp. Przemysław Gosiewski miał 164 cm wzrostu, a w protokole z jego sekcji wpisano, że ofiara mierzyła 175 cm; z kolei w dokumencie dotyczącym śp. Zbigniewa Wassermanna Rosjanie opisali organy, które zostały mu wcześniej wycięte po przejściu ciężkiej operacji. A jak ostatnio ustalił „Nasz Dziennik”, w sekcji zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego brał udział lekarz-widmo – Aleksiej Władimirowicz Kiebanow, którego nikt nigdy nie widział w podanym w protokole miejscu zamieszkania.

Przypomnijmy jeszcze, że choć minister zdrowia Ewa Kopacz powiedziała 29 kwietnia 2010 r. w Sejmie, że „każdy skrawek został przebadany genetycznie”, to dwa tygodnie po pogrzebach ofiar katastrofy przyjechało do Polski kilkanaście trumien z ludzkimi szczątkami, wśród nich jedna z oznaczeniem NN, czyli niezidentyfikowanymi. Szczątki te spopielono, choć nie wiadomo, kto wydał zgodę na ich kremację i pochówek.

Jedynym sposobem, by wyjaśnić te wszystkie skandaliczne zaniedbania, pozostają więc ekshumacje. Dzięki nim uda się, być może, stwierdzić także rzeczywistą przyczynę śmierci pasażerów Tu-154. Nic zatem dziwnego, że rosyjska machina propagandowa podejmuje różne działania, by zmącić obraz wydarzeń, jaki uzyskamy w wyniku ewentualnych badań ciał ofiar katastrofy.


 



Źródło:

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Leszek Misiak,Grzegorz Wierzchołowski
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo