W gmachu Poczty Głównej w Warszawie otwarto wystawę „Operacja (anty)polska NKWD”, przygotowaną przez Instytut Pamięci Narodowej we współpracy z Pocztą Polską. Przedstawiono na niej podstawowe informacje o masowym mordzie na narodzie polskim zwanym Operacją Polską. Z plansz patrzą na zwiedzających Polacy, sfotografowani przez NKWD na kilka godzin przed śmiercią. Ich wizerunki umieszczono na tle rozkazu Jeżowa nr 004485, rozpoczynającego „Operację”. Wystawa jest formą upamiętnienia ofiar wydarzeń z lat 1937-38, a także przestrogą i lekcją historii dla żyjących.
Data 11 sierpnia powinna być znana wszystkim Polakom, ale niestety tak nie jest. Musimy więc zrobić wszystko, aby to zmienić. Poczta Polska to nie tylko znaczki, to także historia Rzeczypospolitej. Dlatego postanowiliśmy dołączyć do inicjatywy, którą podjął IPN, aby upamiętnić tych, których zabito tylko za to, że byli Polakami.
– powiedział Grzegorz Kurdziel, członek zarządu Poczty Polskiej.
Dodał też, że od ponad roku Poczta realizuje program „Kultura na poczcie”. Placówki pocztowe mają być przestrzenią, w której Polacy będą mieli dostęp do szeroko pojętej kultury, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie nie ma już księgarń czy nawet kiosków z prasą. Dużą rolę w tych działaniach odgrywa promowanie książek opowiadających o polskiej historii, takich jak ta prof. Iwanowa o „Operacji Polskiej”.
Dziś w niepodległej Polsce naszym obowiązkiem jest odczytać to, co zamazane, przywrócić to, co usunięte, odsłonić to, co nasi wrogowie starali się ukryć za grubą kurtyną. Historię ofiar zapomnianych nawet przez rodaków opowiadamy na tej wystawie, którą Poczta Polska ma zaszczyt gościć w swoim głównym urzędzie. Placówka pocztowa należy do szeroko pojętej przestrzeni publicznej. Dlatego mam nadzieję, że historia, którą chcemy tu opowiedzieć, trafi do jak największej liczby odbiorców i stanie się częścią naszej wspólnej pamięci.
– dodał Wiesław Włodek, wiceprezes Poczty Polskiej.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki opowiadał:
Był środek gorącego lata, 1937 roku, do wielu małych miejscowości lub wiosek przyjeżdżały czarne samochody, z których wysiadali enkawudziści i aresztowali mężczyzn i młodych chłopców. 70 tys. ludzi zamordowano w czasie pierwszych dwóch miesięcy. Polska dowiedziała się z opóźnieniem o tej zbrodni, w zasadzie do wybuchu wojny nie było szerszej informacji o tym, co się stało. Pamięć o ludobójstwie w Rosji została wymazana z ludzkiej pamięci. Dlatego powinniśmy upomnieć się o pamięć o tej straszliwej zbrodni.
Z kolei prezes IPN Jarosław Szarek mówił:
Dziś Poczta Polska łączy nas z tymi ludźmi, których twarze przywołujemy na wystawie. To twarze ludzi w ostatnich godzinach ich życia. Ci ludzie trwali przy polskości, przy kościele katolickim, wreszcie przy swojej ziemi. Dlatego musieli zginąć. Dziś w kresowych wioskach znów słychać język polski, ale przez 80 lat o nich nie pamiętano. Chcemy przywrócić narodowi pamięć o tej zbrodni. To jest nasze zobowiązanie. IPN właśnie uruchomił portal poświęcony „Operacji Polskiej”. „Operacja” trafi też do podstawy programowej w szkołach.
Prezes powiedział, że wysłał list do prezydent Warszawy z prośbą o wyznaczenie w stolicy miejsca na pomnik upamiętniający ofiary „Operacji Polskiej”.
Po części oficjalnej nastąpiło spotkanie z prof. Nikołajem Iwanowem, który całe swoje zawodowe życie poświęcił na odkrycie i ujawnienie prawdy o tragicznych losach Polaków w Związku Sowieckim. Jest autorem książki „Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. Operacja Polska 1937-1938”. Spotkanie poprowadził szef działu Historia GP, Tomasz Łysiak.
Grzegorz Kurdziel, członek zarządu Poczty Polskiej wręczył Nikołajowi Iwanowowi projekt znaczka z podobizną historyka.
Profesor zaczął od emocjonalnego spytania do zebranych, jak sądzą, dlaczego takie ludobójstwo – 10-krotnie większe niż ludobójstwo w Katyniu – nie jest upamiętnione, niemal nikt o nim nic nie wie i dopiero po tylu latach zaczynamy się upominać o pamięć i prawdę? Jak to się stało, że my tu w Polsce praktycznie nic nie wiemy? I sam odpowiedział:
Gdyby tej wojny nie wygrał Stalin, któremu udało się zatrzeć pamięć o tej zbrodni, gdyby nie było tych lat PRL-u, kiedy zakłamywano i zacierano pamięć, na pewno wiedzielibyśmy więcej. To był naprawdę mord na miarę holokaustu. Być Polakiem w ZSRS w 1937 r. to jak być Żydem w Niemczech za czasów Hitlera. Muszę powiedzieć, że kiedy przyjechałem 40 lat temu do Polski nic nie wiedziałem o Powstaniu Warszawskim, mimo że byłem historykiem. Jakiś profesor spytał mnie wtedy, co się stało z Polakami na Kresach? Wróciłem do siebie i też zacząłem pytać. Zorientowałem się, że kiedyś nawet za Zbruczem było ponad 1000 polskich szkół, a teraz nic… Doznałem osłupienia. Jak można tylu ludzi wymordować? Okazało się, że można.
Profesor Iwanow powiedział też, że o „Operacji Polskiej” w całej Rosji wie może tysiąc osób. Stowarzyszenie Memoriał wydało jego książkę w nakładzie 600 sztuk. Zapytany o możliwość porozumienia narodu polskiego z rosyjskim stwierdził, że nie należy mieć w tym względzie żadnych iluzji, i być może uda się to następnym pokoleniom, gdyż rewolucja rosyjska to było złamanie kręgosłupa narodowi rosyjskiemu.
Cieszę się, że zaczynamy przywracać pamięć o tamtych wydarzeniach, że powstaje portal, broszury, może uda się wznieść pomnik. Na razie jedyny pomnik poświęcony „Operacji Polskiej” jest na Ukrainie w miasteczku Dowbysz – to zwykły brzozowy krzyż z napisem
„Wszystkim 200-tysiącom Polaków, którzy nie maja swoich grobów”.