KRRiT cuchnąca monopolem

Czy pamiętają Państwo, jak ochoczo eurodeputowani z Niemiec i Francji protestowali przeciwko medialnym porządkom na Węgrzech? Jak na sali obrad urządzili demonstrację, zaklejając sobie usta taśmami, by wyrazić dezaprobatę dla rzekomo tłumiących wolność mediów działań rządu Orbána?

Jak wobec tego można wytłumaczyć brak reakcji na to, co wyprawia w Polsce Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji? Jej ustawowym zadaniem jest stać na straży wolności słowa i interesu odbiorców oraz zapewnienie pluralizmu na rynku medialnym. A przecież ostatnie wyczyny członków KRRiT i jej przewodniczącego Jana Dworaka są zaprzeczeniem celu istnienia tej instytucji. W odróżnieniu od Węgier, gdzie mamy do czynienia z dorabianiem gęby Orbánowi, w Polsce  mamy dowody na antywolnościowe praktyki KRRiT.

Chodzi o sposób przyznawania koncesji na multipleks, który decyduje o dalszym losie nadawców. Wybór firm, które otrzymały koncesję, nosi nie tylko wszelkie cechy kumoterstwa, ale – co gorsza – świadomej polityki zmierzającej do wzmocnienia monopolu medialnego określonego środowiska. TV Trwam, oglądana przez miliony stałych widzów, zdaniem Rady na koncesję nie zasługuje. Czy to nie wystarczający powód, by eurodeputowani zakleili sobie usta i zablokowali salę obrad i by sprawą zajął się PE?

 

Źródło: