A jednak przyznają, czując na plecach dziwne dreszcze, zmuszeni poczuciem zagrożenia, że Ojciec Święty jest „całkiem ponad” tą znikomość intryg, rozgrywek, szantaży, biznesów. Chcąc nie chcąc członek polskiego rządu, który wydał wojnę katolikom, uznaje najwyższy autorytet władzy Kościoła. Przymuszony strachem i złością żąda ukarania groźnych siewców zamętu, dwóch biskupów emerytów, co powiedzieli w Częstochowie kilka słów wyklętej w oficjalnej nowomowie prawdy. Gdy blady strach ogarnął szefa „spraw zagranicznych”, bezwiednie oddał w ten sposób hołd zarówno prawdzie z Jasnej Góry, jak i największemu w świecie autorytetowi.
Potwierdził starą zasadę znaną katolikom: wszystko, co sprzeciwia się prawdzie, zarazem potwierdza jej oczywistość. Koń jaki jest, każdy widzi. Czym jest prawda, każdy normalny człowiek wie. Dobrze, panie Sikorski, żeś pan to przypomniał – i to na piśmie. Jeśli Polska się ostoi, to nie mimo, ale dzięki niej.