PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Nie było tajnej operacji wpływu w Rumunii? "Nie mają na to wystarczających dowodów"

Jeśli nawet wokół wyborów w Rumunii pojawiły się jakieś sieci kont, to nie były one duże i nie ma przedstawiono dotąd dowodów potwierdzających ich rosyjskiej korzenie - zaznaczył Janusz Cieszyński. Polityk PiS przedstawił wnioski z danych Tik Toka, z których wynika, że nie ma wystarczających dowodów na to, że przy okazji wyborów w Rumunii mieliśmy do czynienia z "tajną operacją wpływu".

Wybory w Rumunii zostały unieważnione
Wybory w Rumunii zostały unieważnione
Grok - x.com

Wybory w Rumunii zostały unieważnione w grudniu 2024 r. w trakcie, gdy w II turze głosowania brali już udział wyborcy z zagranicy. Za oficjalny powód podano "zewnętrzną ingerencję w proces wyborczy", a dokładnie "rosyjskie wsparcie" w kampanię jednego z kandydatów.

Odbyły się spektakularne zatrzymania i padły oskarżenia. Jednak rumuńskie media obiegła informacja, że cała akcja to uderzenie w głównego kontrkandydata rządzących socjaldemokratów (PSD) w II turze Calina Georgescu. Portal Snoop.ro dotarł do danych rumuńskiej administracji skarbowej ANAF, z których wynika, że za działaniami w mediach społecznościowych stał niedawny koalicjant PSD - Partia Narodowo-Liberalna (PNL), będąca częścią politycznej rodziny Europejskiej Partii Ludowej.

ZOBACZ TAKŻE: Za "rosyjskimi" botami w Rumunii stała w rzeczywistości... partia sprzymierzona z PO i Tuskiem!

Kolejne dokumenty burzą narzuconą narrację

"W ramach pracy poselskiej dotarłem do poufnych dokumentów zawierających odpowiedź Tik Toka na pytania Komisji Europejskiej" - napisał na platformie X poseł PiS Janusz Cieszyński.

Były szef resortu cyfryzacji podkreślił, że podany do publicznej wiadomości odtajniony raport rumuńskich służb to..."w dużej mierze wyciąg ze slajdów, które rumuński odpowiednik Urzędu Komunikacji Elektronicznej otrzymał od Tik Toka".

Z przeanalizowanych przez Cieszyńskiego danych wynika, że rzekomy wpływ kampanii prowadzonej z zagranicy na TikToku był znikomy. Przekazane fundusze nie przekroczyły 1,5 proc. całego funduszu, który kandydat może przeznaczyć na kampanię wyborczą. Zaznaczył jednak, że były one przekazane niezgodnie z rumuńskim prawem dotyczącym finansowania kampanii.

Limit wydatków komitetu wyborczego to w przeliczeniu na złotówki ponad 80 milionów złotych, co oznacza, że kwota o której mowa to ok. 1,5 proc. dopuszczalnych wydatków kandydata. Dla porównania, podczas kampanii parlamentarnej 2023 w Polsce finansowana z zagranicy akcja Do:łącz wydała podobne środki przy istotnie niższych limitach obowiązujących komitety

– podkreślił polityk.

Nie było operacji wpływu?

Z przedstawionego raportu wynika, że z tych samych danych Tik Tok i rumuńskie służby wyciągnęły różne wnioski. "Zdaniem Tik Toka nie ma wystarczających dowodów na to, że mieliśmy do czynienia z tajną operacją wpływu" - podsumował Cieszyński.

Potwierdza to niedawny raport Komisji Weneckiej, w którym nie ujawniono żadnych dowodów na to, że przy okazji wyborów w Rumunii miała miejsce zagraniczna operacja wpływu. Warto także zwrócić uwagę na fakt, że zarzuty i szczegółowe dochodzenie dotyczyło tylko platformy Tik Tok. Treści wyborcze znajdowały się także w innych mediach społecznościowych, ale jak zauważa poseł "o ich udziale jakoś nie słychać".

Cieszyński przestrzegł także polski resort cyfryzacji, który szykuje się do ochrony wyborów. "Jeśli nawet wokół wyborów w Rumunii pojawiły się jakieś sieci kont, to nie były one duże i nie ma przedstawiono dotąd dowodów potwierdzających ich rosyjskiej korzenie".

 

 



Źródło: niezalezna.pl, x.com

#wybory prezydenckie #Wybory w Rumunii #Rumunia #TikTok

st