
Powrót człowieka zwanego Koniem
Cała Polska powinna się dowiedzieć, że to, czego doświadczyli warszawiacy, czeka pozostałych mieszkańców kraju.
Cała Polska powinna się dowiedzieć, że to, czego doświadczyli warszawiacy, czeka pozostałych mieszkańców kraju.
Zawsze mnie zastanawiał fragment z naszego wyznania wiary, mówiący o tym, co działo się tuż po śmierci Chrystusa: „zstąpił do piekieł”. Intencja jest jasna: Chrystus przezwyciężył śmierć i w domu złego pokazał, kto tu rządzi. Można sobie wyobrazić panikę mieszkańców tego fatalnego zakątka, a wizualnie to pewnie było to coś w rodzaju trzęsienia ziemi o dużej skali.
Myślimy o Świętach Wielkiej Nocy w kontekście cudu Zmartwychwstania i wynikającego z niego zbawienia.
Kardynał August Hlond, wielki prymas Polski odradzającej się po latach wielkiej niewoli, następnie okupowanej przez Niemców i Rosjan, zniewolonej przez Moskali i zdradzonej przez tzw. aliantów, wielokrotnie podnosił nas na duchu, odwołując się do historii zbawienia.
Donald Tusk zapowiedział repolonizację gospodarki i obwieścił, że kapitał ma narodowość: „koniec naiwnej globalizacji”. Można by wziąć jego słowa za dobrą monetę i zawołać językiem Biblii: „W niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”. Problem w tym, że Tusk od dekad cynicznie rozgrywa tego rodzaju karty.
Wyborcy prawicy powinni za punkt honoru postawić sobie udział w spotkaniach polityków KO i zadawanie im pytań.
Szef NATO Mark Rutte powiedział: „Jesteśmy świadomi doniesień, że Rosja bada możliwość umieszczenia broni jądrowej w kosmosie”. Dodał, że taka broń raczej nie zostanie użyta do atakowania celów na Ziemi, lecz przeciwko satelitom, co z kolei może spowodować chaos na planecie.
Na spotkaniach z Karolem Nawrockim atmosfera jest inna niż podczas mitingów jego konkurenta z Warszawy. Nie wyczuwa się napięcia, nastroju sztucznej gali. Kandydat z Gdańska nie sili się, by wydać się nadzwyczajną osobowością. Polacy mogą czuć się z nim jak na rodzinnym pikniku. Zwyczajnie i swojsko.
Tu pięć złotych, tam dziesięć, a przy kasie trzysta do zapłaty – ile razy słyszałem te słowa, stojąc w sklepowych kolejkach. Drożejące w zastraszającym tempie jajka, bez których chyba nikt z nas nie wyobraża sobie zbliżających się świąt. Polujemy na promocje na masło czy olej, czyli produkty z tzw. koszyka podstawowego. On sam staje się lżejszy i coraz droższy.
Niektórzy upatrują w niedawnej serii debat przełomu, który odwraca trendy przed wyborami prezydenckimi. Inni studzą ten komentatorski zapał, mówiąc, że debaty nie zmieniają niczego. Nowe sondaże zdają się potwierdzać raczej pierwszą wersję, choć i na to pojawia się kontrargument, że po prostu mamy do czynienia z typową dla naszych badaczy korektą, urealnieniem wyników w miarę zbliżania się wyborów. Jednak niezależnie od tego, kto ma w tym sporze rację, debaty telewizyjne zmieniły całkiem sporo, jeśli chodzi o świadomość wyborców, a to może być wstępem do faktycznej zmiany.
Mamy kolejny dowód na to, że działania Pekinu stanowią istotne wsparcie dla machiny wojennej Władimira Putina. Ukraiński wywiad poinformował, że ponad 150 obywateli Chin dołączyło do rosyjskiej armii, aby walczyć przeciwko Ukrainie. W tym czasie koleżanka Tuska Ursula von der Leyen zadzwoniła do premiera Chin, prosząc go „o zwiększenie wysiłków na rzecz wniesienia znaczącego wkładu w proces pokojowy”.
Sobotni marsz był wydarzeniem wyjątkowym. Nie tylko dlatego, że uczcić miał tysiąclecie koronacji pierwszego polskiego króla. Nie tylko dlatego, że pokazał, że państwo jest rządzone przez osoby, które są wobec historii własnego narodu w najlepszym razie obojętne.
Wiedzą Państwo, jaki jest największy sukces debaty w Telewizji Republika? Wczoraj Polacy zobaczyli, że nie jest prawdziwy ten budowany przez lata obraz, ta gęba, którą usiłuje się nam – obozowi niepodległościowemu, środowisku Telewizji Republika i „Gazety Polskiej” – przyprawiać.
Nie bez satysfakcji odnotowałem wypowiedzi Tomasza Lisa i jemu podobnych o klęsce demokracji w Końskich, igrzyskach dla gawiedzi, o tym, że Szymon Hołownia i Magdalena Biejat powinni sobie pójść, jeśli koalicja im nie odpowiada.
Kolejne szokujące informacje dochodzą z okolic rządu. Okazuje się, że spółka Gaz-System powierzyła budowę strategicznej inwestycji – kluczowej części terminala gazowego FSRU w Gdańsku – nie polskiemu konsorcjum, co byłoby logiczne, zważywszy, jak ważna jest ta budowa dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, lecz firmie spoza UE, tureckiej GAP, mimo że wcześniej ABW rekomendowała odsunięcie Turków od innego kontraktu.
Jeśli samotny Trzaskowski w pustej sali czekał na kontrkandydatów, jeśli zmuszono media do przyznania, że to nie TVP zorganizowała debatę, jeśli usłyszano głosy wyborców i dostrzeżono niezależne media – to tylko zasługa debaty Republiki w Końskich.
Jak co miesiąc pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej stał się celem prowokacji – akurat z okazji 15. rocznicy katastrofy.
Doniesienia o zaprzęgnięciu służb specjalnych do zbierania haków na Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata w wyborach prezydenckich, pokazują, jak bardzo ekipa Donalda Tuska obawia się porażki Rafała Trzaskowskiego.