Były senator Aleksander G. na początku listopada ubiegłego roku, został zatrzymany w związku z uprowadzeniem i zabójstwem poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Dziś Prokuratura Apelacyjna w Krakowie oskarża go o podżeganie do zabójstwa dziennikarza. Tymczasem Aleksander G. nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.
Jarosław Ziętara pisał o aferach gospodarczych głównie z terenu Poznania. Ujawniał nieprawidłowości i zajmował się wątpliwymi prywatyzacjami, m.in. w Wielkopolsce. Prokuratura uważa, że
oskarżony podżegał do zabójstwa dziennikarza z Poznania, gdyż ten „
miał zbytnio interesować się jego działalnością gospodarczą” – podało tvn24.pl.
Postawienie aktu oskarżenia było możliwe dopiero teraz.
Przesłuchano następnych świadków, w tym świadka koronnego o pseudonimie „Masa”. To kończy jeden etap śledztwa. Śledczy prowadzą dalsze czynności w sprawie podejrzanych o porwanie i pomoc w zabójstwie Jarosława Ziętary – Mirosława R. i Dariusza L.
Aleksander G. od listopada do lutego siedział w areszcie. Wyszedł na wolność po wpłaceniu 50 tys. zł kaucji. Zastosowano wobec niego inne środki zapobiegawcze - dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Kim jest Aleksander G.?
To były
aktywista PZPR i etatowy pracownik Służby Bezpieczeństwa. Według archiwów, Aleksander G. został zarejestrowany przez wywiad PRL (Departament I) jako
tajny współpracownik o ps. „Witek”. Był cenny dla wywiadu PRL ze względu na interesy, które prowadził na terenie Niemiec Zachodnich.
Jarosława Ziętarę i jego dziennikarskie kontakty planowano wykorzystać do rozpracowania kilku poznańskich biznesmenów, którzy mieli kontakty na terenie Austrii i Niemiec i którzy znaleźli się na liście najbogatszych biznesmenów tygodnika „Wprost”, m.in. zatrzymanego dziś Aleksandra G. i Jana Kulczyka – wynika z informacji „Gazety Polskiej”.
Z zachowanych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów wynika, że zarówno Aleksander G., jak i Jan Kulczyk byli w zainteresowaniu służb specjalnych PRL.
Aleksander G. w 1990 r. znalazł się na 1. miejscu na liście najbogatszych Polaków według tygodnika „Wprost”. Skąd miał taki majątek? Rok wcześniej, w trzy dni po podpisaniu przez rząd Mieczysława Rakowskiego decyzji o otwarciu kantorów (13 marca 1989 r.), uruchomił w wielu miejscach na granicy zachodniej pierwszą w Polsce sieć punktów wymiany walut.
W 2009 r. opuścił przedterminowo więzienie, gdzie
odbywał karę 9 lat więzienia za założenie grupy przestępczej, której celem było wyłudzanie podatku VAT. Suma wyłudzeń sięgnęła 9,5 mln zł. W maju 2009 r. wyszedł na wolność - 11 miesięcy przed zakończeniem odbycia kary. Klika lat później
trafił do więzienia za niezapłacenie 170 tys. zł grzywny.
W dniu zaginięcia Jarosław Ziętara miał 24 lata. Pochodził wprawdzie z Bydgoszczy, ale swoją przyszłość związał z Poznaniem. W stolicy Wielkopolski ukończył Uniwersytet im. Adama Mickiewicza. Jeszcze w trakcie studiów zaczął pracować jako dziennikarz. Współpracował z różnymi redakcjami. W 1992 r. otrzymał etat w „Gazecie Poznańskiej”.
Dziennikarz „Gazety Poznańskiej” wyszedł z domu rankiem 1 września 1992 r. Z mieszkania przy ul. Kolejowej do redakcji miał zaledwie kilkanaście minut drogi.
Na miejsce jednak nigdy nie dotarł.
Źródło: tvn24.pl,niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
mg,JW
Wczytuję ocenę...