Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Klęska zwolenników zielonej energii w Teksasie. Bezapelacyjnie przegrali z… zimą

Władze Teksasu były bardzo dumne z tego, jak wiele energii elektrycznej pozyskują z ekologicznych wiatraków. Kiedy jednak ten stan nawiedziła zima, miliony Teksańczyków zostały bez prądu.

zdjęcie ilustracyjne
PeterDargatz / CC0

USA odwiedziła ostatnio wyjątkowo zimowa pogoda. Jak donosi National Weather Service niemal 154 miliony Amerykanów mieszka na terenach, które objęto ostrzeżeniami pogodowymi. W siedmiu stanach ogłoszono już stany wyjątkowe. Pogoda w zeszłym tygodniu kosztowała życie co najmniej 15 ludzi. Większość z nich zginęła w wypadkach drogowych spowodowanych przez oblodzone drogi.

Najcięższa sytuacja jest obecnie w Teksasie. Głównie dlatego, że to raczej ciepły stan, jego mieszkańcy twierdzą, że tak ciężkiej zimy jeszcze nie widzieli i nie potrafią sobie z nią radzić. Dotyczy to też władz. Dramatycznie brakuje im np. piaskarek i pługów śnieżnych, które normalnie nie były do niczego potrzebne. Znakomita większość Teksańczyków nie wie jak jeździć po oblodzonych drogach, co jest powodem licznych wypadków – cztery dni temu na przykład w Forth Worth doszło do gigantycznego karambolu, w którym zderzyło się ponad 130 samochodów a sześć osób straciło życie.

Władze stanu zdążyły już ogłosić stan wyjątkowy i wysłać do walki z żywiołem Gwardię Narodową, której żołnierze sprawdzają stan mieszkańców, transportują żywność i wodę, etc. Waszyngton również otrzymał im pomoc. Tym, czego nikt się nie spodziewał, były jednak problemy z prądem. Jak skomentował dziennikarz Tucker Carlson, Teksas ma tyle surowców energetycznych, że brak energii w tym stanie to jak śmierć z głodu w sklepie spożywczym. Braki prądu są jednak faktem i dotknęły miliony Teksańczyków. W wielu miejscach tłumy mieszkańców zwaliły się do supermarketów, centr wystawienniczych itp. tylko po to aby się ogrzać, co uznali za ważniejsze od zagrożenia pandemicznego. W innych miejscach doświadczyli tzw. rolling blackouts czyli sytuacji, w której prąd jest wyłączany na kilka godzin, a po jego włączeniu światła gasną w sąsiedniej miejscowości czy hrabstwie. Władze apelują do mieszkańców, aby ci powstrzymali się od korzystania z elektryczności w takim stopniu, w jakim jest to tylko możliwe.

Wiele osób uważa, że dramatyczne braki prądu zostały wywołane przez postawienie stanu na turbiny wiatrowe. Jakieś piętnaście lat temu w Teksasie ich praktycznie nie było a energetyka opierała się głównie na elektrowniach gazowych – Teksas ma w końcu jedne z największych złóż gazu ziemnego na świecie. W 2005 roku stanowa Komisja Usług Publicznych zmodyfikowała przepisy tak, aby do 2015 roku 5880 MW mocy – ok. 5 proc. całości – pochodziło z ekologicznych źródeł odnawialnych a do 2025 – 10000MW. Teksańczycy zaczęli budować masowo turbiny wiatrowe, które obecnie stały się równie popularnym elementem krajobrazu jak charakterystyczne „osiołki” na szybach naftowych. Cele na 2025 udało im się osiągnąć już w 2009, a obecnie prąd pozyskiwany z wiatraków to ok. 23 proc,. całego prądu w teksańskiej sieci energetycznej. Więcej, ok. 45 proc., produkuje się tylko z gazu. Teksas jest absolutnym liderem w USA jeśli chodzi o pozyskiwanie energii z wiatru, odpowiada za 30 proc. takiej energii pozyskiwanej w całym kraju.

Teksańscy politycy byli z tego bardzo dumni. Jeszcze w zeszłym tygodniu republikański gubernator Gregg Abbot przyjął z dumą nagrodę za bycie liderem w zielonej energetyce. Niespodziewana zima pokazała jednak, że taka sytuacja może być niebezpieczna. Osadzający się na łopatach wiatraków lód sprawił bowiem, że znaczna ich część przestała się kręcić. Zarządzająca większością teksańskiej sieci energetycznej organizacja ERCOT powiedziała, że z tego powodu turbiny generują o 12 GW mocy mniej niż normalnie. Zimowa pogoda sprawiła, że także inne formy produkcji energii mają problemy. Łącznie z sieci zniknęło 30 GW energii. Jeśli dodać do tego, że elektryczne grzejniki wywołały rekordowe zapotrzebowanie na prąd, obliczone na ponad 69 GW, nie trudno zrozumieć obecne problemy.

Władze stanu i przedstawiciele firm energetycznych zapewniają, że robią co w ich mocy aby przywrócić jak najwięcej produkcji prądu. Na razie nikt jednak nie wie, kiedy sytuacja ulegnie znaczącej poprawie. Wielu komentatorów zauważa, że Teksas znalazł się w podobnej sytuacji, w jakiej Kalifornia – stan, który równie mocno stawia na zieloną energię – znalazła się zeszłego lata. Tam wyjątkowo upalne lato i związane z nim zapotrzebowanie na klimatyzację sprawiło, że dla milionów mieszkańców zabrakło prądu. Do dziś trwają dyskusję o tym, czy winna tutaj była sama struktura tamtejszej energetyki, która nawet w normalnej sytuacji zapewnia zaledwie 68 proc. energii elektrycznej jakiej potrzebuje ten stan.

Wiele osób martwi się również o to, czy sytuacja z Teksasu nie jest ponurym prognostykiem dla reszty kraju. Administracja prezydenta USA Joe Bidena nie ukrywa bowiem, że podobnie jak wcześniej administracja Baracka Obamy chce stawiać na zieloną energetykę zamiast wykorzystywania do produkcji prądu atomu czy paliw kopalnych. Komentatorzy zauważają, że z racji warunków naturalnych stany takie jak Teksas czy Kalifornia są idealne do pozyskiwania prądu ze źródeł odnawialnych. Skoro więc w tak optymalnych warunkach powoduje to kłopoty, to wiele osób boi się teraz, że naleganie na zieloną energię sprawi, że w mniej optymalnych miejscach braki prądu staną się codziennością.

 



Źródło: Fox News, niezalezna.pl

 

#USA #zima #farma wiatrowa #energia

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
albicla.com@ Wiktor Młynarz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo