PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Tomasz Łysiak dla Niezalezna.pl: Niemcy zachowują się słabo. Nadal ciągną gaz z rury, płacąc Putinowi rzekami euro

Stara, dobra zasada mówi, że gdy przydarza się zło, należy mu się przeciwstawić i nie wolno być obojętnym. Co więcej – można wszystko to, co złe, obrócić na dobro. Może być więc tak, że także fatalne skutki wojny pozwolą na wydobycie, paradoksalnie, różnych pozytywnych efektów? - pisze Tomasz Łysiak.

Olaf Scholz
Olaf Scholz
Aleksiej Witwicki/Gazeta Polska

Ten pierwszy znamy wszyscy aż nadto dobrze – to wybuch wielkiej solidarności i miłosierdzia Polaków, w stronę potrzebujących pomocy Ukraińców. Tysiące, a raczej miliony naszych rodaków wyciągających dłoń do ludzi cierpiących z powodu wojny to obraz piękny i wzruszający.

Ale też poza owymi aktami pomocy, możemy spróbować znaleźć inne efekty napaści Rosjan na Ukrainę, które finalnie poskutkują czymś pozytywnym. Wiele z nich notabene jest wymieniana tu i ówdzie przez komentatorów. Ot, sprawa pierwsza z brzegu – większa obecność amerykańskich sił zbrojnych w Polsce i na wschodniej flance. Rosną zagrożenia, ale też poprawia się stan zabezpieczenia Polski przed agresją. Co więcej – reagują nie tylko Jankesi, ale też inne kraje. Zaczęli się zbroić Niemcy, choć to akurat, z naszej perspektywy, wcale pozytywnym efektem być nie musi. Gdy już mowa o naszych zachodnich sąsiadach, to nie ulega wątpliwości, że kwestia zatrzymania Nord Stream 2 i otrzeźwienie sporej części niemieckiej opinii publicznej może być z naszej perspektywy bardzo dobre. Nawet w sytuacji, gdy Niemcy zachowują się słabo (exemplum – słynne hełmy wysłane do Kijowa), reagują fatalnie na przemowę Zełeńskiego i nadal ciągną gaz z rury, płacąc Putinowi rzekami euro. Na marginesie dodam, że obietnica odejścia od uzależnienia od rosyjskiego gazu jest fantastyczna. Miejmy nadzieję, że zostanie spełniona. Wydatki na polską obronność, chęć wielu osób do odbywania szkolenia wojskowego, akceptacja dla nowego programu zbrojeń – to także jeden z pozytywnych efektów wojny u naszych sąsiadów.

Najważniejszą jednak polską szansą, która płynie z tej wojny – jest stanie się podmiotem światowej polityki. Na każdym polu byliśmy do tej pory spychani w cień. Dajmy na to, gdy gazety włoskie relacjonowały pandemię, to rzadko pojawiały się w nich doniesienia z Polski, a wręcz czasem nasz kraj w ogóle znikał z dziennikarskich map. Jakby były państwa „ważne” i „nieważne”. Istnieliśmy jedynie wtedy w zainteresowaniach Europejczyków, gdy była mowa o „praworządności” i kolejnych karach wymierzanych przez unijnych urzędników.

Teraz, dzięki tak aktywnej postawy wobec wojny na Ukrainie, wracamy na europejską i światową scenę, jako obrońcy demokracji, wolności i praw narodów do samostanowienia. I wracamy jako podmiot.

Bycie w środku olbrzymiej polityki, powrót na scenę w charakterze jednego z najważniejszych aktorów na geostrategicznej mapie świata, to jest dla nas, dla Polski, ważny moment. Nie możemy go zepsuć. Walcząc o wolność waszą i naszą możemy stanąć mocniej na ziemi i zdobyć szacunek międzynarodowy, którego nam ostatnio tak brakowało. Ten prestiż przekłada się na tak wiele innych obszarów. Nie wolno nam więc dać się teraz wypchnąć z pierwszego planu światowej polityki.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Ukraina

Tomasz Łysiak