Czytam na blogu byłego posła SLD co powiedział wiceminister Jan Parys i myślę zmyśla. Nie traktuję tego lewicowego polityka jako wiarygodne źródło informacji. Zaglądam na stronę internetową Sejmu i, o dziwo, to naprawdę miało miejsce.
5 października na tzw. Dniu Azji i Pacyfiku w Sejmie Jan Parys, szef Gabinetu Politycznego Ministra Spraw Zagranicznych, nazwał Chiny państwem postkomunistycznym. Stwierdził min. że “władze Chin rozliczyły się z przywódcami komunistycznymi ostrzej niż w Polsce” i “że w ten sposób można powiedzieć, że Chiny oderwały się od dziedzictwa komunizmu skutecznie”.
Wiceminister Parys bagatelizował też wszelką krytykę dotyczącą rządzących Chinami, bo przecież była ona “odnośnie tego się co wydarzyło 20 parę lat temu”.
Rozumiem, że Polska zabiega (i powinna) o rozwój relacji gospodarczych z ChRL.
Powinniśmy zadbać o nasz eksport do Państwa Środka, a pieniądze zamiast na wycieczki sędziów Trybunału Konstytucyjnego czy posłów do Chin warto wydawać na skuteczną promocję polskich produktów i firm w tym kraju.
Ale te zabiegi nie oznaczają że przedstawiciel MSZ RP ma wybielać wizerunek władz komunistycznych ChRL, a przy tym zakłamywać rzeczywistość.
A rzeczywistość jest taka: Chinami nadal rządzi partia komunistyczna, która ma ponad 80 mln członków. Kilka tygodni temu jej przywódca, a zarazem prezydent Chin, Xi Jinping mówił o potrzebie “powrotu partii do swoich marksistowskich korzeni”.
Nigdy w Państwie Środka nie rozliczeni zostali odpowiedzialni za to, “co wydarzyło się 20 parę lat temu” – za masakrę na Placu Tiananmen w 1989 r. Co więcej zakazana jest jakakolwiek debata na temat tych wydarzeń, a rodzice i bliscy młodych ludzi zamordowanych wtedy przez komunistów często nie mogą nawet uczcić ich pamięci, bo gdy zbliża się rocznica masakry, są aresztowani albo wywożeni do innych miast niż Pekin, w którym są groby ich pociech.
A krytyka Chin nie dotyczy tylko tego co wydarzyło się w 1989 r, ale także tego co dzieje się teraz.
Bo represje władzy komunistycznej nie ustały. Prześladowani są chrześcijanie, więzieni są broniący ich prawnicy i dziennikarze. Nadal kobiety zmuszane są do aborcji i sterylizacji w ramach tzw. polityki kontroli urodzeń. Porywani są przez bezpiekę ChRL dysydenci chińscy mieszkający zagranicą i krytykujący władze w Pekinie Hongkończycy, a potem zmuszani do przyznawania się do winy przed kamerami chińskiej telewizji. Chińscy agenci prowadzą udane akcje w wielu państwach w tym także w Polsce (np. szpiegowanie przez nich pielgrzymów z Chin, Tajwanu i Hongkongu podczas ŚDM w Polsce).
Być może wiedzę na temat Chin Jan Parys czerpie tylko od rządzących Państwem Środka komunistami? A
ta władza bardzo chciałaby kontrolować to. co my Polacy wiemy na temat Chin, a także to co Chińczycy wiedzą na temat Polski. Tej władzy nie podoba się, że na całym świecie można spotkać Chińczyków, którzy uważają Polskę jako jeden z największych antykomunistycznych narodów na świecie i podziwiają nas za walkę z tym zbrodniczym systemem i w obronie podstawowych swobód obywatelskich.
To polska Solidarność była bodźcem dla chińskiego dysydenta Li Wangyanga do stworzenia w 1983 r. związku zawodowego w Shaoyang. Za to między innymi Li był ścigany przez władze i spędził 23 lat w więzieniu. 4 lata temu Li miał się powiesić w sali szpitalnej. Rodzina i znajomi jednak podejrzewają, że został on zamordowany przez reżim komunistyczny.
Nie tak dawno Chai Ling, jedyna kobieta wśród przywódców protestu studentów na Placu Tiananmen w 1898 r. pisała o tym co dało jej siłę przejść przez to wszystko, co przeszła – udział w proteście 1989 r, przeżycie maskary, a potem konieczność ucieczki, bo była na liście najbardziej poszukiwanych osób przez władze ChRL i wreszcie jej praca na rzecz zniesienia polityki kontroli urodzeń w Chinach, którą prowadzi w Stanach Zjednoczonych poprzez ustanowioną przez siebie organizację All Girls Allowed (Wszystkie dziewczynki dozwolone). N
ie raz jej życie było zagrożone, nie raz traciła nadzieję, ale jednak szła dalej bo przykładem dla niej byli Polacy. Chai wymieniła tu błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę i Solidarność.
Tak władza komunistyczna chce wymazać taki obraz Polski i Polaków ze świadomości Chińczyków. Dlatego na przykład w ChRL atakowany był i jest inny “człowiek Solidarności”, który później potrafił rozmawiać z władzą chińską ale, i to komuniści mają jej za złe, nie dał się zastraszyć i spotykał się z tymi, którzy byli w opozycji do tej władzy (tego drugiego niestety nie potrafią lub nie chcą robić jego następcy), śp. Lech Kaczyński. Komunistyczne media nie raz przedstawiały negatywny wizerunek byłego prezydenta. Tak było po katastrofie smoleńskiej, kiedy
Chiny odwiedzał Bronisław Komorowski wychwalany przez Pekin za to, że nie był prozachodni jak Kaczyński. Podobnie pisano marcu br. na łamach kontrolowanego przez partię komunistyczną dziennika „Global Times” stwierdzając, że Polską rządzi teraz ekipa bardziej przyjazna ChRL niż prozachodni Kaczyński.
Jan Parys nie musi o tym wszystkim pamiętać, mówić, nie musi oceniać. Niech przynajmniej przedstawiciel MZS nie rozmija się z prawdą i nie przynosi wstydu!
Źródło: niezalezna.pl
#komuniści
#Chiny
#MSZ
#Jan Parys
Hanna Shen