
Zacieranie śladów
To jeszcze trudniejsze niż sam plan i skuteczne przeprowadzenie go. Poświadczają to wszyscy, którzy weszli na tę drogę, mamieni wizją łatwego i szybkiego sukcesu: „Zrobimy to i spadną na nas bogactwa, splendory!”.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
To jeszcze trudniejsze niż sam plan i skuteczne przeprowadzenie go. Poświadczają to wszyscy, którzy weszli na tę drogę, mamieni wizją łatwego i szybkiego sukcesu: „Zrobimy to i spadną na nas bogactwa, splendory!”.
Zawirowania wokół Poczty Polskiej i protesty jej pracowników rodzą pytania, czy likwidacja tej instytucji to tylko nowy biznesowy plan, jak wszystkie pomysły rządzącej ekipy po prostu genialny, czy także próba wyeliminowania jednej z ważniejszych instytucji zaufania społecznego.
W piątek 21 lutego został pochowany ks. Grzegorz Dymek. Dlaczego giną księża? We wspomnieniach o zamordowanym kapłanie podkreślano, że był dobrym człowiekiem, zawsze uśmiechniętym i życzliwy ludziom. Przypomniano jego pracę budowniczego kościoła, proboszcza kłobuckiej parafii.
Z perspektywy mieszkańców naszego kraju wygląda to chaotycznie i niezbornie.
Przez lata uważano, że ostatnią bitwę w dziejach intelektualnych sporów stoczą marksizm i faszyzm. Chrześcijaństwo traktowano jako skazany na zapomnienie przesąd. „Alternatywę nieba i piekła”, filozoficzne przesłanki chrześcijaństwa odrzucono.
Malowanie wielkich płaszczyzn ziemi i nieba dla Józefa Chełmońskiego zawsze było najważniejsze. Pomagało mu zrozumieć jego miejsce w świecie i przeznaczenie; człowiek był u niego pomiędzy niebem a ziemią.
Kostium „nieco pensjonarski”, „dziwna stylizacja”, kapelusz, który odpycha sztywnością – to najłagodniejsze komentarze na temat kreacji Melanii Trump podczas inauguracji prezydentury męża. Spekulacje, czy pierwsza dama zamierzała „nietypowym kostiumem o nieco militarnym kroju” zamanifestować własną „bojowość”, rozgrzewają sieć.
Obserwujemy dziwny spektakl. Najważniejszą osobą w państwie chce być ktoś, kto postanowił zrzucić kostium światowca i zamierza przyciągnąć swoją szarą przeciętnością.
Choć mamy za sobą trudny rok – musieliśmy patrzeć, często bezsilnie, jak niszczony jest dorobek ostatnich lat naszego państwa – to przyniósł on także zwycięstwa. Nie były one tak oczywiste, ale to nie znaczy, że nieistotne.
Prezenty świąteczne to jedna z najmilszych tradycji Bożego Narodzenia. Lubimy je dostawać, ale jeszcze bardziej dawać. Lubimy sprawiać niespodzianki, zaskakiwać pomysłowością, być bezinteresowni, hojni, nawet rozrzutni. Lubimy wydawać się sobie samym lepszymi.
Prezydent Warszawy postanowił stworzyć w centrum stolicy największy na kuli ziemskiej jarmark kolorowych świateł, sztuczny świat. Bo to przecież „Zimowe Święta”, „Święta Choinki” idą! Mamy się radować i fetować, że zimno będzie i Nowy Rok za pasem.
Coraz więcej osób usiłuje dziś potwierdzać swoją egzystencję przez atak na inną osobę. Kąsam, oskarżam, besztam, zaczepiam, oczerniam, więc żyję – przekonują sami siebie, parafrazując słynne powiedzenie Kartezjusza.
Ciemno robi się na nieboskłonie lewicowych mediów w USA – państwowych i prywatnych – blisko, wręcz rodzinnie związanych z celebrytami. Blask roztaczany na ekranach przez gwiazdy kina, rozrywki i sportu gwałtownie blednie i szarzeje, idą ciężkie dni.
Moja znajoma, z zawodu krawcowa, powiedziała mi, że lubi Donalda Trumpa, choć jest trochę dziwny. Dopytywana dlaczego wyznała, że mówi i zachowuje się w sposób odbiegający od zwyczajów obowiązujących na najwyższych piętrach władzy, znanych z mediów.
Pierwszy i drugi listopada – te dni w Polsce są czymś unikalnym na tle świata. Jako katolicy mamy obowiązek modlić się za zmarłych, ale cmentarze stają się celem masowych pielgrzymek także z silnej wewnętrznej potrzeby odczuwanej przez miliony ludzi.
Ubiegły piątek przyniósł odpowiedź na wiele pytań, które stawialiśmy sobie przez ostatni rok. Pytań o sens tego, co dotknęło nasze państwo. Choć nie nastąpiła zmiana władzy, Sejm się nie rozwiązał, nikt nie podał się do dymisji, nikt nie uderzył się w piersi, to coś się w sposób nieodwracalny zmieniło.
W mediach lewicowo-liberalnych na obu półkulach powiało grozą. Donald Trump może wygrać wybory pomimo wysiłku tysięcy szczerych, oddanych towarzyszy, którzy nie szczędząc własnej krwawicy, usiłują go od napaści na Biały Dom powstrzymać.
Sytuacja, która miała miejsce w polskim Sejmie 16 października, jest klasycznym przykładem czegoś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. W wolnym państwie nie powinno się zdarzyć, by przemówienie prezydenta państwa zostało „przykryte” agresywnym bełkotem kolejnego mówcy.
Wielka mowa sędziego Zbigniewa Kapińskiego, prezesa Izby Karnej Sądu Najwyższego, stała się w Polsce takim przebojem, bo ów sędzia prawidłowo posługiwał się językiem polskim, stosował rozróżnienia, oddzielał cywilizacje, dokonywał właściwych porównań. Próby rozchwiania systemu prawa zostały przez niego ukazane w jaskrawym świetle. Poraziło ono niektórych zwolenników obozu władzy.