Polska elita jest podzielona pomiędzy tych, którym wizja stworzona w Brukseli wystarcza, a tych, którzy chcieliby inaczej i więcej, ale jednocześnie nie mają planu na to, jak się ułożyć w tym unijnym systemie.
Europejski Zielony Ład to unijna próba gry z całym światem. Brukselczycy nadal bowiem wierzą, że są w stanie nadawać ton i być równorzędnym partnerem w walce z innymi mocarstwami. Nie wyciągnęli żadnych wniosków z doświadczeń z pandemii, gdzie nasz wielki kontynent miał kłopot nie tylko ze szczepionkami, ale z chociażby maseczką na twarz. W każdym razie elity są zdania, że będą mogły narzucić światu swoje wizje. Nie wygrywając rywalizacji kosztami i jakością, będą wygrywać gąszczem przepisów i biurokracją. Naiwność. Zielony Ład ma również swój aspekt lokalny. Jest jakoś tak skrojony, że uderza w Polskę, która ma idealne warunki do tego, aby chronić dzikie rzeki, lasy i tworzyć torfowiska. Jednocześnie nasza węglowa gospodarka ma stać się nieopłacalna. Dziejowym wyzwaniem dla rządu ma być okładanie budynków styropianem, a nie budowa jakiegoś CPK, własnej marki samochodu czy elektrowni atomowej. Polska elita jest podzielona pomiędzy tych, którym wizja stworzona w Brukseli wystarcza, a tych, którzy chcieliby inaczej i więcej, ale jednocześnie nie mają planu na to, jak się ułożyć w tym unijnym systemie. I tak trwamy w tej głupocie, w której Kamila Gasiuk-Pihowicz pohukuje, że Zielony Ład jest PiS-owski, ale jednocześnie nie dodaje, czy sama go popiera. Ostateczne efekty są w obu przypadkach takie same. Nie mamy bowiem – jako państwo – zdefiniowanych celów. Realizujemy te, które daje nam ktoś inny. Różnica między dwoma stronami jest taka, że jedni robią i są z tego dumni, a drudzy marudzą i psioczą, ale ostatecznie też wykonują. Grać w tę grę inaczej próbował Janusz Wojciechowski.
Za odwagę ponosi cenę. W tym prostym jak cep politycznym świecie robi za kozła ofiarnego obu stron politycznych. I znów przypomina się stara piosenka Jacka Kaczmarskiego.
„Skłócony naród, król niepewny, szlachta dzika / Sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz. / Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka, / To wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse”.