Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Frustracja Kim Dzong Una przyczyną rakietowej kanonady? Komentatorzy nie mają wątpliwości

Wystrzelenie przez Koreę Północną pocisków krótkiego zasięgu to przejaw frustracji reżimu w Pjongjangu z powodu zastoju w negocjacjach nuklearnych z władzami USA – ocenił Brian Bridges z Uniwersytetu Lingnan w Hongkongu.

Kim Dzong Un
flickr.com/Jacob Freeze/CC BY 2.0; https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/

Ekspert podkreślił jednak, że nie była to próba międzykontynentalnych rakiet balistycznych (ICBM) i nie spodziewa się, aby mogło dojść do dalszej eskalacji napięć.

Południowokoreańskie Kolegium Połączonych Szefów Sztabów poinformowało, że Korea Płn. wystrzeliła dzisiaj rano kilka rakiet krótkiego zasięgu, które przeleciały od 70 do 200 kilometrów, nim wpadły do morza. W późniejszej wersji komunikatu kolegium słowo „rakiety” zmieniono na „pociski” - podała agencja Yonhap.

Komentatorzy podkreślają, że próba nastąpiła w okresie zastoju w negocjacjach nuklearnych pomiędzy Pjongjangiem a Waszyngtonem. Rozmowy utknęły w martwym punkcie po fiasku lutowego szczytu w Hanoi z udziałem prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una.

Później północnokoreański dyktator spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem we Władywostoku. Południowokoreańskie media sugerowały, że Kim stara się uzyskać poparcie Kremla dla swych starań o zniesienie międzynarodowych sankcji nałożonych na jego kraj za zbrojenia jądrowe i rakietowe.

„Korea Północna zaczyna odczuwać, że USA ją ignorują, więc najpierw szczyt z Putinem, a teraz ta próba (broni) na niewielką skalę, by przypomnieć Amerykanom, że (władze w Pjongjangu) wciąż czekają”

- ocenił Bridges, który jest autorem szeregu publikacji na temat obu Korei.

„Stan negocjacji pomiędzy USA a Koreą Płn. rzeczywiście nie jest dobry, nie toczy się żaden dialog” - zaznaczył. Ocenił jednak, że dzisiejsza próba była „starannie wyskalowana, by nie przekroczyć granicy związanej z pociskami typu ICBM”.

„Amerykanie będą krytyczni, ale w łagodny sposób, a Korea Południowa będzie rozczarowana. To kolejna przeszkoda na drodze do poprawy relacji pomiędzy obiema Koreami. Ale nie spodziewam się niczego poważniejszego w odpowiedzi. Korea Północna raczej nie będzie bardziej podnosić temperatury w tym momencie, ponieważ chce zobaczyć, czy USA lub Korea Południowa wykonają jakieś kroki dyplomatyczne”

- uważa Bridges.

Ekspert z Uniwersytetu Lingnan zwrócił uwagę, że Seul odwiedzi w tym miesiącu dwóch wysokiej rangi przedstawicieli władz USA - znany z twardej postawy wobec Pjongjangu doradca prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton oraz wysłannik USA ds. Korei Płn. Stephen Biegun.

„Korea Północna zdecydowanie preferuje Bieguna, więc będzie czekać i obserwować, czy jego wizyta w Seulu przyniesie jakieś nowe pomysły na popchnięcie naprzód dialogu pomiędzy Koreami lub wznowienie dialogu między USA a Koreą Północną”

- uważa Bridges.

Według południowokoreańskiego dziennika „Dzoson Ilbo”, Biegun będzie uczestniczył w rutynowych spotkaniach roboczych w Seulu w dniach 8-10 maja. Agencja Yonhap podała, powołując się na doniesienia mediów japońskich, że Bolton planuje podróż do stolicy Korei Płd. 28 maja, by spotkać się ze swoim południowokoreańskim odpowiednikiem Czung Uj Jongiem.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

 

#USA #Korea Płn

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
redakcja
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo