- Ja nie mam nic przeciwko temu. Pamiętam, że to była propozycja szefa Sztabu Generalnego, bo taka wyszła ze strony rosyjskiej. Jak się ma wspólną granicę miejmy telefon, żeby zadzwonić - powiedział były minister obrony narodowej w rządzie koalicji PO-PSL Tomasz Siemoniak odnosząc się do ujawnionych w serialu "Reset" informacji o utworzeniu bezpośredniego połączenia telefonicznego między MON a dowództwem rosyjskim w obwodzie kaliningradzkim.
Utrzymanie dobrych stosunków z Rosją pozostawało jednym z priorytetów polskiej polityki bezpieczeństwa za czasów rządów PO-PSL. Ta koncepcja polityczna poszła na tyle daleko, że jak ujawniono w najnowszym odcinku serialu "Reset", szef sztabu generalnego sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej, generał Makarow, zaproponował... utworzenie bezpośredniego połączenia telefonicznego pomiędzy rosyjskim dowództwem wojskowym w obwodzie kaliningradzkim, a centrum zarządzania kryzysowego MON.
Ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak został zapytany w Radiu ZET, "do czego była potrzebna taka linia".
"Ja nie mam nic przeciwko temu. Pamiętam, że to była propozycja szefa Sztabu Generalnego, bo taka wyszła ze strony rosyjskiej. Jak się ma wspólną granicę miejmy telefon, żeby zadzwonić, że np. samolot stracił nawigację i leci w waszą stronę, to nie jest wojna, tylko po naszej stronie jest jakiś błąd. Przecież nasze służby mają kontakt ze służbami białoruskimi. Zawsze miały, bo to jest techniczna sprawa"
Pytany, czy dziś, jest taka "gorąca linia" Polski z obwodem królewieckim, odparł: "Nie wiem tego". Dodał, że z tego co pamięta "ta linia w końcu nie powstała".
"Patrzenie na sprawy bezpieczeństwa państwa w sposób emocjonalny, żeby przywalić. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby takie gorące linie nawet z wrogami Polski funkcjonowały"
Wówczas padło pytanie, czy w takim razie "dziś powinna być gorąca linia miedzy Moskwą a Warszawą".
"Nie wiem, czy między Moskwą a Warszawą, takiej propozycji nigdy nie było. Natomiast uważam, że nawet wrogowie, przeciwnicy muszą utrzymywać we własnym interesie jakieś relacje po to, by doprowadzić do wielkiej wojny tylko i wyłącznie przez wzrost emocji po obu stronach"
Z ujawnionych dokumentów wynika, że rząd PO-PSL planował obronę Polski dopiero na linii Wisły, a plan użycia Sił Zbrojnych RP w ramach samodzielnej operacji obronnej, zatwierdzony został przez byłego szefa MON Bogdana Klicha.
Tomasz Siemoniak został zapytany, "czy Donald Tusk stanie przed mieszkańcami wschodniej Polski i powie im prosto w oczy, że szykował dla nich rosyjską niewolę".
"Przecież to jest nieprawda
W opinii Siemoniaka "minister Błaszczak myśli sobie, że jeśli plan będzie zakładał tylko nasze zwycięstwa, to będą te zwycięstwa, a to myślenie z września 1939 roku, które doprowadziło Polskę do katastrofy". Dodał, że politycy PiS "nie mają żadnego wstydu - ściśle tajny plan biorą do spotu wyborczego".
Wiceszef MON Marcin Ociepa podkreślił w środę, że "ujawnienie fragmentów tych planów leżało w interesie publicznym". Ociepa zapewnił, że szef MON, będąc gestorem klauzuli, miał prawo odtajnić i przekazać opinii publicznej opublikowane fragmenty planu. Pytany o to, czy ujawnienie fragmentu planów nie zaszkodzi relacjom Polski z sojusznikami w ramach NATO, Ociepa wskazał, że obecnie obowiązuje inny, ściśle tajny plan, a ten z 2011 r. - jako nieaktualny - "trafił do archiwum".