Nikt nie ma prawa manifestować swoich poglądów poprzez pogardę dla innych. Demonstracje będące nową odsłoną tzw. czarnych marszy są niebywałym strumieniem nienawiści wobec osób niepełnosprawnych, ich rodziców, rodzeństwa.
Sprawa, w której wyrok wydał Trybunał Konstytucyjny, budzi ogromne emocje i na pewno warta jest pogłębionej debaty publicznej. Dotyka spraw niezwykle delikatnych: przeżyć ludzi dotkniętych przez los chorobą nienarodzonego dziecka, emocji niezwykle skomplikowanych. Nie mam wątpliwości, że życie ludzkie jest święte niezależnie od stanu zdrowia – nie zabijaj, w moim głębokim przekonaniu, dotyczy każdego człowieka, szczególnie tego najsłabszego i bezbronnego. Ale uznaję, że są ludzie inaczej widzący tę kwestię i choć się z nimi nie zgadzam, to nie odbieram im prawa głosu. Jednak to, co obserwujemy po ogłoszeniu wyroku TK, to nie jest debata publiczna, to w ogóle nie jest żadna debata. To niespotykana erupcja wulgarności i prostactwa, która w części mediów i w niektórych kręgach opinii publicznej prezentowana jest jako manifestacja własnego zdania. Ale sprawę należy postawić jasno: nikt nie ma prawa manifestować swoich poglądów poprzez pogardę dla innych. Demonstracje będące nową odsłoną tzw. czarnych marszy są niebywałym strumieniem nienawiści wobec osób niepełnosprawnych, ich rodziców, rodzeństwa. Czy ktokolwiek z ich uczestników pokusił się o refleksję, co czują choćby nastolatkowie z zespołem Downa j ich najbliżsi słysząc, że możliwość ich uśmiercenia to prawo człowieka, bo oni do facto nie byli ludźmi, tylko zdeformowanym płodem, który rujnuje życie i czyni je piekłem? To i tak najłagodniejsze przykłady takich uzewnętrznień. Ale w tych sabatach odczłowieczania biorą udział politycy, celebryci. Oni podgrzewają emocje i nakręcają spiralę nienawiści. Ale nie tylko niepełnosprawni są ofiarami ich zdziczenia. W protestach uczestniczy wiele młodych kobiet – wręcz nastoletnich dziewczyn. Po wypowiedziach widać, że kompletnie pozbawionych wiedzy na temat sprawy, otumanionych wizjami dzieci bez mózgów, które przyjdzie im wychowywać. Część z nich została zapewne skuszona znanymi nazwiskami, poklaskiem wpływowych mediów i postanowiła przyłączyć się do tej „imprezy”. Ale kim będą po takiej „zabawie” – bezdusznymi, wypranymi z empatii, egoistycznymi, a przy tym niebywale brutalnymi ludźmi? Taki ich wizerunek jawi się z nagrań, które umieszczają w mediach społecznościowych. Do tego smętnego obrazu dochodzi jeszcze potężna hipokryzja. Polityków Lewicy i Platformy, którzy jeszcze nie tak dawno obtańcowywali uczestników protestu niepełnosprawnych, w świetle kamer głaszcząc po głowach ludzi, których możliwość zabicia dziś ogłaszają prawem człowieka. Natrętnie epatują opisami i zdjęciami domniemanych wad rozwojowych płodów, ale zachęcają do przemocy wobec tych, którzy pokazują, na czym polega aborcja. Naprawdę trudno o większe zakłamanie.