Od jakiegoś czasu słychać, że żarliwe wyznania, jak to edukacja zdrowotna jest okropieństwem i „nigdy naszych dzieci na nią nie wyślemy”, uzupełniane są przez z głębi gołębiego serca płynące zastrzeżenia: „Ale i tam są dobre treści: o zdrowiu, diecie, higienie i piłce nożnej”. Budowniczowie nowej szkoły i nowego człowieka zacierają ręce. Jeśli są dobre treści, nie wszystko jest szkodliwe, to wystarczy odrobinę zmienić program, usunąć to i owo, dobry pedagog sobie poradzi! I już mamy uśmiechniętą klasę uczniów, których żadna „Gazeta Wyborcza” nie oskarży, że ich rodzice są sekciarzami, że wolą, by ich dzieci chodziły brudne i zacofane, zamiast cieszyć się wynalazkami z cywilizowanego świata, jak „świadomość swojej seksualności”, pigułka i współżycie na próbę zamiast odmowy. Cóż, ten typ klasycznej manipulacji (tzw. noga w drzwiach) naukowcy już dawno zaprezentowali jako jedną z najskuteczniejszych metod zmiany przekonań. Krytyk szkodliwej nowości szybko przemienia się w jej apologetę.
Noga w drzwiach
Jeśli chcecie, by Wasz słuszny opór w sprawie edukacji zdrowotnej w szkole został ośmieszony i zneutralizowany, postępujcie tak, jak czyni to pewna część jego ideowych krytyków.