Zawirowania wokół Poczty Polskiej i protesty jej pracowników rodzą pytania, czy likwidacja tej instytucji to tylko nowy biznesowy plan, jak wszystkie pomysły rządzącej ekipy po prostu genialny, czy także próba wyeliminowania jednej z ważniejszych instytucji zaufania społecznego.
Liczą się nie tylko same usługi i ich jakość, rzetelna praca ludzi poczty podnosi zaufanie do własnego państwa. Jest w niej element służby. Kto z nas nie miał jakiegoś „swojego pana listonosza”, którego wspomina z wdzięcznością jako życzliwego człowieka, nie tylko urzędnika? Zwykle obdarzamy pocztowców zaufaniem, a oni starają się być godni zaufania. W latach międzywojennych Poczta Polska była potęgą. W II Rzeczypospolitej mundur pracownika poczty podkreślał rangę zawodu, wielu noszących go było gorącymi patriotami. Tak jak pocztowcy z Gdańska, członkowie Związku Strzeleckiego. I dlatego komuniści usiłowali zrobić z pocztowców kapusiów sprawdzających w prywatnych domach, kto słucha Wolnej Europy, ale nie mieli wielu sukcesów. Zniszczenie takiej instytucji, zamienianie jej na czysto komercyjną wskazuje na motywacje autorów planu. Wraca dawne pytanie premiera Olszewskiego: czyja będzie Polska? Łącznie z naszą pocztą.