Poseł Mieszkowski z Nowoczesnej przerażony możliwością... repolonizacji mediów

Posiedzenie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu przybrało zupełnie nieoczekiwany obrót, gdy poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski stwierdził że najbardziej przeraża go komercjalizacja mediów. Przyznał, że nie ma dla niego znaczenia, czy stoi za tym kapitał niemiecki czy... polskie pieniądze.

Zaczęło się od tego, że poseł Krzysztof Mieszkowski dziwił się zamieszaniem wokół listu Marka Dekana – szefa koncernu medialnego Ringier Axel Springer Media AG. Jak już informowaliśmy, „Wiadomości” TVP1 przytoczyły fragmenty listu szefostwa międzynarodowego koncernu medialnego Ringier Axel Springer do pracowników. Według autorów materiału, „szefostwo niemiecko-szwajcarskiego koncernu” oczekuje od dziennikarzy publikowania krytycznych ocen dotyczących braku poparcia polskiego rządu dla Donalda Tuska w wyborze na szefa Rady Europejskiej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Jest reakcja MSZ Niemiec na list szefa Ringier Axel Springer Media AG. Będzie nagana?

- Czy my jesteśmy w stanie wojny z Niemcami? Czy ta instrukcja, o której mówicie, jest szwajcarska czy niemiecka? […] Jako człowiek, który utożsamia się z wartościami UE, oceniam, że podważacie nasze relacje, to kompromitujące dla europejskiej solidarności. Czy w tym tekście szefa koncernu jest jakaś sugestia i podważenie art. 14 naszej konstytucji, który brzmi jednoznacznie: „Rzeczpospolita zapewnia wolność prasy”? Czy nasi dziennikarze i dziennikarki są na tyle ulegli? - mówił Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej.

Reakcję polskiego rządu na list Marka Dekana Mieszkowski określił mianem „gomułkowskiej”. Nagle stwierdził, że najbardziej przeraża komercjalizacja mediów, nawet jeśli chodzi o ich repolonizację.

- Jest jeszcze jedna ważna rzecz, panie premierze. Jestem ciekaw, czy zanotował Pan taką sytuację, że któryś z dziennikarzy poskarżył się, że nie może wypowiadać się w sposób wolny w mediach koncernu niemieckiego. Mnie bardziej przeraża komercjalizacja mediów - niezależnie, czy stoi za nimi niemiecki kapitał czy polskie pieniądze – przekonywał poseł Mieszkowski.

Na te słowa stanowczo zareagowała Joanna Lichocka z PiS zwracając uwagę, że politycy opozycji obecni na posiedzeniu komisji sejmowej sprawiają wrażenie, jakby z jakichś względów kwestia listu szefa koncernu medialnego Ringier Axel Springer Media AG była zupełnie nieistotna.

- Nie macie pojęcia o wolności słowa i zasadach, jakimi powinny kierować się redakcje. Nie macie pojęcia, że dyrektor finansowy, prezes wydawnictwa, nie ma prawa ingerować w pracę redaktora naczelnego i dziennikarzy. To podstawowa zasada wolności dziennikarskiej! - mówiła Joanna Lichocka, po czym przypomniała kluczowy wątek z czasów afery podsłuchowej, gdy Paweł Graś mówił o interwencji w sprawie odwołania redaktora naczelnego „Faktu” - Grzegorza Jankowskiego.

 

Źródło: niezalezna.pl,PAP,sejm.gov.pl

 

#Sejm #Niemcy #polityka #Nowoczesna #media