Zwiozą nam przestępców » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Antoni Macierewicz: Stajemy się rosyjską strefą

Chodzi o zwieńczenie pewnej zmiany, która zaczęła się zbrodnią smoleńską. To wtedy miała swój początek reorientacja Polski w kierunku rosyjskim.

Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
Chodzi o zwieńczenie pewnej zmiany, która zaczęła się zbrodnią smoleńską. To wtedy miała swój początek reorientacja Polski w kierunku rosyjskim. I dzisiaj celem jest dokończenie tego procesu – mówi Antoni Macierewicz, wiceprezes PiS, w rozmowie z Joanną Lichocką („Gazeta Polska”).

Umarł Zbigniew Romaszewski. Trudno zacząć w tych dniach rozmowę bez wspomnienia o Nim.

Współpracowaliśmy prawie 40 lat. Łączyły nas działania w sytuacji zagrożenia, w PRL – w latach 70. i 80. Lecz także to, co i dla Zbyszka było tak istotne: zaangażowanie społeczne na rzecz najuboższych i prześladowanych oraz walka o niepodległość Polski. I dlatego właśnie spotkaliśmy się ze Zbyszkiem w 1976 r. przy akcji pomocy represjonowanym robotnikom Ursusa, Radomia, Grudziądza... Mało kto pamięta, że państwo Romaszewscy bardzo szybko, już w pierwszych tygodniach po wydarzeniach czerwcowych, włączyli się do akcji pomocy. Początki były dla nas, dla Czarnej Jedynki, niesłychanie trudne, mieliśmy poczucie, że jesteśmy absolutnie sami, wspierała nas tylko grupa adwokatów – Jan Olszewski, Witold Lis-Olszewski, Andrzej Grabiński, Stanisław Szczuka. I wtedy Jan Olszewski skontaktował nas z Zosią i Zbyszkiem.

Pamięta pan ten moment?
Pamiętam wizytę w ich mieszkaniu w Warszawie na ul. Kopińskiej. Była to chyba połowa sierpnia 1976 r., a może początek września. Relacjonowałem im rezultaty dotychczasowej akcji pomocy i ustalaliśmy przebieg dalszych działań. Pamiętam ciemny pokój i ich oboje – bo nie można wspominać Zbyszka bez Jego żony Zosi – siedzących na kanapie. Pamiętam szybką, zdecydowaną reakcję Zosi, która podejmuje temat, mówi o konkretnych akcjach, szuka ludzi chętnych do takiej pomocy, i chłodny, bardziej refleksyjny ogląd sytuacji ze strony Zbyszka. On zastanawiał się, analizował przebieg wydarzeń i na końcu formułował plan działania. To spotkanie było dla nas bardzo ważne, było początkiem współpracy, która trwała aż do ostatnich dni. Z czasem Zbyszek i Zosia zaczęli prowadzić kartotekę represjonowanych, przejmując to zadanie od ludzi związanych z Gromadą Włóczęgów. Skrupulatnie, z pełnym poświęceniem i odpowiedzialnością, gromadzili dane, które na przełomie stycznia i lutego 1977 r. stały się bazą informacyjną Biura Interwencyjnego Komitetu Obrony Robotników.

Banałem jest stwierdzenie, że był to człowiek odważny. Jakie jeszcze miał cechy?
Była w Nim niezwykle wyrazista potrzeba ujmowania się za tymi, którzy są najbardziej prześladowani. W wymiarze fizycznym, prawnym i społecznym. Bo nie mieli pracy albo zostali z niej wyrzuceni, albo byli prześladowani politycznie, albo zepchnięci przez okoliczności na margines społeczny. Pamiętam Jego artykuł opublikowany w „Głosie”, potem ukazał się jako osobna broszura podpisana ZZ. To był rodzaj Jego manifestu programowego. Pokazywał zakres represji systemu komunistycznego po czerwcu 1976 r. Prace wokół dokumentacji represji uważał za sprawę niezwykle ważną – zadanie to wykonywał z ogromną determinacja i poczuciem obowiązku. Zbyszek uważał, że nie wywalczymy niepodległości tak długo, dopóki w życiu społecznym dominować będzie przemoc, niesprawiedliwość i bezprawie. I był wierny temu przekonaniu do końca.

Świetnie znał się na prawie. Mimo że był fizykiem.
Patrzył na wszystkie aspekty życia społecznego i politycznego z punktu widzenia praworządności. Chciał, by prawo znaczyło prawo. Był trudnym przeciwnikiem dla peerelowskich sędziów i prokuratorów. Ale dla mnie ważna, kluczowa była cecha, która ujawniała się w miarę naszych wspólnych działań. Jego myślenie polityczne i działanie było zdeterminowane przez dążenie do niepodległości. W moim przekonaniu fakt ten zdecydował o tym, że Zbyszek związał się nie ze środowiskiem Unii Demokratycznej czy Unii Wolności, ale z szeroko rozumianym obozem patriotycznym. Nie był człowiekiem klasycznej prawicy, wywodził się ze środowiska PPS. Niektórym wydawało się więc, że powinien zasilić szeregi lewicy laickiej. Ale On zdecydował inaczej. Właśnie dlatego, że był przede wszystkim niepodległościowcem związanym z tradycją piłsudczykowską. Zaangażował się po stronie rządu Jana Olszewskiego i to dzięki Jego odwadze i determinacji (przez kilka kluczowych tygodni był szefem Komitetu Radia i Telewizji) miliony Polaków dowiedziały się, czym była sowiecka i komunistyczna agentura i jak groźni dla niepodległości Polski są ludzie służący w przeszłości sowieckiej bezpiece. To Zbyszek podjął decyzję o transmisji na żywo „nocnej zmiany”, tego „puczu strachu” z 4 czerwca 1992 r. obalającego rząd Jana Olszewskiego. I nic i nikt już nie wymaże tych scen i jej „bohaterów” z pamięci naszego pokolenia. Ta wiedza stała się punktem wyjścia do odbudowy obozu niepodległościowego w Polsce; ma także fundamentalne znaczenie na przyszłość.

W 2011 r. Zbigniew Romaszewski przegrał wybory do senatu z Markiem Borowskim. On, wybierany zawsze przez warszawiaków działacz opozycji, przegrał z postkomunistą. Był to gorzki znak czasu.
Trzeba pamiętać, że nie byłoby to możliwe bez manipulacji granicami okręgu wyborczego, które tak zostały poprowadzone, by zapewnić przewagę elektoratowi SLD. Ale chcę przywołać sprawę, o której w ogóle się nie mówi. Zaraz po 10 kwietnia 2010 r. Zbyszek całym sercem zaangażował się w wyjaśnianie tragedii smoleńskiej. Uważał, że na naszych oczach dokonała się zbrodnia, która ma zaważyć na losach narodu polskiego i naszego państwa. Gdy powstawał zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia tej tragedii, On wziął na siebie obowiązki wiceprzewodniczącego zespołu. Był już wówczas wicemarszałkiem Senatu i to sprawiło, że zespół od początku zyskał szerokie możliwości działania i nie można go było lekceważyć także na arenie międzynarodowej. Rządzących bardzo to irytowało, bo pokazywało, że tezy Putina–Tuska na temat tragedii smoleńskiej kwestionuje nie tylko szeroka opinia publiczna, lecz także znaczna część elity państwa. Zaangażowanie Zbyszka wynikało z głębokiego przekonania, że w tej sprawie obowiązkiem każdego polskiego polityka jest dojście do prawdy. Był w tym tak samo radykalny jak w 1976 r., broniąc prześladowanych robotników. Badał okoliczności przejęcia władzy po 10 kwietnia 2010 r., uważał, że podjęte wówczas przez Bronisława Komorowskiego działania były sprzeczne z prawem. Drążył tę kwestię, gromadził dokumentację i świadectwa tego swoistego „zamachu stanu”. Wiedział, że nie jest to bezpieczne, ale prawda była dla Niego najważniejsza.  

Prokurator Seremet zbiera publiczne nagany z powodu nieścigania Pana. Właściwie pojawia się – choć niewypowiedziana wprost – teza, że są panowie w jakiejś zmowie.
Jesteśmy osobami z zupełnie różnych środowisk politycznych, a mój stosunek do tego, jak prokuratura wojskowa – którą powinien nadzorować prokurator Seremet – prowadzi śledztwo smoleńskie, jest jednoznacznie negatywny i nie ulega zmianie. I trzeba przyznać, że prokuratorzy bardzo starali się spełnić oczekiwania prezydenta. Tyle że nie jest to możliwe, i to nie ze względów formalnych, lecz merytorycznych. Prokuratorzy trafnie przyrównują Raport do orzeczenia sądowego, które na podstawie materiału dowodowego formułuje stanowisko. Jeżeli można by mnie ścigać za Raport, to można by również ścigać setki sędziów za ich wyroki. Wymiar sprawiedliwości nie może dopuścić do takiego chaosu tylko dlatego, że ludzie związani z komunistyczną wojskówką chcą cofnąć koło historii.

Teraz włączyło się ABW.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego doszła do wniosku, że siedem lat temu zostało popełnione przestępstwo w związku z ujawnieniem tajemnicy państwowej. Tymczasem ustawa o weryfikacji WSI była lex specialis – i uchylała wobec komisji weryfikacyjnej regulacje ograniczające dostęp do informacji niejawnej. Członkowie komisji po otrzymaniu stosownego certyfikatu mogli mieć dostęp do wszystkich informacji, zarówno Urzędu Ochrony Państwa, jak i tajemnicy lekarskiej czy sądowej. Każdej. Chyba prawnicy ABW nie byli tego świadomi. W tym kontekście przytacza się jako przykład ujawnienie informacji dotyczącej zatrudniania w Orlenie funkcjonariuszy ABW. Ta sprawa została upubliczniona w 2005 r. przez Konstantego Miodowicza. A może dopiero teraz ktoś się w tym zorientował i zechce ścigać zmarłego w sierpniu 2013 r. głównego eksperta PO od służb specjalnych? Decyzje ABW podejmowane są chyba pod bardzo silną presją polityczną – nie tylko ośmieszają ten urząd, lecz narażają także na postawienie zarzutu Krzysztofowi Bondarykowi i innym funkcjonariuszom, iż nie dopełnili obowiązku w ciągu tych siedmiu lat i nie ścigali tego „przestępstwa”. Bo przecież o nim wiedzieli – Raport od lutego 2007 r. był jawny.

Ale to wszystko wygląda na zemstę za rozwiązanie WSI lub na walkę z PiS. Gdzie argumenty na rzecz tego, że w istocie chodzi o nową partię?
Jeśli się popatrzy na listę osób uczestniczących w tej w nagonce, którą pani opisuje, to wydaje się, że to zorganizowane przedsięwzięcie, rozpisane na poszczególne role. Biorą w nim udział konkretne media, które często w debacie publicznej łączone są ze służbami specjalnymi, w także z byłą WSI. Uczestniczą w nim ludzie, którzy szukają dla siebie nowego miejsca w polityce, skupieni wokół Grzegorza Schetyny. Także ci, którzy często współpracowali z byłą WSI, nierzadko mający zarzuty kryminalne. Dziś spotkali się w szeroko rozumianym środowisku Aleksandra Kwaśniewskiego, budowanym wokół Europy Plus. Warto pamiętać, że zarówno Kwaśniewski, jak i Marek Siwiec byli przełożonymi Marka Dukaczewskiego, kiedy był on zastępcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. No i wreszcie prezydent Bronisław Komorowski, który do dziś nie wyjaśnił swych związków z WSI. Łączy ich wszystkich pewna koncepcja polityczna – z jednej strony mamy pseudonowoczesność genderowo-obyczajową, która ma zmienić mentalność Polaków. Z drugiej – chęć przekształcenia Platformy Obywatelskiej w nową formację, taką, która nie tylko odrzuci wartości chrześcijańskie i tradycję patriotyczną, ale wprost opowie się za włączeniem Polski do federacyjnego państwa Europa. Są w tym kręgu wielkie media zainteresowane wzmacnianiem własnych możliwości. I jest prezydent Komorowski i dążenie Federacji Rosyjskiej do powiększenia swoich wpływów w Polsce. Bo to jest w tym wszystkim najważniejsze. Zasadniczy problem najlepiej pokazuje wszechobecna dyskusja nad sprawą płk. Kuklińskiego. Chodzi o złamanie sojuszu polsko-amerykańskiego. To jest istota rzeczy, przecież Aleksander Makowski, Gromosław Czempiński i Marek Dukaczewski mówią bez ogródek to, co wpajało im podczas szkoleń KGB i GRU. Działanie przeciwko Związkowi Sowieckiemu to zdrada. Działanie niezgodne z interesami Rosji to zdrada. Patriotyzm polski ma być patriotyzmem obozu rosyjskiego. Tego właśnie uczono kadry WSI szkolone przez GRU i KGB.

Potężny cios zadał im film „Jack Strong”, jednoznacznie pokazujący płk. Kuklińskiego jako bohatera.
I stąd tak zdeterminowane działanie. Przecież oni wiedzą, że tu się rozstrzyga ideowo-polityczny los Polski. Że chodzi o losy całej tzw. transformacji. Tego, co w ludowym, trafnym odczuciu określa się jako PRL-bis, że niby jesteśmy niepodlegli, ale tak naprawdę III RP to nowa postać PRL. Jednym z jej fundamentów były Wojskowe Służby Informacyjne, ukształtowane przez GRU i działające zgodnie z tym przesłaniem, chociaż z deklaratywnym patriotyzmem na ustach i rogatywką na głowie. Ta rozgrywka ma dużo szerszy wymiar niż tylko atak na Antoniego Macierewicza. Tu chodzi o zwieńczenie pewnej zmiany, która zaczęła się zbrodnią smoleńską. To wtedy miała swój początek reorientacja Polski w kierunku rosyjskim. I dzisiaj celem jest dokończenie tego procesu.

Całość wywiadu w tygodniku "Gazeta Polska"

Kupujcie elektroniczną prenumeratę „Codziennej” „Nowego Państwa” i „Gazety Polskiej”! Pozwoli to nam uniknąć restrykcji ze strony kolporterów
 

 



Źródło: Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Joanna Lichocka
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo