KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

"Wyborcza" wzięła na celownik Stanisława Zduna. To sędzia, który w 2014 nie bał się przesłuchać Komorowskiego

Na Czerskiej powstał artykuł wymierzony w sędziego Stanisława Zduna, który ma odmawiać zgód na kontrolę operacyjną, tłumacząc to faktem, że pochodzą one od osoby nieuprawnionej. Dr hab. Sławomir Cenckiewicz wskazał, że nie dziwi go "ataki Gazety Wyborczej". - Dobry i odważny sędzia. Nie bał się skazać płk. Aleksandra Lichockiego z WSI na 4 lata więzienia i uniewinnić Wojciecha Sumlińskiego w głośnej sprawie tzw. aferze marszałkowskiej.- przypomniał z kolei Piotr Woyciechowski.

Stanisław Zdun
Stanisław Zdun
Tomasz Hamrat - Gazeta Polska

"Gazeta Wyborcza" opisała wczoraj osobę sędziego Stanisława Zduna.

"Jeden z warszawskich neosędziów próbuje blokować działania służb i prokuratury w poważnych sprawach: odmawia zgody na zastosowanie kontroli operacyjnej" - pisze w swoim tekście Ewa Ivanova. Dlaczego tak się dzieje? Prokuratura Krajowa odpowiedziała "Wyborczej", że "sędzia uznał, iż wnioski o zastosowanie kontroli operacyjnych pochodzą od osoby nieuprawnionej". "GW" - według "nieoficjalnych ustaleń" stwierdziła, że za odmowami stoi "neosędzia" Stanisław Zdun, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, do 2022 r. wiceprezes Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy.

W mediach społecznościowych do tekstu "Gazety Wyborczej" odniósł się m.in. Piotr Woyciechowski.

"Dobry i odważny sędzia. Nie bał się skazać płk. Aleksandra Lichockiego z WSI na 4 lata więzienia i uniewinnić Wojciecha Sumlińskiego w głośnej sprawie tzw. aferze marszałkowskiej. Nazwa wzięła się stąd, że w aferze kluczową rolę odegrał Bronisław Komorowski, ówczesny marszałek Sejmu RP. A to was boli na Czerskiej, prawda?"

- pytał Woyciechowski.

Również prawnik Bartosz Lewandowski zwrócił uwagę, że Stanisław Zdun to "odważny sędzia, który u szczytu potęgi poprzedniego rządu Donalda Tuska, zdecydował się przesłuchać urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego w sprawie oficera WSI, płk. Aleksandra L. i Wojciecha Sumlińskiego, oskarżonych o płatną protekcję, jakiej mieli się dopuścić przy weryfikacji WSI".

Przypomniał, że media donosiły, iż w tej sprawie ABW podsłuchiwało dziennikarzy - Bogdana Rymanowskiego, Cezarego Gmyza i Wojciecha Sumlińskiego.

- Rozprawa [z prezydentem Bronisławem Komorowskim], pomimo obecności wszystkich kamer największych stacji telewizyjnych, była transmitowana jedynie przez TV Republika, której odmówiono akredytacji (cóż za przypadek!) i transmisja szła z telefonu komórkowego Michała Rachonia - wspomniał Lewandowski.

Dodał, że sędzia uniewinnił Sumlińskiego, a pułkownika WSI skazał na 4 lata więzienia. "Pomimo apelacji prokuratora wyrok został utrzymany w mocy przez Sąd Okręgowy w Warszawie jako prawidłowy" - napisał Bartosz Lewandowski.

Obszerny wpis tej sprawie poświęcił dr hab. Sławomir Cenckiewicz, wskazując, że "obecne ataki Gazety Wyborczej na sędziego Zduna są zrozumiałe".

"„Mocnymi poszlakami wskazującymi na to, że sprawa jest prowokacją, są  zachowania ważnych polityków Platformy Obywatelskiej” – orzekł prawomocnie 16 XII 2015 r. sąd Rzeczypospolitej Polskiej pod przewodnictwem sędziego Stanisława Zduna na temat wyimaginowanej w głowach prowokatorów z Wojskowych Służb Informacyjnych i ich pomocników z Platformy Obywatelskiej oraz montażystów medialnych rzekomej afery związanej z korupcją w komisji  weryfikującej żołnierzy WSI"

– napisał Cenckiewicz.

Wskazał na wielostopniowy poziom i złożoność tej "zmyślonej historii".

- Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli  w osobie sędziego Stanisława Zduna nie tylko fachowo przejrzał kolejne etapy  prowokacji ludzi służb, polityków, śledczych i urzędników, lecz także ustalił,  że w czasie realizacji tej prowokacji w latach 2006–2008 dochodziło http://m.in. do  sprokurowania materiałów, które miały uprawdopodobnić korupcję w Komisji  Weryfikacyjnej, manipulowania „dowodami”, pomijania niewygodnych faktów,  a nawet świadomego dopisywania do sprawy osób, które z weryfikacją żołnierzy  WSI nigdy nie miały nic wspólnego, przyzwolenia śledczych z ABW i prokuratury  na ukrycie części nagrań (czasem inscenizowanych przez płk. Leszka Tobiasza  i płk. Aleksandra Lichockiego), formalnie stanowiących główny dowód rzeko mego przestępstwa u świadków (faktycznie byli oni sprawcami przestępstwa),  inspirowania dziennikarzy do pisania artykułów na temat korupcji towarzyszącej  weryfikacji żołnierzy WSI… - dodał.

Cenckiewicz zaznaczył, że celem nadrzędnym było odwrócenie procesu likwidacji WSI po dojściu do władzy koalicji PO-PSL.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

dm