
Polska i Meklemburgia
„Kiedy świat się będzie kończył, przeniosę się do Meklemburgii, bo tam wszystko dzieje się o 50 lat później” – jeszcze do niedawna taki cytat przypisywany był kanclerzowi Ottonowi von Bismarckowi.
„Kiedy świat się będzie kończył, przeniosę się do Meklemburgii, bo tam wszystko dzieje się o 50 lat później” – jeszcze do niedawna taki cytat przypisywany był kanclerzowi Ottonowi von Bismarckowi.
Wywołałem pewną konsternację u niemcoznawców na platformie X, kiedy napisałem, że plusem AfD z polskiego punktu widzenia jest to, że przynajmniej grają w otwarte karty. Nie chowają się za „wspólnotą interesów” i „coraz głębszą integracją”, uprawiając równocześnie skrajnie egoistyczną politykę jak Olaf Scholz i Angela Merkel.
Marcin Palade, którego szanuję jako eksperta ds. modeli statystycznych, niedawno w sposób niedopuszczalny skomentował poglądy i wygląd Tomasza Sakiewicza. Po tym sylwestrowym wpisie spotkał się z ostrą krytyką, która tak go ubodła, że zapowiedział, iż w 2025 r. nie będzie już komentował kampanii prezydenckiej na portalu X.
Kolejne tuzy amerykańskiego świata finansów składają hołdy Donaldowi Trumpowi, a największy prywatny pracodawca w USA (Walmart) wycofuje się z polityki na rzecz różnorodności. Biznes kończy z woke-lewicą?
Masło jest sprawą polityczną nie od dziś i nie tylko w Polsce. Znany polityk niemiecki już w 1936 r. twierdził: „W razie potrzeby poradzimy sobie bez masła, ale bez armat nigdy”. Czas pokazał jednak, że jeśli zaczyna brakować masła, to z czasem i armat też.
Centroprawicowy polityk decyduje się wprowadzić stan wojenny, kiedy grunt usuwa mu się spod nóg, a kolejnym jego ludziom stawiane są zarzuty prokuratorskie. Polityk ten kiedyś miał pełne poparcie zachodnich potęg. Teraz jednak je traci.
Znaną łacińską sentencję tłumaczy się jako „bez pochopności, ale i bez lęku”. Zalecam polskim elitom wszystkich opcji, aby takie właśnie podejście zastosowały wobec zwycięstwa Donalda Trumpa i przede wszystkim wyciągnęły wnioski z poprzednich błędów.
Słkamałbym, gdybym powiedział, że nie mam obaw związanych z polityką zagraniczną Donalda Trumpa. Może on być np. zbyt podatny na izolacjonistyczne podszepty Tuckera Carlsona czy Roberta F. Kennedy’ego Jr. Liberalny salon mocno najeżdża więc na polską prawicę, mając jej za złe namawianie Polonii do głosowania na kandydata republikanów.
Jak mówiłem w podkaście „Trzech panów K” (Kita, Kożuszek, Kuź), zmiany trendów społecznych nie są szybkie, ale jak już ruszą, to trudno je zatrzymać. Przewidywałem tąpnięcie dopiero około miesiąca po powodzi i są jego pierwsze oznaki.
Soft power, miękka siła, jaką dysponuje Turcja w USA, stała się legendarna. Miliony dolarów, ufundowane katedry na uniwersytetach, think tanki, spotkania, rauty. Wszystko to sprawiło, że choć Recep Tayyip Erdoğan nie należy do pupilków amerykańskich salonów, to nie jest też niewątpliwie pochyłym drzewem, na które kozy skaczą.
Ani powódź, ani liczne dowody prowadzenia polityki pod znakiem TKM, ani nawet inflacja i wzrosty cen energii nie doprowadziły dotąd do zakwestionowania przywództwa Donalda Tuska lub sondażowego tąpnięcia.
Ledwie 12 września Adam Bodnar w imieniu Donalda Tuska odebrał w Poczdamie nagrodę za „demokratyzowanie” Polski, a już pojawiły się u nas porównania do innego, znanego dobrze Niemcom przywódcy ze wschodu. Przypomnijmy, że chodzi o człowieka również określonego nad Renem swego czasu jako „czysty jak łza demokrata” i niedoszłego laureata prestiżowej Nagrody Kwadrygi.
Metody faktycznej delegalizacji PiS, które stosuje Donald Tusk, są na wskroś niemieckie. Odebranie funduszy zastosowano np. swego czasu wobec ultranacjonalistycznej i neonazistowskiej NPD – oczywiście w imię profilaktyki antynarodowosocjalistycznej. Na tym gruncie ukuto też samo pojęcie „demokracja walcząca”, którego autorem jest niemiecki politolog Karl Loewenstein – w zamyśle odnosiło się do obrony przed hitleryzmem.
Wybitny amerykański politolog polskiego pochodzenia Adam Przeworski twierdził, że najkrótsza definicja demokracji brzmi: „Demokracja to system, w którym partie polityczne przegrywają wybory”. Nic dodać, nic ująć – przegrywają i oddają władzę dobrowolnie i pokojowo.
Do rządów prawicowej AfD jeszcze w Niemczech daleko. Z roku na rok partia odnotowuje jednak coraz lepsze wyniki. Tworzy to nie lada dylemat dla polskiej prawicy. Czy współpracować wbrew historycznym zaszłościom, czy jednak bronić interesów narodowych, co może doprowadzić do tego, że w sprawie niemieckiego populizmu nasze stanowisko zbliży się do George’a Sorosa i innych globalistów?
PiS będzie administracyjnie tępione oraz zwalczane na najróżniejsze sposoby. Może dojść do wewnętrznych podziałów. Poważną konkurencją jest Konfederacja. Formacja Jarosława Kaczyńskiego może jednak już odetchnąć z ulgą w jednej, kluczowej sprawie.
Wynurzenia byłego szefa BND Augusta Hanninga na temat polskiego udziału w wysadzeniu w powietrze Nord Streamu 2 odczytuję jako pierwszy od jakiegoś czasu atak niemieckich proputinowców (Putinversteher).
Zamiast pokazu siły Zachodu igrzyska olimpijskie, mimo pochwał progresywnych mediów, okazały się raczej pokazem francuskiej prowincjonalności i jałowości naszych zachodnich sporów politycznych.