Koszulka NIEMIECKO - RUSKA SZAJKA TUSKA Zamów już TERAZ!

Amber Gold: przesłuchanie ważnej osoby z otoczenia Marcina P. - TRANSMISJA

- Miałem uporządkować korporacyjnie spółki z grupy Amber Gold, ale rozwiązałem współpracę po czterech tygodniach, gdy dowiedziałem się, że spółka nie zleciła audytorom bilansu przepływów finansowych - tłumaczył się były członek rady nadzorczej Amber Gold Paweł Kunachowicz przed komisją śledczą.

Sejm

Świadek tłumaczył podczas dzisiejszego posiedzenia komisji, że jego współpraca z Amber Gold miała miejsce w lipcu 2012 r. i trwała cztery tygodnie. "Była to praca radcy prawnego udzielającego pomocy prawnej spółce w ramach prowadzonej przeze mnie kancelarii prawnej" - mówił Kunachowicz.

Dodał, że ta współpraca zaczęła się od pytania jego kolegi, byłego doradcy zarządu Amber Gold, Emila Marata, "czy byłbym zainteresowany przyjrzeniem się i pomocą spółce OLT". "Tak się nawiązała współpraca" - wskazał świadek.

"Spotkałem się z zarządem Amber Gold (spotkanie umówił były dyrektor zarządzający OLT Express Jarosław Frankowski), na tym spotkaniu została przedstawiona potrzeba uporządkowania korporacyjnych aspektów spółki. Jako specjalista od prawa handlowego podjąłem się działania, które miało na celu stworzenie ładu korporacyjnego, przedstawienia koncepcji jak tę spółkę i grupę spółek uporządkować korporacyjnie"

- relacjonował.

Jak świadek zawierzył Marcinowi P.

Kunachowicz dodał, że z Marcinem P. ustalili umowę o współpracy pomiędzy jego kancelarią a Amber Gold S.A. "Tę umowę przygotowaliśmy u nas w kancelarii, ona została wysłana do spółki, nigdy nie została podpisana, a następnie przystąpiłem do działania" - poinformował.

Świadek wskazał, że w ramach tego działania podjął się analizy korporacyjnych aspektów całego przedsięwzięcia.

"Analizy Prawa bankowego, analizy Kodeksu spółek handlowych. Zastanawiałem się nad tym, co to są czynności bankowe, co to jest umowa składu"

- wymienił.

"Finalnie przygotowałem prezentację i koncepcję ładu korporacyjnego. To wszystko było oparte o warunek, który przedstawiłem, a mianowicie taki, że chciałbym, aby finanse firmy zostały sprawdzone przez biegłych. Żeby biegli wypowiedzieli się i audytowali przepływy finansowe całego tego przedsięwzięcia"

- powiedział.

Kunachowicz zaznaczył, że od Marcina P. dostał zapewnienie, że takie analizy i opinie biegłych są w trakcie realizacji i że lada dzień to zostanie przedstawione zarządowi oraz jemu.

"Tak się nigdy nie stało. Finał jest tego taki, że w momencie kiedy sam sprawdziłem w firmie audytorskiej, że takiego zlecenia w ogóle nie było złożonego na realizację analizy i opinii biegłych wówczas podjąłem decyzję, że moja praca w ramach tej usługi prawnej się skończyła. Wypowiedziałem swoją umowę i złożyłem taką informacje na biurze podawczym i również przekazałem P."

- relacjonował świadek.

Był czy nie był w radzie nadzorczej?

Kunachowicz zwracał uwagę, że formalnie nigdy nie był członkiem rady nadzorczej Amber Gold. "Nie wymaga wielkiego wysiłku, żeby sprawdzić dokumenty spółki Amber Gold. Żeby stwierdzić, że w umowie spółki nie ma przewidzianej rady nadzorczej. Na dzień, w którym ja pracowałem, na te cztery tygodnie, w których pracowałem dla Amber Gold nie było rady nadzorczej. Ta koncepcja dopiero miała powstać w ramach przygotowania ładu korporacyjnego. Trzeba wiedzieć o tym, że w spółce z o.o. rada nadzorcza nie jest obligatoryjna, jest fakultatywna. Żeby powstała musi być zapis w akcie notarialnym, w umowie spółki" - tłumaczył.

Dodał, że po wyborze członków rady nadzorczej odpowiednie dokumenty prawne trzeba złożyć do KRS. "Żadna z tych czynności prawnych nie została wykonana w okresie, w którym ja byłem zaangażowany w prace dla Amber Gold" - podkreślił.

Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy wyrażał zgodę, by zostać członkiem rady nadzorczej Amber Gold. "Tak" - odpowiedział Kunachowicz. Wassermann dopytywała, czy taki wniosek został wysłany do sądu. "Nie" - stwierdził świadek.

"Nie został, czy też sąd go odrzucił, bo właśnie nie była przewidziana rada nadzorcza?" - pytała szefowa komisji. "To na co pan wyrażał zgodę, skoro nie była rada nadzorcza przewidziana?" - dopytywała posłanka.

"Ja się zgodziłem na to, by być w radzie nadzorczej w sytuacji, w której będzie ład korporacyjny, kiedy będzie zaudytowany bilans, kiedy będzie przedstawiony czytelny model funkcjonowania przedsiębiorstwa"

- odpowiedział wymijająco świadek.

"To po co dużo wcześniej pan wyraża zgodę na to, by stać się członkiem tej rady? Ta lista z państwa nazwiskami zostaje wysłana do sądu"

- argumentowała Wassermann.

Joanna Kopcińska (PiS) powołała się na "Gazetę Wyborczą", według której 18 lipca Kunachowicz napisał w mailu do jej dziennikarza:

"Do rady zdecydowałem się włączyć, ponieważ dotychczas nie znalazłem niczego, co by budziło wątpliwości jeżeli chodzi o zgodność z prawem Amber Gold. Jednocześnie zadziwiające i niepokojące od strony prawnej wydają mi się działania KNF. Ten obraz, który mam i materiały, które posiadamy raczej skłaniają mnie do przekonania, że firmy konkurencyjne wobec OLT lub banki mają swój udział w tworzeniu niekorzystnego klimatu wokół Amber Gold".

"To jest dokładne opisanie mojego widzenia na tamten czas, tej sytuacji" - odparł Kunachowicz.

"Dokumenty i pana wypowiedzi świadczą, że pan identyfikował się i mówił, że wszedł pan do rady nadzorczej"

- podkreśliła Wassermann. 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

 

#Amber Gold #afera Amber Gold #komisja #Sejm #Marcin P.

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
redakcja
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo