Jeszcze kilka tygodni temu Donald Tusk twierdził, że żadnych pieniędzy nie dostaniemy. Kiedy okazało się, że premier Morawiecki po rozmowach z przywódcami był pewien, że te pieniądze dostaniemy, to Tusk przypisuje sobie sukcesy premiera Morawieckiego – powiedział wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Unia Europejska próbuje szantażować Polskę ws. pieniędzy z Funduszu Odbudowy. W niewiążącej rezolucji przyjętej we czwartek podano, że PE żąda m.in., aby pieniądze podatników UE nie były przekazywane rządom, które "rażąco, celowo i systematycznie podważają wartości europejskie", oraz wzywa Komisję Europejską i Radę Europejską do działania.
Parlament Europejski przyjął ją m.in. głosami europosłów PO.
PE głęboko ubolewa nad decyzją polskiego Trybunału Konstytucyjnego z 7 października, określając ją "jako atak na europejską wspólnotę wartości i prawa jako całość" i twierdząc, że Trybunał nie ma mocy prawnej i został przekształcony "w narzędzie legalizacji bezprawnych działań władz".
Donald Tusk wybrał się do Brukseli. Po swojej wizycie zapewnił, że Polska otrzyma pieniądze.
Jeszcze kilka tygodni temu twierdził, że żadnych pieniędzy nie dostaniemy – przypomniał wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
Dodał, że kiedy okazało się, że premier Morawiecki po rozmowach z przywódcami był pewien, że te pieniądze dostaniemy, to Donald Tusk przypisuje sobie sukcesy premiera Morawieckiego.
„Jak się nie ma własnych sukcesów to trzeba korzystać z innych”
– zaznaczył poseł PiS.
Podkreślił też, że Tusk został złapany za rękę, że napisał nieprawdę.
Wymienił Słowenię jako kraj, który jest zaniepokojony tym, co się dzieje w Polsce. Premier tego kraju wielokrotnie powtarzał, że w tym sporze Polska ma rację i tutaj nie ma żadnego z jego punktu widzenia dylematu, po której stronie stanąć. Widać, że ten tweet nie oddawał rzeczywistości
– podał wiceminister.
Wawrzyk ocenił, że Komisja Europejska miała określony termin na opracowanie swojego stanowiska ws. KPO, a on minął już wiele tygodni temu.
„Sprawa z punktu widzenia decyzji Komisji o przyznaniu poszczególnym krajom zgody na KPO wtedy dopiero nabrała tempa. Wina w tym zakresie leży po stronie Komisji. Nie ma przeszkód formalnych, żebyśmy tych pieniędzy mogli nie dostać. Komisja jest opieszała w swojej działalności”
– podał.
Ocenił, że według jego wiedzy otrzymamy te pieniądze.