Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nieprawidłowości w PPL? Będzie pozew przeciwko twórcom programu "Superwizjer"

Państwowe Przedsiębiorstwo "Porty Lotnicze" wytoczy pozew przeciwko "Superwizjerowi" TVN, gdyż uważamy, że informacje, które tam zostały przedstawione są absolutnie nierzetelne, mimo, że dziennikarze dostali wszystkie materiały z PPL-u, to przedstawiono tam fakty odbiegające od rzeczywistości - powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl prezes PPL Mariusz Szpikowski.

Państwowe Przedsiębiorstwo "Porty Lotnicze"
materiały prasowe

"Superwizjer" TVN poinformował w sobotę o rzekomych nieprawidłowościach w Państwowym Przedsiębiorstwie "Porty Lotnicze". Kapitan Magdalena J. - jak wynika z reportażu - w latach 2016-2017 informowała ABW o podejrzeniach niegospodarności.

Jak zaznaczył prezes PPL Mariusz Szpikowski w rozmowie z naszym portalem osoby, które wystąpiły w materiale "Superwizjera" to pracownicy, którzy rzeczywiście zostali zwolnieni dyscyplinarnie, ale w ciągu 3 i pół roku, doszło zaledwie do 42 tego typu zwolnień, na 1700 zatrudnionych osób.

Zwolnienia miały dotyczyć między innymi osoby, która odpowiedzialna była za kontener medyczny, w którym po kontroli odkryto przeterminowane leki i środki opatrunkowe, czy osoby odpowiedzialnej za tankowanie samolotów pasażerskich, która nie sprawowała odpowiedniego nadzoru, przez co mogło dojść do nieszczęścia. Szpikowski podkreślił, że to były wyjątkowo jaskrawe przypadki, nawet związane ze spaniem na służbie.

Z drugiej strony, za kadencji Szpikowskiego PPL odnotowuje rekordowe wyniki finansowe. 

W PPL po pierwszych sześciu miesiącach b.r. przychody przekroczyły 500 mln zł, a zysk netto zbliżył się do kwoty 194 mln zł. Do końca roku przychody zapewne przekroczą 1 mld zł, a zysk może przekroczyć 400 mln zł. 

- powiedział Szpikowski.

Jak dodał, atak na jego osobę może być motywowany - poza kwestiami finansowymi – czystą zawiścią jaką z pewnością żywią do niego zwolnione osoby, szczególnie te, które były ze "starego układu" związanego ze strukturami PRL-u.

Jak słyszę o niegospodarności, to za głowę się łapię. Wzrost wyników finansowych wziął się przede wszystkim z tego, że była większa kontrola finansowa i większy reżim, jeśli chodzi o podpisywanie różnych kontraktów. Z drugiej strony wzrosła też efektywność i jakość pracy 

- zaznaczył nasz rozmówca.

Przedstawiany jest raport Urzędu Lotnictwa Cywilnego i insynuuje się, że osobiście próbowałem ten raport ukryć to jest absolutna niedorzeczność z dwóch przyczyn. W sprawie nieprawidłowości tego śledztwa toczy się oddzielne postępowanie pod nadzorem prokuratury, które nie jest skierowane przeciwko PPL-owi. Po drugie, owe "jedynki" o których pan redaktor mówił, miały mieć charakter tylko formalny, nie było zagrożenia dla pasażerów na lotnisku, czy bezpieczeństwa operacji lotniczych. I te "jedynki" zostały usunięte za pomocą pisma do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Gdyby to zostało zakomunikowane w trakcie audytu, można było to zrobić znacznie wcześniej

- mówi Szpikowski.

Trudno też mówić o ukrywaniu przeze mnie czegokolwiek. Co więcej, gdy raport utajniony przez ULC jest przekazywany jako tajny do Portów Lotniczych, o godzinie 17 w piątek, pod moją nieobecność, po czym dyrektor odpowiedzialny chowa go u siebie w szafce, a nie deponuje w kancelarii tajnej - to jest dla mnie co najmniej dziwne

- dodał.

Mariusz Szpikowski podkreślił w rozmowie z Niezalezna.pl, że gdy tylko dowiedział się o istnieniu raportu, podjął niezwłocznie starania w celu zdobycia kopii przeznaczonej dla PPL-u. Jak dodaje, raport powinien znajdować się w kancelarii tajnej PPL-u.

Insynuacje, że nastąpiło włamanie do kancelarii tajnej PPL to nietrafione założenie, dlatego, że po dokument została wysłana osoba upoważniona. Gdy raportu w kancelarii tajnej jednak nie znaleziono nastąpiła otwarcie gabinetu pracownika za pomocą klucza zapasowego, komisyjnie, tak samo jak biurko, w którym zleziono ten raport. Trudno mówić o jakichkolwiek włamaniach, bo pracodawca nie może włamać się do pomieszczeń swojego przedsiębiorstwa, a czas reakcji odgrywał tu istotną rolę.

- zaznaczył Szpikowski.
Ponadto, jak podkreśla prezes PPL, te wydarzenia miały miejsce w maju 2017 roku.

Dwa lata później mówi się, że raport jest zastrzeżony i go ukrywamy. Jest to co najmniej dziwne, ponieważ raport ten już dawno został ujawniony. A samo utajnienie nastąpiło wtedy po stronie ULC a nie PPL.

- powiedział.

Szpikowski zapewnia ponadto, że wszelkie insynuacje, jakoby ktokolwiek został zwolniony przez ten raport, są nieprawdziwe. Decyzja o zwolnieniu zawsze jest podejmowana z bardzo ważnych i udokumentowanych powodów.

W momencie, kiedy rozpoczynałem pracę na lotnisku Chopina, przygotowywaliśmy się do ważnych wydarzeń, takich jak szczyt NATO, czy Światowe Dni Młodzieży. Pracowało tu wtedy wiele osób rodem z PRL-u. Wówczas Porty funkcjonowały jeszcze pod ustawą z 1987 roku o przedsiębiorstwie państwowym podpisaną przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Przez te kilka lat udało się nam odsunąć wszystkich tych ludzi ze starych PRL-owskich układów od władzy, poczynając od zmiany ustawy, systemu płac, wynagrodzeń, robiąc porządek przy pomocy Biura Nadużyć, złożyliśmy wiele zawiadomień, które odnosiły się do nieprawidłowości, do stosownych instytucji, także do prokuratury. Nie każdemu się to spodobało, bo stary układ przestał mieć wpływy i poczuł się bardzo mocno zagrożony. A teraz próbuje się odgryźć atakując w TVN-nie

- dodał Szpikowski.

 



Źródło: niezalezna.pl,

 

#superwizjer #PPL

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
redakcja
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo