Moskwa „j…e” PiS. Rosyjskie służby w wulgarnej akcji PO » CZYTAJ TERAZ »

Cuda w prokuraturze Bodnara. Z jej strony zniknęły protokoły zeznań ważnego świadka - nie wiedzą, co się stało

Ze strony Prokuratury Krajowej zniknęły protokoły zeznań Marcina W., który podczas przesłuchań opowiadał m.in. o spotkaniu z synem Donalda Tuska. Nie wiadomo, czy konfabulował, czy mówił prawdę, ale nadal są to ważne dokumenty, które - po odtajnieniu przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - zostały opublikowane. Dzisiaj są jednak niedostępne. Zapytaliśmy dlaczego i kto podjął taką decyzję. Odpowiedź Prokuratury Krajowej jest co najmniej zaskakująca, bo... nie wiedzą co się stało!!! "Żadnych historycznych komunikatów nie zmienialiśmy, ani nie usuwaliśmy" - zapewnia prok. Przemysław Nowak. A jednak ktoś zmienił.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Obraz generowany przez sztuczną inteligencję - x.com/Grok

Jako pierwsza zeznania Marcina W. opisała już w czerwcu 2020 r. "Gazeta Polska". W artykule "Sensacyjne zeznania biznesmena od węgla" Grzegorz Wierzchołowski ujawnił:

Biznesmen zeznał, że wiosną 2014 r. wypłacił tę kwotę ze skrytki bankowej Pekao SA, znajdującej się przy bydgoskim oddziale tego banku przy ul. Wojska Polskiego. Następnie zawiózł gotówkę na ul. Nullo w Warszawie, gdzie znajdowała się siedziba firmy HAWE Marka Falenty. Tam włożył pieniądze do foliowej torebki z logo jednej ze znanych sieci sklepów spożywczych, z komentarzem „żul dostanie to w torbie, na jaką zasługuje”. W biurze znajdowały się wówczas dwie kamery, które były włączone i powinny być widoczne dla osób wchodzących. W. miał siedzieć za biurkiem Falenty, a jego kontrahent na fotelu obok, reklamówka znajdowała się na ziemi. Wtedy w biurze przy ul. Nullo miał pojawić się młody mężczyzna. „Kasa się zgadza?” - zapytał rzekomo, rozchylając torbę. Wtedy W. miał powiedzieć coś w rodzaju: „Wziąłbyś to i wyszedł. A co jak się nie zgadza?”. Gość miał odrzec: „Nie wiem, czy znamy te same filmy, ale jak się jebnąłeś, to ciebie odjebią”. Marcin W., jak twierdzi, wypalił wtedy: „Tak, też oglądałem «Odwróconych» i «Świadka koronnego»”. Mężczyzna miał wówczas powiedzieć „Cześć” i opuścić biuro z torbą z pieniędzmi. To oczywiście wersja Marcina W., zdaniem którego gotówka ta przeznaczona była dla „ekipy rządzącej krajem”. Nasze źródło podało nam nazwisko osoby, która wedle zeznań W. miała zjawić się w biurze Falenty. Spróbowaliśmy zweryfikować tę informację, bo brzmiała ona nadzwyczaj nieprawdopodobnie. U drugiego naszego informatora udało nam się potwierdzić, że Marcin W. mówił o Michale Tusku, synu ówczesnego premiera Donalda Tuska.
 

Michał Tusk stanowczo zaprzeczył, jakoby kiedykolwiek miał kontakt z W.

Odtajnione protokoły zeznań

Z kolei w październiku 2022 r. Prokuratura Krajowa opublikowała sześć odtajnionych protokołów zeznań Marcina W. Potwierdziły się wówczas informacje "GP": W. oskarżał Michała Tuska, syna premiera, o korupcję. Nie można wykluczyć, że mężczyzna konfabulował. Niemniej takiej treści zeznania złożył.

Protokoły były dostępne na stronie PK, zapoznać się z nimi mógł dosłownie każdy i ocenić wiarygodność opowieści Marcina W. Niezalezna.pl także zamieściła te dokumenty.

Prokuratura nie wie, co się stało

Jak jednak poinformowaliśmy wczoraj, protokoły zeznań Marcina W. zniknęły ze strony internetowej Prokuratury Krajowej. Są niedostępne, a kliknięcie starego linku odsyła do ogólnej strony gov.pl.

Postanowiliśmy więc sprawdzić kiedy, dlaczego i kto podjął decyzję o ich usunięciu. Odpowiedź, jaką otrzymaliśmy, jest co najmniej zaskakująca. Prokuratura wprawdzie potwierdziła, że choć archiwalny komunikat istnieje, nadal jest w nim zamieszczony odnośnik „Protokoły wyjaśnień i zeznań Marcina W.”, to dokumentów już nie przeczytamy.

"Komunikat ten nadal jest widoczny w naszym systemie, ale z adnotacją „wycofany z publikacji”. Oznacza to, że nie jest już dostępny publicznie, a próba wejścia na podany adres skutkuje przekierowaniem na stronę główną PK (co jest standardową sytuacją w przypadku „błędu 404” – nieistniejącego adresu)"

- przekazał prok. Przemysław Nowak, rzecznik PK.

Poinformowano również, że w systemie nie ma informacji o dacie „wycofania z publikacji”, ani danych osoby odpowiedzialnej.   

- Nie posiadam wiedzy w tym zakresie, tj. co do daty, osoby i powodów wycofania. Ani ja, ani biuro prasowe PK pod moim kierownictwem tego nie zrobiło. Żadnych historycznych komunikatów nie zmienialiśmy ani nie usuwaliśmy

- zapewniał prok. Nowak.

Czyli kolejny wyjątkowy zbieg okoliczności.

 



Źródło: niezalezna.pl

Magdalena Żuraw,Grzegorz Broński