Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Ewa Polak-Pałkiewicz
19.08.2025 10:00

To nie film

Dwóch dżentelmenów opartych o murek kościoła pod Janowem Lubelskim dyskutuje o ostatnich wydarzeniach. Ten odziany w skóry, który zsiadł z motocykla, rozważa dziwną zmienność losu: „... i tak go, panie, poniewierali, błotem obrzucali – i, patrz pan, został prezydentem!”. Wąsaty jegomość w kapeluszu uśmiecha się zamyślony, jakby słuchał jakiejś przypowieści. Scena niczym kadr z filmu. Ale to nie film.

Wkraczamy w czasy, gdy naszym krajem rządzić będą nie papierowe postacie z gremium całkowicie ponad małymi tubylcami, ale człowiek z krwi i kości, powołany do tej godności przez Boga, wybrany przez naród. Mocny nie tylko mocą własnego intelektu i psychiki, ale czerpiący z zaufania, jakim Polacy go obdarzają. Świadomy odpowiedzialności przed Bogiem, jak dawni królowie namaszczeni do dźwigania losów państwa.

To zmienia całą perspektywę. Politykę przenosi ze sfery abstrakcji w realny byt. Normalny człowiek nie rozumie rządów urzędników, nie rozumie żadnej formy władzy zbiorowej. Rozumie i respektuje rządy jednostki wyniesionej do jej sprawowania przez nich samych. Rozpoznaje wszystkie towarzyszące jej symbole. Widzi dużo więcej, niż pokazują w telewizji. Dzieci czytać kiedyś będą powieści i uczyć się na pamięć wierszy o tych wydarzeniach.