Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Koniec z pedagogiką strachu

9 maja 2013 roku. Główne wydanie wiadomości polskiej telewizji publicznej rozpoczyna przeszywający okrzyk: urrra! Potem błysk guzików od mundurów, wypolerowane buty i demonstracja potęgi rosyjskiej armii. Obraz oddaje podziw, sugeruje niepokonaną siłę, doskonałe uzbrojenie i wręcz perfekcyjne morale wojska FR.

Wspomniany program informacyjny pobił wszelkie rekordy służalczości wobec Moskwy, ale choć porażał skalą, to wpisywał się w dominujące po 1989 roku zjawisko straszenia Polaków rosyjską potęgą militarną.

Ono rzecz jasna ma dużo dłuższą historię – cały PRL przepełniony był taką pedagogiką strachu i kapitulacji. Ale po wyzwoleniu się Polski spod okupacji sowieckiej obywatele RP byli nadal wręcz dręczeni wizją niezwyciężonej armii Moskwy. Wojna na Ukrainie, choć jest efektem rosyjskiej agresji i dążenia do odbudowy tzw. Bloku Wschodniego, jest dla nas także arcyważną lekcją odwagi. Oto okazuje się, że napadnięty kraj – gospodarczo znacznie mniej rozwinięty niż Polska – targany konfliktem zbrojnym, od ośmiu lat trzyma tę potęgę w szachu i zadaje jej niezwykle dotkliwe ciosy. Obraz armii rosyjskiej ukazywany Polakom nie tylko przez postkomunistyczne media (szef wspominanych do obrzydzenia prorosyjskich „Wiadomości” jest dziś gwiazdą „Faktów” TVN), lecz także przez ogromną część polityków i – o zgrozo – generałów ma się nijak do rzeczywistości. Rosyjskie wojsko na Ukrainie jest nieudolne, zdemoralizowane, działa w chaosie, a mityczna supernowoczesna broń okazuje się niesprawna lub pozbawiona opisywanych właściwości mających dawać jej przewagę nad siłami NATO. Zawodzi system komunikacji, logistyka leży na łopatkach. Ba! Nawet supernowoczesny okręt, podobno niedostrzegalny dla radarów, został przez Ukraińców zestrzelony z lądu. Owszem, rosyjskie wojsko ciągle atakuje ukraińskie miasta i miasteczka, ciągle zabija i burzy. Ale cała ta strategia to kopiuj-wklej moskiewska barbaria, którą znamy aż nadto od wieków. Ich jedynym zasobem jest okrucieństwo. I to pokazują w Ukrainie. Mit nowoczesnego, doskonale zorganizowanego wojska na naszych oczach – podczas straszliwych okoliczności – pada na pysk. I Polacy, tak jak Ukraińcy, powinni poczuć się pewnie. Powinni przestać bać się tej niezwyciężonej potęgi, bo ona nie istnieje. W sposób naturalny każdy człowiek czuje lęk przed wojną. Ale właśnie po to, by móc perspektywę wojny od siebie oddalić, winniśmy – jako państwo i jako społeczeństwo – docenić własny potencjał. Młode państwo polskie, ledwie co odzyskane po niemal półwieczu nieistnienia, posklejane z trzech zupełnie inaczej zorganizowanych części, poradziło sobie z agresją Sowietów nadzwyczajnie. Dlaczego zatem dzisiejsza Rzeczpospolita miałaby być mniej skuteczna? Nasza największa słabość tkwi w naszych głowach. Przez lata byliśmy wręcz tresowani potęgą FR. Czas skończyć z tą wymyśloną na Kremlu pedagogiką strachu. Waleczność, a przede wszystkim skuteczność Ukraińców pokazuje nam, iż z Rosją można wygrać. Nawet niewielkie, lecz dobrze zorganizowane społeczności lokalne są w stanie obronić się przed tą dziczą. Uświadomienie naszemu społeczeństwu jego własnego potencjału, znaczenia odwagi, ukazanie, dzięki czemu udało się rozgromić bolszewików w 1920 roku – to zadanie dla polityków, osób publicznych i mediów. To kluczowa sprawa dla umocnienia bezpieczeństwa Polski. Dziś, obok rozbudowy armii, najważniejsza. 

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo