Zwiozą nam przestępców » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

​Szef sondażowni lansującej Nowoczesną robił karierę w SLD w czasach afery Rywina

Marcin Duma, prezes IBRiS, czyli sondażowni, która ogłosiła, że partia bankowca Ryszarda Petru wygrałaby dziś wybory, nie miał skrupułów, by robić karierę w postkomunistycznym SLD.

Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Marcin Duma, prezes IBRiS, czyli sondażowni, która ogłosiła, że partia bankowca Ryszarda Petru wygrałaby dziś wybory, nie miał skrupułów, by robić karierę w postkomunistycznym SLD. I to w czasach afery Rywina, czyli największej kompromitacji postkomunistów. Jako aparatczyk trzymał wówczas kasę - był skarbnikiem młodzieżówki ugrupowania Leszka Millera.
 
IBRiS opublikował także 18 grudnia sondaż, w którym drastycznie spada zaufanie do prezydenta Andrzeja Dudy i obecnie wynosi ono tylko 34 proc., mniej niż w przypadku… Ewy Kopacz. Tymczasem dziś, według CBOS, Duda okazał się z kolei… liderem rankingu zaufania z 52 proc.
 
Podobny w błąd w badaniach nie jest możliwy, więc oznacza to, że ktoś ordynarnie oszukuje. Pytanie tylko, kto?
 
Prezes Duma: była w nas obawa przed publikowaniem tego sondażu
 
Marcin Duma pojawiał się w ostatnich latach w mediach w roli fachowca – prezesa sondażowni IBRiS, który jako obiektywny, apolityczny ekspert tłumaczył, jak rozkładają się sympatie wyborcze Polaków.
 
Ale w ostatnich dniach sondaże publikowane przez IBRiS nie tylko zaszokowały wielu Polaków, ale i spowodowały  śmiech u wielu osób zawodowo zajmujących się socjometrią. Tydzień temu IBRiS ogłosił, że gdyby wybory odbyły się dziś, wygrałaby je Nowoczesna, mająca 30,9 proc. poparcia, dystansując PiS, na który zagłosowałoby 27,3 proc Polaków.  Kolejny, wczorajszy sondaż IBRiS miał potwierdzić ten wynik – Nowoczesna 30,8, a PiS 27,9.
 
- To równie prawdopodobne, jak to, że Bronisław Komorowski miał na dwa miesiące przed wyborami około 70 proc. poparcia – w sarkastycznym tonie skomentował te wyniki w rozmowie z nami znany ekspert z konkurencyjnej do IBRIS sondażowni. Dodajmy, że badania innych sondażowni wskazywały w tym czasie na zwycięstwo PiS.
 
- Była w nas obawa przed publikowaniem tego sondażu, ale skoro druga, trzecia czy czwarta próba potwierdzały tę samą tendencję, to zdecydowaliśmy się na publikację – powiedział w rozmowie z portalem niezależna.pl prezes IBRiS Marcin Duma.
 
Skutkiem sondażu były wypowiedzi polityków opozycji o potrzebie skrócenia kadencji parlamentu. A „obawy” IBRiS okazały się nie być wielkie, bo sondażownia poszła za ciosem. Wczoraj opublikowała sondaż, z którego wynika, że w niespełna dwa miesiące po wyborach parlamentarnych prawie połowa Polaków – 49, 4 proc. chce nowych wyborów. Przeciw miało być 46,9 proc. Polaków. I znów sondaż idealnie wpisał się w kampanię rozpętywaną przez Tomasza Lisa, Ryszarda Petru i KOD.
 
Zaufanie do prezydenta, czyli ktoś ordynarnie oszukuje
 
Ale do najbardziej kuriozalnej sytuacji doszło w sprawie badań dotyczących zaufania do polityków. 18 grudnia IBRiS ogłosił, że Polacy najbardziej ufają – a jakżeby inaczej – Ryszardowi Petru, którego 44,9 proc. Polaków ocenia pozytywnie. Na drugim miejscu znalazł się Paweł Kukiz z 36,4 proc., na trzecim Ewa Kopacz z 35,7 proc, a dopiero na czwartym prezydent Duda z 34 procentami.
 
Tymczasem pięć dni później podobne badanie przeprowadził CBOS. Czołówka: Duda 52 proc. Szydło 46 proc., Kukiz 45 proc., Petru 39 proc.
 
Różnica gdy chodzi o zaufanie do prezydenta aż 18 procent! Tego nie dopuszcza żaden błąd badania. Oznacza to, że ktoś ordynarnie oszukuje.
 
Duma: tak, działałem w SLD
 
Postanowiliśmy przyjrzeć się osobie prezesa IBRiS. I okazało się, że ekspert nie wspominał w swych medialnych wystąpieniach, że był aparatczykiem SLD. Dopiero gdy portal niezalezna.pl zapytał go o tę przeszłość, przyznał: - Działałem w SLD przez cztery i pół roku, od roku 2000 do 2005.
 
Przypomnijmy, że był to najbardziej kompromitujący czas w całej historii SLD, związany z aferę Rywina. Jarosław Kaczyński nazwał wówczas SLD organizacją przestępczą, niewiele łagodniejsze były oceny liderów PO Jana Rokity i Donalda Tuska. Do tych ocen przyczyniła się także afera starachowicka. W marcu 2003 r. poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do radnych SLD w Starachowicach i powołując się na informacje otrzymane od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki, ostrzegł ich o planowanych aresztowaniach. Aresztowania te miały dotyczyć członków rozpracowywanej przez policję grupy przestępczej.
 
Tymczasem Duma robił w tym czasie karierę w swoich ugrupowaniach. Został skarbnikiem Federacji Młodych Socjademokratów, a w 2004 r. kandydował nawet na szefa SLD na Mazowszu, uzyskując 88 głosów. Przegrał tylko z Jackiem Zdrojewskim.
 
Czy na pewno Duma, jak zapewnia, odszedł z SLD w 2005 r.? Publikacja na stronie Dziennik.pl zatytułowana „Bunt młodych w SLD” ukazała się 5 listopada 2007. Marcin Duma występuje w nim jako przeciwnik faworyzowania na listach lewicy ludzi Aleksandra Kwaśniewskiego.
 
„>>Olejniczak zapowiadał odmłodzenie lewicy, ale polega to na tym, że pięćdziesięciolatków z SLD zamieniają ludzie byłego prezydenta w tym samym wieku (…)<< - bulwersuje się Marcin Duma z FMS (Federacji Młodych Socjaldemokratów – przyp. PL), odpowiedzialny za wizerunek organizacji” – czytamy w tekście.
 
Duma wypowiadał też słowa, które być może wyjaśnią jego dalszą karierę: „FMS to młodzi ludzie. Zdecydowana większość z nich prowadzi własne firmy i z tego żyje. (…) Ale zaraz będą musieli wybrać, czy mogą zrealizować swoje ambicje w polityce czy lepiej im wyjdzie rozkręcanie własnego biznesu”.
 
IBRiS na skrzydłach motyla
 
Zapytaliśmy prezesa Dumę, czy Nowoczesna zamawiała w IBRiS badania. - Nasza firma nie pracowała nigdy dla partii Ryszarda Petru ani jej posłów – powiedział niezależna.pl.
 
Poinformowaliśmy naszego rozmówcę, że według naszego informatora do konsultacji pomiędzy nim, a Ryszardem Petru dochodziło. - Wykonując moją pracę w naturalny sposób konsultuję się często z politykami, ale konsultacje z politykami Nowoczesnej były mniej częste, niż z politykami niektórych innych partii – stwierdził Duma. Zastrzegł, że tak PiS, jak i PO czy Zjednoczona Lewica współpracowały z jego firmą.
 
Jakim cudem partia bankiera Petru miała w błyskawicznym tempie uzyskać olbrzymie poparcie Polaków? Duma ma w tej sprawie swoją teorię: - Podejrzewam, że mógł tu zadziałać tzw. efekt skrzydeł motyla. Po tym, jak Prezes Trybunału Konstytucyjnego wyszedł z Sejmu, posłowie PO też opuścili salę, natomiast posłowie Nowoczesnej ostro dyskutowali z PiS-em. Ponieważ debata miała sporą oglądalność, elektorat przeciwny PiS mógł zacząć się z nimi identyfikować.
 
***

O tym, jak w III RP powstała Grupa Trzymająca Sondaże, wywodząca się z CBOS założonego przez doradcę Wojciecha Jaruzelskiego płk Stanisława Kwiatkowskiego w oparciu o struktury wojskowe, pisał w „Gazecie Polskiej” w 2006 r. Tekst dostępny jest na portalu niezależna.pl tutaj: Grupa Trzymająca Sondaże. Jak obalić rząd, gdy staje się niebezpieczny

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Lisieiwcz
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo