Rok 2020 i koronawirus postawiły na głowie świat, który do tej pory znaliśmy. Większość z nas poczuła się, jakby w trakcie rozgrywania popularnego Chińczyka (nomen omen!), ktoś zmienił zasady i stwierdził, że wygrywa ten, kto w ogóle nie wyrzuci szóstki i będzie siedział w swoim domku (nazywanym też schowkiem lub norką), a jeśli już mu ta szóstka jednak wypadnie – to będzie przemierzał planszę samotnie, zachowując dystans do innych pionków.
Dzisiaj jednak nie będziemy zagłębiać się w meandry pandemii Covid-19, rozkładać na czynniki pierwsze wszystkich działań podjętych przez rządzących oraz ich konsekwencji dla zdrowia Polaków i kondycji gospodarki. Dzisiaj postawimy pytanie szczegółowe o to, w co powinien być odziany pionek siedzący w domu? Zmiany zasad gry wpłynęły bowiem również na branżę odzieżową i zdaje się, że zrewidowały nasze poglądy na modę i podejście do zakupów ubrań.
Straciły wszystkie marki odzieżowe, których biznes opierał się wyłącznie lub w głównej mierze na sklepach stacjonarnych. Zyskali Ci przedstawiciele branży odzieżowej, którzy od początku stawiali na sprzedaż internetową i mieli już swoje grono stałych klientów, które teraz jeszcze się poszerzyło.
Słowo zdalne zostało w minionym roku odmienione przez wszystkie przypadki! W marcu 2020, kto tylko mógł, zaczął pracować zdalnie, w trybie tzw. Home Office. Zdalnie zaczęły się również uczyć dzieci, potem przestały, potem znowu zaczęły, a następnie część wróciła do szkoły, a część okopała się we własnych pokojach i próbuje przetrwać szkołę w wydaniu on-line. Przez chwilę na zdalnym były nawet przedszkolaki! Jak to wpłynęło na nasze podejście do mody i odzieży w ogóle?
W ekspresowym tempie przeszliśmy od garsonek i garniturów do ubrań maksymalnie wygodnych, które porzucamy wyłącznie na czas wideokonferencji. I to najczęściej wyłącznie od pasa w górę! Bo przecież ani prezes, ani kontrahenci, ani współpracownicy nie widzą, że zamiast spodni z elegancko zaprasowanym kantem, mamy na sobie legginsy lub spodnie dresowe z najprzyjemniejszej dla skóry bawełny, w fasonie idealnie dopasowującym się do naszej figury.
Do tej pory wszystko było dość jasne, a modowe klocki z precyzją układali najwięksi projektanci mody, dyktując trendy na kolejne sezony. Za nimi, krok w krok, podążały sieciówki, oferując swoje wersje modnych ciuchów w cenach dostępnych dla przeciętnego Kowalskiego. Kowalski zaś bawił się modą, a ciuchy zmieniał jak rękawiczki – co sezon! Teraz coś wyraźnie drgnęło w tej od lat ustalonej strukturze i hierarchii!
Nie da się nie zauważyć, że na salony (te domowe, zwane również dużymi pokojami) wkroczył nowy trend, który najprawdopodobniej zostanie z nami na dłużej.
I nie chodzi o modę na dresy, choć tę oczywiście branża odzieżowa szybko podchwyciła i zaczęła serwować ją na własny sposób. Ani o zbliżającą się wiosnę i lato, które dodadzą dresom kolorów, a następnie każą je odłożyć do szaf na rzecz sukienek.
Chodzi o trend, w którym na pierwszy plan wysuwa się jakość ubrań i coraz wyższą świadomość konsumentów na temat tego, z czego i w jaki sposób te ubrania powstają oraz jaką drogę muszą przejść, by trafić do naszych szaf.
Pandemia i związane z nią lock downy zmieniły podejście Polek i Polaków do ubierania się! Postawiliśmy na wygodę i radykalny minimalizm, ale… w zdecydowanie lepszym jakościowo wydaniu! Kupujemy mniej, więc stać nas na ubrania z naprawdę dobrych materiałów, szyte lokalnie, przez uczciwych przedsiębiorców.
Kupowanie ubrań to jedna z tych drobnych przyjemności, które mają pozytywny wpływ na nasze samopoczucie. Dlatego, tak jak nie powinniśmy sobie odmawiać od czasu do czasu kostki czekolady tak nie powinniśmy całkowicie rezygnować z kupowania nowych ubrań. Zwłaszcza jeśli inwestujemy w komfortowe i wygodne ubrania, uszyte z najwyższej jakości materiałów, z pasją i dbałością o każdy detal projektu, w których doskonale się czujemy.