Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Wyborcy PiS zdecydują o tym, kto będzie prezydentem Krakowa. KO musi liczyć, że nie pójdą do drugiej tury

A jednak. Choć Koalicja Obywatelska poniosła wizerunkową porażkę w wyścigu do sejmików z PiS - mimo położonych nakładów na kampanię wyborczą, włącznie z niszczeniem opozycji - to w Krakowie zanotowała ogromny sukces. Aleksander Miszalski, który nie był wcale pewny wejścia do drugiej tury, wygrał zdecydowanie. Ale jego los zależy od wyborców PiS.

Aleksander Miszalski
Aleksander Miszalski - Aleksander Miszalski/X

Wynik Kmity lepszy niż w exit poll 

Z pełnych wyników PKW wynika, że Aleksander Miszalski uzyskał 37,2 procent głosów. W drugiej turze melduje się Łukasz Gibała, na którego oddało głos 26,8 procent. Trzeci w stawce jest Łukasz Kmita. Były wojewoda zdobył 19,8 proc. Wyniki są zatem nieco inne, niż w exit poll - w przypadku kandydata KO lekko słabszy, a w przypadku byłego wojewody małopolskiego z PiS znacząco lepsze - w sondażu mógł liczyć bowiem na zaledwie 14,7 proc. Byłaby to absolutna katastrofa dla krakowskich struktur partii Jarosława Kaczyńskiego. A tak - jest słabo, ale pewnie z dłuższą i intensywniejszą kampanią udałoby się przebić do dogrywki. Na niekorzyść Kmity działało to, że jest po prostu nierozpoznawalny. Zupełnie inaczej byłoby w przypadku Małgorzaty Wassermann w wyborczej rywalizacji, gdy nie ma już Jacka Majchrowskiego w roli faworyta. Ona i Marek Lasota dostawali się do drugich tur.  

Objazd ministrów po Krakowie 

Miszalski może się cieszyć, ale teraz los prezydentury w Krakowie zależy od wyborców PiS. Do sejmiku głosowało na tę partię ponad 40 proc. mieszkańców w porównaniu 27 proc. dla KO - a to spora przewaga. Nie przełożyło się to na popularność do Rady Miasta Krakowa, gdzie zwyciężyła zbiorczo formacja Donalda Tuska, ani w wyborach na prezydenta miasta. Biorąc pod uwagę, że twardy elektorat PiS w mieście to ok. 25-30 proc., to prawica nie zmobilizowała wszystkich. A Miszalski? Uzyskał bardzo dobry wynik, ale jest on pokłosiem wsparcia ze strony rządzących. Donald Tusk poparł np. Jacka Sutryka, ale nie organizował mu kampanii - i we Wrocławiu prezydent może mówić o porażce, bo będzie się męczył przez dwa tygodnie kampanii i nie jest pewne, że wygra.

W Krakowie zaś premier nie tylko udzielił poparcia Miszalskiemu, ale ministrowie z jego rządu non stop odwiedzali miasto i nagrywali z kandydatem filmiki. Robili więc coś, o co oskarżali poprzedników z PiS, sugerując, że wybory są nieuczciwe, a na co zwracała uwagę w komunikacie przed wyborami PKW. Tutaj mobilizacja wyborców lewicowo-liberalnych z finałem Koalicji Obywatelskiej w hali Hutnika Kraków się powiodła. 

Teraz elektorat PiS będzie miał wybór jak - przy zachowaniu wszelkich proporcji - między dżumą, a cholerą. Na pewno nie poprze Miszalskiego, który sfotografował się niegdyś na imprezie z ośmioma gwiazdkami na czole. Czy konserwatywni wyborcy zacisną zęby i zagłosują na Gibałę, przesądzając o jego zwycięstwie? Niewykluczone. Tak jak to, że elektorat PiS pozostanie gremialnie w domach. 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#wybory samorządowe #Kraków #Łukasz Kmita #Łukasz Gibała #Aleksander Miszalski

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wszołek
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo