Koszulka NIEMIECKO - RUSKA SZAJKA TUSKA Zamów już TERAZ!

W zamachach zginęło 130 osób, ponad 400 zostało rannych. Rusza najgłośniejszy proces islamistów

We Francji w środę rozpocznie się proces terrorystów Państwa Islamskiego, oskarżonych o organizację zamachów, do jakich doszło w 2015 roku w Paryżu. Zginęło w nich 130 osób. Będzie to największy proces w powojennej historii kraju nad Sekwaną.

FLICKR.COM/ DAY DONALDSON/CC BY 2.0

13 listopada 2015 roku w stolicy Francji doszło do serii zamachów terrorystycznych. O 21:15 trzech zamachowców-samobójców zdetonowało swoje ładunki wybuchowe w pobliżu stadionu Stade de France w dzielnicy Saint Dennis. Na stadionie trwał właśnie towarzyski mecz między reprezentacją Francji i Niemiec, oglądany m.in. przez ówczesnego prezydenta Francoisa Hollande i ministra spraw zagranicznych Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Zamachowcy chcieli dostać się na stadion, ale nie mieli biletów i ochrona ich nie wpuściła. Według śledczych plan był taki, że jeden zdetonuje się na stadionie wywołując panikę, a dwaj kolejni odpalą swoje ładunki wśród uciekającego tłumu. Jeden z ochroniarzy zauważył jednak bombę pod kurtką zamachowca, przez co ten zdecydował się ją odpalić, a dwaj pozostali zrobili to wkrótce potem, zabijając jedną przypadkową osobę.

Dziesięć minut później doszło do kolejnego zamachu w 10 Dzielnicy. Zamachowcy wysiedli z taksówki, zastrzelili jej kierowcę, po czym ostrzelali klientów w ogródku jednej z kawiarni, krzycząc Allahu Akbar, po czym przenieśli ogień na klientów pobliskiej restauracji. Łącznie zabili 13 osób, następnie udali się taksówką do innej restauracji, gdzie zabili kolejne pięć. O 21:40 zostawili jednego z zamachowców w pobliżu kolejnej restauracji. Ten wszedł do środka, złożył zamówienie, uśmiechnął się do klientów i przeprosił ich za zakłócenie im obiadu – po czym zdetonował ładunek pod ubraniem, raniąc piętnaście osób.

Najgorszy zamach miał miejsce ok. 21:50 w teatrze Bataclan w 11 Dzielnicy, gdzie grał akurat amerykański zespół Eagles of Death Metal. Trzech zamachowców otwarło ogień z karabinów AKM do publiczności. Jeden z nich został w końcu postrzelony przez antyterrorystów i umierając zdetonował ładunek wybuchowy. Dwóch pozostałych zabarykadowało się z 20 zakładnikami. Kiedy antyterroryści dostali informację, że zaczęli ich zabijać, przypuścili szturm. Jeden z terrorystów zdążył zdetonować swoją bombę, drugi został zastrzelony wcześniej, wszyscy zakładnicy zostali odbici. Wcześniej zabili jednak 90 osób i poranili setki kolejnych.

Zamach z 2015 roku był największym przelewem krwi w powojennej historii Francji. Dziewięciu terrorystów zabiło tego dnia łącznie 130 osób i zraniło 416 kolejnych, z czego blisko setkę poważnie. Po zamachu Francja wprowadziła 3-miesięczny stan wyjątkowy, który był potem przedłużony i dał policji dodatkowe uprawnienia w walce z terroryzmem. Był to pierwszy taki stan wyjątkowy od czasu zakończenia wojny z Algierią pół wieku wcześniej. Odpowiedzialność za ten zamach wzięło na siebie Państwo Islamskie.

W środę w Paryżu rozpocznie się proces 20 osób oskarżonych o odegranie roli w tym zamachu, z czego 14 jest w rękach francuskich służb. Będzie to największy proces kryminalny w najnowszej historii Francji. W celu jego przeprowadzenia zbudowano specjalną salę sądową w zabytkowym budynku sądu w Ile de la Cite w centralnym Paryżu. Proces ma potrwać do maja przyszłego roku. Same przesłuchania 300 ofiar i świadków tych zamachów, w tym byłego prezydenta, potrwają 145 dni i weźmie w nich udział 330 prawników. Akta sprawy liczą niemal milion stron zawartych w 542 tomach. Jak informuje agencja prasowa AFP tomy akt ustawione obok siebie mają aż 53 metry szerokości.

Wśród oskarżonych jest ostatni żyjący zamachowiec, urodzony w Belgii w rodzinie pochodzącej z Maroka 31-letni Salah Abdeslam. W trakcie zamachu miał próbować zdetonować swój ładunek, ale ten okazał się uszkodzony, więc porzucił go i uciekł do Belgii, gdzie przez cztery miesiące ukrywał się w pobliżu rodzinnego domu. Ma zeznawać w połowie stycznia, ale wielu komentatorów spodziewa się, że zachowa milczenie. Jak na razie nie współpracuje w żaden sposób z władzami a na osobnym procesie który miał miejsce w Belgii powiedział jedynie, że ufa Allahowi a sąd jest do niego uprzedzony.

Wielu komentatorów zauważa, że proces ten dotyczy w większym stopniu nie organizatorów tego zamachu, a samego państwa francuskiego i tego jak mogło do niego dopuścić. Większość zamachowców była obywatelami Francji i Belgii, tylko dwóch było Irakijczykami, ale niektórzy z nich udali się do Syrii i po zradykalizowaniu przez Państwo Islamskie wróciło do Europy wykorzystując kryzys uchodźczy. Belgowie zostali też przepuszczeni przez granicę z Francją pomimo tego, że służby podejrzewały ich o działalność terrorystyczną.

Dodatkowo w tygodniach poprzedzających atak Państwo Islamskie dokonało serii głośnych zamachów. 31 października wysadzili bombę na pokładzie samolotu czarterowego należącego do rosyjskiej linii lotniczej Metrojet, zabijając 224 osoby na pokładzie. 12 listopada, na dzień przed zamachem w Paryżu, dwóch samobójców z ISIS zdetonowało ładunki w Bejrucie, zabijając 43 osoby. Służby wywiadowcze Turcji i Iraku uprzedzały, że kolejny zamach będzie miał miejsce wkrótce we Francji, ale Francuzi zignorowali to ostrzeżenie. Jeden z urzędników państwowych powiedział anonimowo dziennikowi „Irish Times”, że otrzymywali takie ostrzeżenia codziennie i nie mogli sprawdzić wszystkich. Niemcy natomiast potraktowali to ostrzeżenie poważnie i w połowie września 2016 roku udało im się zatrzymać trzech Syryjczyków, którzy zostali wysłani przez Państwo Islamskie w tym samym czasie, kiedy szykowali zamach w Paryżu.

 



Źródło: niezalezna.pl, France24

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wiktor Młynarz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo