Bezrobocie nadciąga nad Polskę » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Ujawnienie skanów akt nie leży w interesie społecznym - komentarz P. Nisztora

"Przekonuje w mediach, że wszystko zrobił dla dobra społeczeństwa, aby afera taśmowa nie została zamieciona pod dywan.

arch. GP
"Przekonuje w mediach, że wszystko zrobił dla dobra społeczeństwa, aby afera taśmowa nie została zamieciona pod dywan. Tak piramidalnej bzdury nie słyszałem dawno!" - w taki sposób Piotr Nisztor komentuje na łamach "Gazety Polskiej Codziennie" skandal związany z zamieszczeniem w internecie kopii akt ze śledztwa warszawskiej prokuratury dotyczącego afery taśmowej.

Gdyby w Stanach Zjednoczonych ujawniono w internecie domowe adresy szefów CIA, NSA czy FBI, doszłoby do trzęsienia ziemi. Dane błyskawicznie zniknęłyby z sieci, a osoby odpowiedzialne za to spotkałaby sroga kara. Cała operacja trwałaby może maksymalnie kilka godzin. W naszym kraju jest jednak zupełnie inaczej. Kontrowersyjny (łagodnie pisząc) przedsiębiorca – mający na pieńku z organami ścigania – zawiesza w internecie skany z najbardziej gorącego śledztwa w Polsce, upubliczniając dane osobowe i prywatne adresy najważniejszych urzędników państwowych i biznesmenów. Następnie przekonuje w mediach, że wszystko zrobił dla dobra społeczeństwa, aby afera taśmowa nie została zamieciona pod dywan. Tak piramidalnej bzdury nie słyszałem dawno!

Publikacja skanów akt nic w tej sprawie nie zmieni, a tym bardziej nie leży to w interesie społecznym. Bo trudno tak sądzić, gdy każdy może w internecie sprawdzić, gdzie mieszka np. szef CBA, który – o czym warto pamiętać – od kilku lat jest chroniony przez... Biuro Ochrony Rządu. Jeśli ktoś nie widzi w tym problemu, niech na Facebooku lub Twitterze ujawni swój adres zamieszkania, PESEL i numer telefonu komórkowego.

Sam jestem za transparentnością życia publicznego i ujawnianiem patologii. Dzięki publikacji zdobytych przeze mnie taśm udało się nie tylko przerwać nielegalny proceder nagrywania rozmów najważniejszych osób w kraju, ale także ujawnić niejasne targi i wątpliwe zachowania rządzących.

Niektórzy dziennikarze (w tym także ja) do akt śledztwa dotyczącego afery taśmowej dotarli już kilka miesięcy temu. Sam na podstawie tych dokumentów napisałem kilkanaście tekstów publikowanych na łamach „Codziennej” i „GP”. Treść materiałów zgromadzonych przez prokuraturę opisywali też koledzy m.in. z „Wprost”, „Do Rzeczy” i „Gazety Wyborczej”. Artykuły te ukazały bezradność prokuratury w wyjaśnianiu afery taśmowej oraz gigantyczną skalę nielegalnego nagrywania najważniejszych urzędników państwowych. Okazało się, że przez niespełna rok śledztwa ustalono niewiele ponad to, co był już wiadome w połowie ubiegłego roku. To kompromituje organy ścigania, a upublicznienie w internecie skanów akt z tego postępowania to niestety „tylko” kolejny przykład, w jak wielkim rozkładzie jest nasze państwo.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Nisztor
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo