Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Polski premier na wojnie z USA. Grochmalski o rosyjskim scenariuszu napisanym w Berlinie

Berlin i Paryż nie chcą otwarcie zadzierać z Trumpem. Zamierzają wysługiwać się Tuskiem. Ma stać się instrumentem realizacji ich fobii. W ten sposób Polacy zostają zakładnikami człowieka, który – w imię swej urojonej wielkości – dąży do konfrontacji z naszym najważniejszym sojusznikiem.

USA
USA
Orlandow - pixabay

Podobnie jak za czasów sowieckich, ekipa 13 grudnia próbuje rozpętać w Polsce antyamerykańską histerię. W poniedziałek 6 stycznia Radosław Sikorski, podczas swojej wizyty w Paryżu, dał się wplątać w idiotyczną intrygę prezydenta Francji, Emmanuela Macrona, który oskarżył Elona Muska, właściciela portalu X, o rzekome wspieranie nowej „międzynarodówki reakcjonistów” i ingerencję w procesy polityczne w Europie. Sikorski pytany, czy Musk będzie chciał wpływać m.in. na wybory prezydenckie w Polsce, stwierdził, że to dobre pytanie do Muska. „Zdaje się, że już próbuje to robić w Wielkiej Brytanii (...). A w Polsce wpływanie z zagranicy na polskie wybory jest nielegalne” – stwierdził. „Musimy przygotować się na chronienie naszego procesu demokratycznego, aby to Polacy wybrali nam prezydenta, a nie obcokrajowcy” – dodał. Te insynuacje jawnie skierowane wobec USA pokazują skalę obsesji ekipy 13 grudnia na punkcie Waszyngtonu. Wracamy do punktu wyjścia, bo już za pierwszych rządów reżim Tuska słynął z osłabiania naszych relacji z USA, kierując się interesem Niemiec. To przez takie działania bezpowrotnie straciliśmy wówczas udział Polski w strategicznej tarczy antyrakietowej, do której USA zaprosiło jedynie Polskę i Czechy. System ten powstał, ale w całości został zbudowany na terytorium Stanów Zjednoczonych (obecna instalacja w Redzikowie nie ma z nim nic wspólnego). Tej szkody wyrządzonej przez ówczesną ekipę Tuska nigdy nie udało się odrobić. Zyskały na tym Niemcy i Rosja, straciła Polska. Pełną dokumentację owych działań Tuska, które degradowały bezpieczeństwo Polski, przedstawia publikacja prof. Sławomira Cenckiewicza i red. Michała Rachonia: „Zgoda. Rząd i służby Tuska w objęciach Putina”. Słynna rozmowa Sikorskiego z Jackiem Rostowskim, byłym „księgowym” ówczesnego reżimu, ujawniona w czerwcu 2014 roku, pokazała skalę nienawiści tego polityka wobec USA. Jak stwierdził wówczas:

„Polsko-amerykański sojusz jest nic niewart. Jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa (...). Bullshit kompletny. Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją, i będziemy uważali, że wszystko jest super, bo zrobiliśmy laskę Amerykanom. Frajerzy. Kompletni frajerzy. Problem w Polsce jest taki, że mamy bardzo płytką dumę i niską samoocenę. Taka murzyńskość”. 

Tusk narzędziem Berlina

Ta idiotyczna polityka Tuska budowania rosnącego napięcia z USA jest rozgrywana przez Niemcy. W niepokojącym artykule Politico z 8 stycznia, szef tego portalu, Nicholas Vinocur, a także Clea Caulcutt i Hans von der Burchard przekonują, że Francja, Niemcy i Polska „planują podróż do USA, aby podkreślić jedność po inauguracji Trumpa”. Ma być to „pokaz jedności europejskiej”. Ale nie ustalono jeszcze daty. Według Politico: „Niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, francuski minister spraw zagranicznych Jean-Noël Barrot i polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mogą być w towarzystwie co najwyższej… Kai Kallas”, wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Jak powszechnie wiadomo, żona Sikorskiego, Anne Applebaum, podczas kampanii wyborczej w artykule opublikowanym w „The Atlantic” porównywała Trumpa do Hitlera, Mussoliniego i Stalina. Prowadziła jedną z najbardziej histerycznych i agresywnych kampanii przeciw obecnemu prezydentowi-elektowi. Sam Sikorski jest jednym z twórców polityki resetu z Rosją i formatu królewieckiego (Berlin-Moskwa-Polska), który miał wzmocnić, rękoma Polaków, oś niemiecko-rosyjską. Pomysł takiej akcji jest oczywistą prowokacją, pokazem napinania muskułów przez upadającą ekipę Scholza i zdestabilizowany rząd francuski. A to wszystko ma uwiarygadniać ekipa Tuska, najbardziej antyatlantycki rząd polski od 1989 roku. Tę histerię wobec USA i Trumpa, którą pompował koncern Axel Springer, widać mocno w artykułach "Politico", które stało się swoistym instrumentem owej walki wymierzonej w ekipę amerykańskiego prezydenta-elekta. Dzień przed ujawnieniem przygotowań do owej misji „trójki”, Politico, piórami Pietera Haecka i szefa portalu Nicholasa Vinocoura, domagało się, aby Komisja Europejska zaczęła regularną wojnę z Elonem Muskiem i „użyła legalnej broni przeciw ingerencji Muska”. Wściekłość owego narzędzia Axel-Springera wywołała „Decyzja Elona Muska o zaproszeniu na transmisję na żywo na kanale X liderki niemieckiej skrajnej prawicy Alice Weidel”. Politico twierdzi, iż wywołało to „oburzenie wśród przywódców i prawodawców Unii Europejskiej, którzy w poniedziałek zaapelowali do Brukseli o wykorzystanie całej swojej mocy prawnej w celu powstrzymania miliardera i potentata technologicznego”. 

Jak Tusk, w imieniu Berlina, chciał manipulować Węgrami

Gdy Tusk w marcu 2022 roku przybył na Węgry, aby współdziałać z opozycją w próbie obalenia Orbäna, nie było protestów Brukseli ani "Politico".

Wykonując zlecenie Merkel, wykrzykiwał jak klasyczny sowiecki agitator: „Wasze wybory są tak ważne dla nas i dla całej Europy. Dla marzeń Ukraińców o zjednoczonej Europie. Viktor Orbän zapracował bardzo ciężko na opinię najbardziej proputinowskiej władzy w Europie. Niech żyje Polska, niech żyją Węgry – wolne i demokratyczne. Niech żyje wolna Ukraina! Niech żyje zjednoczona Europa! Idźcie i zwyciężajcie!”. Nie było też żadnego sprzeciwu, gdy Niemcy prowadzili regularną wojnę informacyjną wymierzoną w Polskę, a nawet dopuścili się gróźb szantażu o zagłodzeniu finansowym RP i Węgier, jakby UE była prywatnym bankiem niemieckim. "Politico" też nie krzyczy na całą Europę, gdy Tusk przeprowadza przyspieszoną putinizację Polski i zmierza do spacyfikowania wyborów prezydenckich. Ale teraz koncern Axel Springera, którego tuby propagandowe Onet, „Fakt” czy „Newsweek” sięgały po najbardziej brutalne narzędzia dezinformacji wymierzone w Polskę, zaangażowany jest w wojnę z Donaldem Trumpem. Pieter Haeck i Nicholas Vinocour informują z zadowoleniem, że Komisja Europejska stosuje quasi cenzurę prewencyjną. Straszy bowiem, że Musk, jako członek administracji Trumpa, „rzeczywiście może popaść w kłopoty prawne na mocy nowych przepisów cyfrowych UE, w zależności od tego, w jakim stopniu czwartkowa transmisja na żywo niesprawiedliwie wypromuje Weidel względem rywali przed wyborami w Niemczech 23 lutego”. Autorzy stwierdzają, iż rzekomo „w całej Europie współpraca z Weidel jest postrzegana jako krok zapalny, ponieważ członkowie jej populistycznej i antyimigracyjnej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD) od lat są oskarżani o wybielanie i trywializację zbrodni nazistowskich. AfD obecnie zajmuje drugie miejsce w sondażach”. Problem w tym, że to nie AfD wymyśliła „polskie obozy śmierci”, ale już w latach 50. XX wieku BND. I to nie AfD, ale ekipa Merkel i Scholza stanowczo sprzeciwiła się reparacjom wojennym dla Polski. A wzrost znaczenia AfD wywołała sama Angela Merkel, gdy – łamiąc traktat unijny – otworzyła szeroko drogę nielegalnej migracji do UE i zastraszając inne państwa, aby te przestępcze, nielegalne działania jej ekipy zalegalizowały. 

Niemiecka paranoja 

To przybiera już rozmiary niemieckiej paranoi. Z jednej bowiem strony dziś nadal Francja i Niemcy domagają się autonomii strategicznej Europy wobec USA. A cała plejada „analityków” układała do niedawna różne plany na wypadek, gdyby osamotniona przez USA Europa musiała szybko stać się silna i bezpieczna. A z drugiej strony – prawdziwe larum podniosło się w Berlinie, gdy prezydent-elekt Trump powiedział 7 stycznia 2024 roku, że europejskie państwa członkowskie NATO powinny zwiększyć swoje wydatki na obronność do 5 proc. PKB, a więc ponad dwa razy więcej od obecnej skali wydatków. Skrytykował przy tym wkład Europy w Sojusz. Ale wywołał tymi słowami prawdziwą histerię w szeregach SPD, partii kanclerza Olafa Scholza, który wegetuje na swoim urzędzie do czasu nowych wyborów. Ralf Stegner, członek Niemieckiej Partii Socjaldemokratycznej, na Facebooku nazwał stwierdzenia Trumpa „urojeniowymi i absolutnie szalonymi”. A w wypowiedzi dla "Politico", które jest częścią korporacji Axel Springera, Stenger zauważył: „Nie potrzebujemy więcej broni na świecie, ale mniej”. Zirytowana wiceprzewodnicząca Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Marie-Agnes Strack-Zimmermann, zasiadająca obecnie w Europarlamencie, stwierdziła w wypowiedzi dla portalu Euronews: „Nie jesteśmy tu na bazarze. Trump, który uważa się za negocjatora, naturalnie ma również nadzieję, że zwiększone zaangażowanie finansowe europejskich partnerów przyniesie korzyści, zwłaszcza amerykańskiemu przemysłowi. Ale proszę nie wymyślać liczb z powietrza”. Bardziej od niej ugodowy, 40-letni Marcus Faber, także z FDP, który szefuje komisji obrony w Bundestagu, co prawda uznał, że obecny, uzgodniony poziom wydatków jest zbyt niski, ale nie powinien on przekroczyć 3 proc. i należy go ustalić w drodze konsensusu. Szokujące jest, że ponad dekadę zajęło Niemcom osiągnięcie pułapu 2 proc. PKB, a więc progu uzgodnionego na szczycie NATO w Walii w 2014 roku, co było konsekwencją rozpoczętej wówczas agresji Rosji na Ukrainę. Niemcy po raz pierwszy w tym roku osiągną ten cel. Paranoja jest tym większa, bo z jednej strony Paryż i Berlin straszą Trumpem, a z drugiej – szef niemieckiego wywiadu BND, już w październiku 2024 roku, na łamach Politico przekonywał, że „tajne operacje Putina osiągnęły niespotykany poziom” i ostrzegał, że Rosja przygotowuje się do „bezpośredniej konfrontacji wojskowej” z NATO. A w tym czasie Tusk zaprzepaszcza ogromny wysiłek modernizacyjny polskiej armii, dokonywany za rządów Zjednoczonej Prawicy i przekazuje bezpieczeństwo wschodniej flanki Sojuszu w niemieckie ręce.

Polityka Tuska niszczy relacje z USA

Antyamerykanizm Tuska jest coraz bardziej krytycznie odbierany w Waszyngtonie. Najważniejszy konserwatywny portal National Review, w artykule opublikowanym 7 stycznia 2024 roku, autorstwa Petera Dorana i Matta Boyse, sygnalizuje: „Problem Tuska z Polską właśnie się pogłębił”. Autorzy zauważają, że ekipa Tuska podejmuje „próby zniszczenia opozycji”. Jak stwierdzają: „Nieuchronny powrót prezydenta-elekta Donalda Trumpa do Białego Domu sprawił, że wielu jego najgłośniejszych europejskich krytyków niepewnie przeszukało swoje dyplomatyczne zestawy narzędzi w ramach przygotowań do Trumpa 2.0. Większość z nich, niechętna do chwytania za młotki i ostre narzędzia, przygotowuje się do złagodzenia swoich reakcji z nową administracją. Nie jest tak w Polsce, gdzie rząd byłego przewodniczącego Rady UE i obecnego premiera Donalda Tuska nie szuka [dyplomatycznych] narzędzi, ale broni – włóczni, którymi będzie rzucał w swoich przyjaciół za granicą, i noży, którymi będzie dźgał swoich krytyków w kraju”. Autorzy podkreślają, że Tuska „publiczna wrogość wobec Trumpa jest głęboka”. Ale z drugiej strony relacje z USA mają kluczowe znaczenie dla Polski. Przypominają, jak Tusk w 2019 roku „przemawiając w imieniu UE w Organizacji Narodów Zjednoczonych w 2019 r., (…) zdyskredytował Trumpa za jego oświadczenie przed zgromadzonymi światowymi przywódcami: »Jeśli chcesz wolności, bądź dumny ze swojego kraju. Jeśli chcesz demokracji, trzymaj się swojej suwerenności. A jeśli chcesz pokoju, kochaj swój naród«. Tusk zaatakował to stwierdzenie: »Nie zgadzam się z tą opinią. Jest fałszywa i niebezpieczna«. Autorzy zauważają, że „od objęcia urzędu szefa rządu Polski w grudniu 2023 r. Tusk odpowiadał na to pytanie: »Jest to niebezpieczne dla mojej władzy«. Tusk postępował zgodnie z podręcznikiem wyborczym Bidena-Harris w Polsce. Oświadczył, że jego misją jest »uratowanie demokracji« w swoim kraju. On i jego sojusznicy nazwali swoich przeciwników, którzy podobnie jak Trump, również są dumni ze swojego kraju i starają się zachować swoją suwerenność, »autorytarnymi« i »skrajnie prawicowymi«. Tusk obiecał zmieść swoich przeciwników politycznych żelazną miotłą. Używając tej metafory, nazwał tę politykę »demokracją bojową« lub »demokracją walczącą«. Jest to bardzo [negatywnie] nacechowane określenie, przywołujące na myśl wysiłki opozycji z czasów komunizmu, aby użyć nadzwyczajnych środków do walki z komunistami”. Autorzy zwracają uwagę na absurdalność owego podejścia Tuska w jego manipulowaniu sceną polityczną. Albowiem „jego główna partia opozycyjna – PiS – jest głównym, od dawna, wrogiem dziedzictwa komunizmu w Polsce, a nie jego obrońcą”. Twierdzą, iż „rząd jest winny wykorzystywania systemu prawnego jako broni” przeciwko opozycji. Zauważają, że „najlepszą opcją rządu Tuska jest zmiana kursu”. Sugerują, że „powinien również odłożyć »żelazne miotły«. Ameryka potrzebuje silnej Polski z silną opozycją – a nie głównego sojusznika uwikłanego w politykę wendety. Jego rząd powinien przestać mówić o kryminalizacji różnic politycznych, zwłaszcza gdy wysocy rangą polscy urzędnicy przyznają, że niektóre z ich działań mogą być »niezgodne z prawem«, jak powiedział Tusk”.

Dlaczego Tusk gra według rosyjskiego scenariusza?

Problem w tym, że Tusk, podobnie jak Putin, przekroczył punkt krytyczny w swojej polityce. Przegrana oznaczać może dla niego wysoką odpowiedzialność karną za skalę deprawacji i prostytuowania prawa oraz instytucji państwa polskiego. Ekipa 13 grudnia zachowuje się, jakby prowadziła agresywną okupację Polski, na masową skalę wykorzystując kadry służące przed laty sowietyzacji i okupowaniu Polski przez Związek Sowiecki. Symbolem takich działań jest aktywacja zasobów przesiąkniętych duchem homo sovieticusa do działań przeciwko dr Karolowi Nawrockiemu, obywatelskiemu kandydatowi na prezydenta. Sejm, kierowany przez Szymona Hołownię, człowieka wykreowanego przez Jacka Cichockiego, zaufanego cyngla Tuska, ma zająć się wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi IPN, Karolowi Nawrockiemu, w związku z oskarżeniem stowarzyszenia emerytów mundurowych. Są rzekomo oburzeni prawdziwą wypowiedzią dr Nawrockiego: „W Polsce trwa powolny, ukryty proces reubekizacji, przywracania przywilejów emerytalnych ludziom, którzy inwigilowali, ludziom, którzy wsadzali do ośrodków internowania, którzy więzili, rozbijali rodziny, zmuszali do emigracji”. A przecież skala owych działań, podejmowanych w interesie Rosji, a uderzających w patriotyczne środowiska, jest porażająca. To nie tylko ewidentne niszczenie relacji z USA, ale też pacyfikacja komisji do spraw badania wpływów rosyjskich w Polsce, a także likwidacja podkomisji smoleńskiej, przyjęta entuzjastycznie przez putinowskie media. To również powołanie rozporządzeniem Tuska speckomisji ds. badania wpływów rosyjsko-białoruskich w Polsce i postawienie na jej czele szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a więc wciągnięcie armii do działań wymierzonych w opozycję. Upublicznione pierwsze wyniki pracy tej komisji wywołały wielki skandal, bo gen. Stróżyk przekazał ewidentnie nieprawdziwe informacje godzące we współpracę wielkich polskich firm z amerykańskimi korporacjami. Była to ewidentnie antyamerykańska prowokacja. W interesie Rosji było utrącenie przez ekipę 13 grudnia kandydatury Tomasza Szatkowskiego na wiceszefa NATO, a także sparaliżowanie pracy ambasady polskiej w USA i w kilkudziesięciu kluczowych dla polskiego bezpieczeństwa państwach. W interesie Putina jest drastyczne wyhamowanie tempa rozbudowy polskich sił zbrojnych, wyhamowanie budowy polskich elektrowni atomowych, przesunięcie w nieznaną przyszłość procesu spolonizowania czołgu K2 dla potrzeb naszych sił zbrojnych. To Putinowi służy powołanie supergrupy prokuratorskiej do ścigania żołnierzy broniących polsko-białoruskiej granicy. To przeciw polskiej racji stanu jest blokowanie rozwoju via Carpatia, kluczowego elementu logistycznego na wschodniej ścianie NATO, a także degradacja CPK. To Rosja była żywotnie zainteresowana w niszczeniu przez ekipę 13 grudnia wielkiego projektu Trójmorza. Propagandowe oszustwo związane z atakiem na zakup „Pegasusa” bezpośrednio uderza w podstawy bezpieczeństwa Polski, a cała operacja służy Rosji. Oddawanie Niemcom logistycznej firmy Bul Cargo, odpowiadającej za logistykę w dwóch kluczowych portach na ścianie zachodniej – w Szczecinie i Świnoujściu, a także niszczenie PKP Cargo i przymiarki do oddania jej RFN, stanowią masakrowanie zdolności logistycznych Polski, a więc wystawianie nas na śmiertelne niebezpieczeństwo. Wydanie Putinowi jego cennego agenta, Rubcowa, za nic i wyposażenie go na pożegnanie w wiedzę dotyczącą sztuki operacyjnej wykorzystywanej przez polskie służby do walki z rosyjską agenturą, na pewno jest też cennym darem dla Moskwy. Wyłączenie przez reżim Tuska sygnału mediów publicznych umożliwiło Rosji uzyskanie unikalnej wiedzy, w jaki sposób skutecznie sparaliżować w Polsce główny instrument rządowego przekazu. Niszczenie Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Państwowej Komisji Wyborczej, sprostytuowanie ministra finansów, zniszczenie Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury krajowej, ataki na system finansowy państwa poprzez niszczenie Narodowego Banku Polskiego, skandaliczne i bezpodstawne zaatakowanie gen. Gromadzińskiego przez ekipę Tuska, skandaliczne odwołanie gen. Artura Kępczyńskiego, jednego z najlepszych w strukturach NATO specjalistów od logistyki to fragment gigantycznej listy działań, które ukazują skalę owego ukrytego resetu w relacjach z Putinem. Wszystko to bowiem niszczy i degraduje Polskę, a wzmacnia wpływy rosyjskie. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Piotr Grochmalski