Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Przedwyborcza karuzela z prezesami

Przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w spółkach skarbu państwa panuje spore zamieszanie. Niedawno z posady zrezygnował szef LOT-u. W konflikcie z rządem są prezesi Tauronu i PGE.

tos/robertdanieluk
Przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi w spółkach skarbu państwa panuje spore zamieszanie. Niedawno z posady zrezygnował szef LOT-u. W konflikcie z rządem są prezesi Tauronu i PGE. O swoją posadę powinien obawiać się zaprzyjaźniony z obecną władzą szef PKO BP.

Kiedy zbliżają się wybory i może dojść do zmiany władzy, w spółkach skarbu państwa zaczynają się dziać dziwne rzeczy. W PLL LOT, który zasilono ponad 500 mln zł publicznych pieniędzy i który po latach generowania strat wreszcie zarobił na lataniu, prezes Sebastian Mikosz podał się do dymisji. Zademonstrował w ten sposób swoje niezadowolenie z decyzji Ministerstwa Skarbu Państwa, które zrezygnowało z prywatyzacji spółki, choć był inwestor gotowy kupić LOT. – Rząd boi się sprzedaży LOT-u przed wyborami, bo to może wywołać krzyk o wyprzedaży sreber rodowych – uważa Adrian Furgalski, wiceprezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. W ten sposób koalicja PO-PSL, zamiast sprzedać przewoźnika i odzyskać chociaż część wpompowanych w niego pieniędzy, wolała zadbać o posady w nowym parlamencie.

Na wylocie jest prezes energetycznej spółki Tauron Dariusz Lubera, który gotowy jest przejąć kopalnię Brzeszcze tylko na warunkach spełniających założenia biznesowe. Tymczasem rząd, który podpisując w styczniu porozumienie ze strajkującymi górnikami zobowiązywał się, że do września uratuje kopalnie z Kompanii Węglowej, nalega, by Tauron kupił Brzeszcze bez względu na biznesowe konsekwencje. Ponieważ zdanie prezesa podzielała większość członków rady nadzorczej, Ministerstwo Skarbu Państwa wymieniło pięć z dziewięciu osób zasiadających we wspomnianej radzie. Lubera pytany, czy obawia się utraty stanowiska, odpowiada, że nigdy tego się nie bał.

Wobec słabości rządu Ewy Kopacz i sondaży wskazujących, że jesienne wybory wygra PiS, odwaga ostatnio potaniała. Jeśli nawet szef Tauronu wkrótce straci posadę, to odejdzie w chwale menedżera, który postawił się władzy. Podobnie może być w wypadku Marka Woszczyka, prezesa Polskiej Grupy Energetycznej, który nie chce wyłożyć 400 mln zł na udziały w Nowej Kompanii Węglowej.

Jednocześnie postawa prezesów może być podyktowana rozsądkiem. Prawdopodobnie kalkulują, że po wyborach i tak stracą posady, ale przynajmniej nie będą mieli na głowie prokuratorów i zarzutów o działanie na szkodę własnych spółek. A taki scenariusz byłby możliwy, gdyby zamiast kierować się zasadami biznesu, ulegli politycznym naciskom obecnej władzy. Tak było chociażby w wypadku Jastrzębskiej Spółki Węglowej, którą nakłoniono do odkupienia od Kompanii Węglowej kopalni Knurów-Szczygłowice, co JSW finansowo pogrążyło.

Niektórzy szefowie państwowych spółek prawdopodobnie stracą posady po wyborach ze względu na podjęte wcześniej decyzje biznesowe. Taki los może spotkać szefa PKO BP Zbigniewa Jagiełłę, który doprowadził do przejęcia polskiego oddziału Nordea Banku, a wraz z nim ogromnego portfela kredytów frankowych. Jeśli nowy prezydent i ewentualnie nowy rząd doprowadzą do uchwalenia ustawy, która obciąży banki kosztami restrukturyzacji tych pożyczek, kupno Nordei zamiast sukcesem, może okazać się dla PKO BP katastrofą.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Marek Michałowski
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo