Rząd chce sprzedać kluczowe polskie spółki, za które planuje uzyskać 12 mld zł. – To kolejne sięganie po resztki „sreber rodowych”, które zostały jeszcze w polskich rękach. Ta władza robi wszystko, aby rozgrabić to, co jeszcze rozgrabione nie zostało – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Joachim Brudziński.
„Sprzedaż akcji będzie odbywać się z poszanowaniem najwyższych standardów obowiązujących na rynku kapitałowym. Działanie takie pozwoli zapewnić początkowe finansowanie programu »Inwestycje Polskie« w sposób efektywny i harmonijny” – informuje na swojej stronie internetowej Ministerstwo Skarbu Państwa.
– Jeżeli te zapowiedzi okazałyby się prawdą, to widać, że władza na koniec swojej działalności postanowiła rozgrabić do reszty polski majątek – mówi Joachim Brudziński. –
Obawiam się, że aktywizacja kapitału, o której mówią politycy Platformy, skończy się tak, jak wykorzystywanie przez nich środków unijnych. Mamy najdroższe autostrady i to nie w Europie, ale bodajże na świecie. Mamy ekrany dźwiękochłonne w środku lasu i w szczerym polu. Wyprowadzono w ten sposób setki milionów złotych – twierdzi poseł PiS.
Mankamenty pomysłu widzi również senator PO Jan Rulewski. Podkreśla jednak, że projekt jest krokiem w dobrą stronę, ponieważ kapitał pozostanie w polskich rękach. –
Mówimy o niewielkich kwotach, które nie wpłyną znacznie na ożywienie gospodarcze, a inwestycje na poziomie 12 mld zł są w rzeczywistości niewielkie – mówi senator. Jan Rulewski nie kryje również niepokoju związanego z pozbyciem się akcji PKO BP.
– To jest największy bank w Polsce, z bardzo dobrą marką. Świetnie ulokowany i z ogromnym majątkiem. Bałbym się oddawać akcji banku PKO BP do Inwestycji Polskich, bo są one niedowartościowane – mówi Rulewski.
Niepokojów opozycji i części kolegów partyjnych nie podziela Jakub Szulc z PO, członek sejmowej komisji finansów.
– Skarb państwa nie straci kontroli nad spółkami, które będą zasilały swoim kapitałem Inwestycje Polskie. Mamy kapitał, który jest niepracujący i zamieniamy go w kapitał, który można wykorzystać. To, co się stanie na poziomie formalnym, to przekazanie akcji tych spółek do Banku Gospodarstwa Krajowego. Jeśli dzisiaj właścicielem obu tych podmiotów jest skarb państwa, to z punktu widzenia właścicielskiego nic się nie zmieni – mówi Szulc.
Poseł PO nie spodziewa się jednak znaczących efektów inwestowania pieniędzy pochodzących z prywatyzacji.
– 12 mld zł to nie są małe pieniądze, ale jeżeli spojrzymy na to z perspektywy produktu krajowego brutto, to mniej niż 1 proc. całości – twierdzi poseł PO.
Koalicjant z PSL popiera pomysł, zaznacza jednak, że warunkiem jest zachowanie spółek w rękach polskiego kapitału.
– Najgorsza byłaby sytuacja, gdyby nasze rodowe srebra wymknęły się spod kontroli. Jeśli rzeczywiście zostaną one w naszych rękach, to się nie martwię. Gorzej, gdy przejmie je obcy kapitał – mówi poseł PSL Eugeniusz Kłopotek.
Według Krajowego Rejestru Sądowego w Polsce istnieją już spółki o nazwie używanej przez Ministerstwo Skarbu – Inwestycje Polskie oraz Celowa Spółka Inwestycyjna. Pierwsza od 10 lat należy do rodziny potentata medialnego Zygmunta Solorza-Żaka, druga zaś do przedsiębiorcy z Pruszkowa.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jacek Liziniewicz