Czy jest sens realizować unijną politykę klimatyczną? W 100 lat chłodniej o... 0,35 stopnia Celsjusza

Uchwała ostatecznie została podjęta, głosami Prawa i Sprawiedliwości, Konfederacji i Kukiz'15, przy sprzeciwie pozostałej części opozycji. Mówiąc w skrócie, Unia podwyższyła kolejny raz podatek klimatyczny, który w ciągu ostatnich lat wzrósł z kilku euro za tonę do około 85 euro za tonę. Ceny te wchodzą w cenę energii, mając wpływ na obecną drożyznę w tej kwestii. A to dopiero początek, jeśli wejdą w życie założenia Porozumień Paryskich itd.

Jaki wpływ na nasze środowisko mają mieć radykalne, wymuszone cele polityki klimatycznej? Otóż, pełne wdrożenie celów zerowej emisji netto, jakie proponuje administracja Bidena, spowodowałoby obniżenie globalnej temperatury o 0,17 stopnia Celsjusza w 2100 roku. Efekt ten byłby praktycznie niewykrywalny, przynajmniej przy obecnych systemach pomiarowych

- mówił w programie Wolność w Remoncie Tomasz Wróblewski, powołując się na oficjalne wyliczenia ONZ (cały program Wróblewskiego dostępny jest tutaj - również warto się z nim zapoznać).

Porozumienie Paryskie miałoby wpływ na około 0,19 stopnia. Gdyby Chiny dołączyły do programu i ograniczyły emisję o połowę (od Chin nie wymaga się zerowej emisji netto), dałoby efekt w wysokości 0,18 stopnia. Jeśli zaś wszystkie państwa OECD ograniczyły do zera emisję CO2, temperatura spadłaby o 0,35 stopnia. 

Gdyby wszystkie najbardziej rozwinięte państwa świata realizowały tę politykę przez najbliższe 80 lat - czyli my płacilibyśmy za to wyższe rachunki na wielu różnych polach - udałoby się o 0,3 stopnia Celsjusza obniżyć temperaturę

- podsumował Michał Rachoń.

Warto przy tym dodać, że kosztowałoby to 10 tysięcy euro każdego obywatela Unii. Dziennikarz powołał się też na uznanego duńskiego naukowca Bjoerna Lomborga. Z jego badań wynika, że "wpływ człowieka na globalne ocieplenie jest istotnym problemem, ale nie oznacza końca świata". Zgodnie z wyliczeniami doktora Lomberga, każde zainwestowane w zmniejszenie emisji CO2 euro da... 1 eurocent zysku.

Poniżej zamieszczamy fragment programu "Jedziemy" Michała Rachonia, w którym jasno wytłumaczona jest sytuacja oraz podane cytaty z programów red. Wróblewskiego i dra Lomberga.

Gościem programu "Jedziemy" był europoseł Lewicy Marek Balt, który pytany był, czy na pewno spadek temperatury o 0,3 stopnia Celsjusza wart jest takich nakładów.

Robią na mnie te wyliczenia wrażenie, ograniczenie emisji CO2 nie jest jedyną drogą do tego, żeby zatrzymać zmiany klimatyczne

- powiedział Balt, rekomendując, by tłoczyć CO2 pod ziemię w warstwę skalną, gdzie "za kilka lat zamieni się ono po prostu w skałę".

Rachoń zapytał, czy nie lepiej poszukać innej drogi, skoro efekt będzie niemal niezauważalny, jeśli w ogóle będzie (bo według ONZ nie jest to pewne). 

400 lat temu w Afryce żyło 5 procent ludzkości, a w Europie około 30 procent. Za sto lat w Europie będzie żyć 5 procent ludzkości, a w Afryce 50 procent. Jeśli za sto lat temperatura wzrośnie średnio na świecie o 3 procent, to proszę mi wierzyć, że wiele procent z tych mieszkańców Afryki postanowi się przenieść do miejsc, gdzie da się żyć

- odparł Marek Balt.

Europoseł Lewicy dodał również m.in., że metan nie jest gazem trującym, "bo przecież wypuszcza się go z różnych miejsc".

 

 

Źródło: niezalezna.pl, TVP Info, Youtube, Wolność w Remoncie

 

#emisja CO2 #Unia Europejska #CO2 #Marek Balt #Bjoern Lomborg #Tomasz Wróblewski #Michał Rachoń