Po dziesięciu latach (w tym 40 miesiącach aresztu) sprawa oskarżonego o udział w zorganizowanej grupie przestępczej kibica Legii Warszawa Maćka Dobrowolskiego utknęła w martwym punkcie. Prowadzącą do niedawna proces sędzię Aleksandrę Kussyk zastąpić ma Piotr Gąciarek (oboje zaangażowani w tzw. „obronę wolnych sądów”), a cała procedura ruszy od nowa. Dobrowolski zapowiedział odwołanie od decyzji sądu, przyznającej mu „za przewlekłość postępowania”… 4 tys. zł odszkodowania. - Jak to możliwe w państwie prawa, że jakaś pani Kasia (nieważne, czy ona jest z lewicy, z prawicy, czy z centrum) dostaje za zatrzymanie na dołku 20, a ja 4 tys. zł? – zastanawia się w rozmowie z niezalezna.pl Maciek Dobrowolski i zapewnia, że od orzeczenia sądu będzie się odwoływał.
Maciej Dobrowolski działał w Stowarzyszeniu Kibiców Legii Warszawa, pisał do tygodnika „Nasza Legia” i zajmował się organizowaniem kibicowskich wyjazdów. 28 maja 2012 r. został aresztowany razem ze „Staruchem” [Piotrem Staruchowiczem-red.] w związku z zeznaniami świadka koronnego, handlarza narkotyków Marka H., ps. „Hanior”. Dobrowolskiemu zostały postawione zarzuty „przynależności do zorganizowanej grupy przestępczej”.
Tysiące internautów wsparło akcję #uwolnićMaćka i to głównie dzięki ich zaangażowaniu i poręczeniu wielu znanych osób we wrześniu 2015 r. Maciek Dobrowolski opuścił "areszt wydobywczy". Sąd nakazał jednak Dobrowolskiemu wpłatę 50 tys. złotych kaucji. Mężczyzna został też objęty dozorem policyjnym. Dobrowolski spędził łącznie 40 miesięcy za kratami, co jak często podkreślał w swoich publicznych wypowiedziach, „zrujnowało mu życie”.
28 lipca 2018 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przyznał Dobrowolskiemu 7570 zł tytułem zadośćuczynienia, co kibic określił „napluciem (mu) w twarz”.
Niedawno razem z moim prawnikiem dostaliśmy pismo z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Trybunał, moje 40 miesięcy w areszcie "wycenił" na 7,5 tysiąca złotych. Nie przyjmuję tego!! To jest naplucie mi w twarz... pic.twitter.com/tjF3VNUPQ4
— Maciek Dobrowolski (@MaciekDobrowol2) November 5, 2018
6 lipca br. Sąd Apelacyjny „za przewlekłość postępowania” przyznał z kolei Maćkowi… 4 tys. złotych odszkodowania.
- Maksymalna kwota odszkodowania to 20 tys., dokładnie tyle ile Babcia Kasia [znana z ulicznych zadym Katarzyna Augustynek-red.] otrzymała za 1 dzień zatrzymania. Żeby zbliżyć się do tej kwoty musiałbym spędzić w sądzie chyba z 60lat. Sprawiedliwość dwóch prędkości. Ludzie różnych kategorii... Oczywiście będziemy odwoływać się od tego – zapowiedział Dobrowolski w mediach społecznościowych.
SA przyznał, że moja sprawa, która toczy się od... 10 lat, prowadzona jest przewlekłe z przyczyn leżących po stronie wym. spr. Przyznano mi odszkodowanie 4tys zł, bliskie minimalnej stawce pic.twitter.com/MmpYKpq1Uv
— Maciek Dobrowolski (@MaciekDobrowol2) July 6, 2022
Tu już nie chodzi o zadośćuczynienie dla jakiejś "babci", o wyroki zasądzane na podstawie dorobku artystycznego wokalistce itp... Chodzi o elementarną przyzwoitość. Patrząc przez pryzmat przeciętnego człowieka,czuję się tak jakby wymiar sprawiedliwości normalnie pluł nam w twarz pic.twitter.com/cadQVQAIh7
— Maciek Dobrowolski (@MaciekDobrowol2) May 18, 2022
To jednak nie wszystko, bo prowadząca dotychczas jego sprawę sędzia Aleksandra Kussyk już jej nie prowadzi, a nowym przewodniczącym składu sędziowskiego został znany z publicznego zaangażowania w „walkę o wolne sądy” Piotr Gąciarek.
Sędzia Aleksandra Kussyk, która zwolniła z aresztu lewackiego bojówkarza Linusa Lewandowskiego, to sędzia polityczny, który prowadził wcześniej sprawę kibica Legii Macieja Dobrowolskiego, trzymanego w areszcie przez 3 lata (w epoce Tuska). Sędzia publikuje manifesty polityczne. pic.twitter.com/66ixaSN7yK
— Stanislas Balcerac (@sbalcerac) November 21, 2020
- Od czasu mojego aresztowania przed dziesięciu laty moja sprawa nie ruszyła się ani milimetr do przodu, ona nawet się cofnęła, bo obecnie nawet nie mam swojego sędziego. Kiedy pierwsza sędzia, Aleksandra Kussyk zdała sobie sprawę z tego, co wokół tego procesu się dzieje, to moim zdaniem prawda jest taka, że ona zrezygnowała z tej sprawy, choć oficjalnie mówią, że zrezygnowała któraś z ławniczek
– mówi w rozmowie z niezalezna.pl Maciek Dobrowolski. – Według nieoficjalnych informacji, ona miała coś takiego powiedzieć, że „dopóki Andrzej Duda będzie prezydentem”, to ona nie będzie tej sprawy prowadziła – dodaje.
- Kiedyś, jak poszliśmy na sprawę z moim adwokatem, to na drzwiach sali sądowej była karteczka, że nie ma jej w tym momencie w sądzie, bo jest na proteście. Nawet Telewizja Republika to nagrała. Dwa miesiące później dowiedziałem się od swojego adwokata, że „sędzia rezygnuje ze sprawy” – wspomina Maciek Dobrowolski.
A kogo my tu mamy po prawej stronie zdjęcia?? Aaaa, to Sędzia mojej sprawy, która jest dokładnie w tym samym miejscu w którym była... 8 lat temu. W Maju, minie 10 lat od aresztowania... https://t.co/eG8rpDoEbG
— Maciek Dobrowolski (@MaciekDobrowol2) March 28, 2022
- Kiedy jeszcze byłem w więzieniu (…) sygnalizowaliśmy wiele uchybień i niedociągnięć i prosiliśmy o obserwatora z zewnątrz, który oceni to i zrobi raport. I kto przyszedł, jako obserwator? Pan Piotr Gąciarek, który w momencie, kiedy ona [sędzia Aleksandra Kussyk-red.] zrezygnowała został sędzią głównym z losowania. Czyli ten, który pisał, że wszystko jest zgodne z prawem, że my przesadzamy, został wylosowany, jako sędzia w naszej sprawie. Wszystko zaczyna się więc od nowa, a za adwokata nie płaci św. Mikołaj, tylko ja
- podkreśla nasz rozmówca, zaznaczając, że po siedmiu latach procesu oraz ze względu na jego ciężar gatunkowy (kilkaset tomów akt i ponad stu świadków) skorzystanie z adwokata z urzędu nie ma sensu.
Mimo, że Dobrowolski regularnie stawia się przed sądem odpowiadając „z wolnej stopy” kaucja w wysokości 50 tys. zł wciąż nie została mu zwrócona. – Powinni mi dawno te pieniądze oddać, bo nigdzie nie uciekłem, a to nie były moje pieniądze. Miałem wiele lat, żeby gdzieś uciec i zacząć żyć jak maharadża, bo jeżeli przemyciłem 650 kg marihuany, to powinienem być milionerem, a ja wynajmuję kawalerkę i nie mam obecnie nawet stałej pracy – przyznaje nasz rozmówca.
Wskazuje jednocześnie, że „nie ma nawet kto” podjąć ewentualnej decyzji ws. zwrotu kaucji, bo – jak twierdzi – sędzia Gąciarek „został odsunięty (od orzekania), bo prowadzi swój protest”.
– Z tego, co mówią mi adwokaci, to po raz trzeci będę miał kolejne losowanie (sędziego). Po dziesięciu latach sprawy (…) nie ma sędziego, bo sędzia jest na proteście i sprawa stoi w miejscu; nie wiadomo czy i kiedy będzie w ogóle nowy sędzia
– tłumaczy Dobrowolski.
Ta właśnie sytuacja skłoniła go do „oskarżenia państwa polskiego o przewlekłość postępowania”, mimo, że – jak twierdzi – zdawał sobie sprawę „z nieprzychylności” (wobec niego) wymiaru sprawiedliwości i co za tym idzie nie liczył na zbyt wiele.
– Ja zmieniałem sześć razy areszt i spotykałem się z moją rodzinę przez szybę z pleksy, a pan Borys Budka (ówczesny minister sprawiedliwości) powiedział mojemu tacie, że „sądy są niezawisłe i on nic nie może zrobić”. (…) Gdyby nie kibice i media, to najprawdopodobniej wciąż bym siedział w tym więzieniu i oni mi za to wszystko dają 4 tysiące złotych (…). Przesiedziałem 40 miesięcy w areszcie, 10 lat trwa moja sprawa. Jak to możliwe w państwie prawa, że jakaś pani Kasia (nieważne, czy ona jest z lewicy, z prawicy, czy z centrum) dostaje za zatrzymanie na dołku 20 tys., a ja 4 tys. zł?
– zastanawia się w rozmowie z niezalezna.pl Maciek Dobrowolski i zapewnia, że od orzeczenia sądu będzie się odwoływał.