Znowu mamy kolejne ekshumacje. Zrobione po cichu, bez większego medialnego odzewu. Nie trafiły na czołówki gazet, nie otwierały telewizyjnych dzienników. Wszędzie indziej – mówię o Europie Zachodniej czy USA – ten temat byłby drążony przez dziennikarzy śledczych, komentatorów, a przede wszystkim oficjalne organy rządowe i parlamentarne. Ale nie u nas. Czemu? To proste jak drut i jasne jak słońce.
Cała piramida kłamstw "smoleńskich" rozpada się na naszych oczach i kolejne fragmenty tej rozwalającej się grożą polityczną śmiercią lub trwałym politycznym kalectwem czołowym politykom Platformy Obywatelskiej. Ale przecież nie tylko im.
Co mają teraz powiedzieć dziennikarze, którzy kłamali w żywe oczy, łgali jak psy, poświęcali prawdę na ołtarzu własnych zawodowych karier i Judaszowych srebrników potrzebnych im do lepszego życia (czy pamiętacie Państwo wyborcze hasło PO "żeby żyło się lepiej"!)?
Dlatego też ci wszyscy politycy, żurnaliści, eksperci od 7 boleści i sprzedajni komentatorzy
dalej będą teraz albo kłamać na żywca, bez żadnych zahamowań, bez żadnej autorefleksji – albo, kiedy uznają, że będzie to bardziej skuteczne – będą starali się przemilczeć sprawę. Tak właśnie robią teraz.
Daremne żale, próżny trud. Oficjalna prawda o Katyniu wyszła na jaw po przeszło pół wieku. Oficjalna prawda o Smoleńsku wyjdzie na jaw znacznie szybciej.
Źródło: naszeblogi.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...