W białoruskiej telewizji państwowej przedstawiony został kolejny obywatel Polski, który uciekł do Mińska "po azyl". Jednak ten bohater nie opowiada o rzekomym mordowaniu na polsko-białoruskiej granicy, a o rusofobii, braku wolności słowa i skrajnie proukraińskich nastrojach. Wszystko na tle "specjalnej operacji wojskowej" Rosji.
Nielegalni migranci, wolontariusze i dziennikarze na wschodniej granicy Polski mieli być rozstrzeliwani przez służby broniące naszego kraju. Takie kłamstwa w białoruskich i rosyjskich mediach opowiadał w grudniu dezerter Wojska Polskiego, Emil Czeczko. Mężczyzna wykorzystywany jako paliwo do antypolskiej propagandy, 17 marca został znaleziony powieszony w swoim mieszkaniu na Białorusi.
Dziś białoruska telewizja przedstawiła kolejnego Polaka - Marcina Mikołajka, który uciekł do Mińska, tym razem nie chodzi jednak o podtrzymanie narracji ws. kryzysu na granicy, ale o poparcie dla rosyjskich zbrodni na Ukrainie.
"Mężczyzna niemal perfekcyjnym rosyjskim tłumaczy, że czuje się „poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne”. Marcin Mikołajek twierdzi, że grozi mu 5 lat więzienia, ponieważ wspiera rosyjską „operację specjalną”" - pisze belsat.eu
"Jeśli powiesz, że opowiadasz się za Rosją, to jesteś człowiekiem nawet nie 2., a 3. sortu"
– żali się pracownikowi białoruskiej telewizji BT1 Mikołajek.
Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki. Dziś w białoruskich porannych wiadomościach: "Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi". What Could Possibly Go Wrong? pic.twitter.com/njFCF5jLdX
— Tadeusz Giczan 🇺🇦 (@TadeuszGiczan) June 9, 2022
Mężczyzna przedstawiany jako "polski aktywista", faktycznie promuje rosyjską narrację w Polsce. Potwierdza to m.in. nagranie, w którym po jednej z demonstracji (prawdopodobnie w lutym we Wrocławiu - belsat.eu), opowiada jak mordowani mają być mieszkańcy Donbasu.
Jego działania potwierdzają również zdjęcia zamieszczone na jednym ze skrajnie prorosyjskich blogów "Dziennik gajowego Maruchy".
"Zaangażowanie i społeczna inicjatywa tego chłopaka oraz bezinteresowność w działaniu wzbudzają podziw i uznanie. Nie poprzestał na jednym mieście i kontynuuje swoją misję. Jak sam twierdzi, robi to, bo uważa, że Rosja jest bliskim nam narodem i należy z nią żyć w zgodzie i przyjaźni, pomimo tylu kłamstw szerzonych, aby zniechęcić nas, Polaków, do naszych najbliższych sąsiadów zza wschodniej granicy"
- opisuje Mikołajka autor strony.
Z kolei twórca witryny, na której nowy bohater białoruskiej propagandy opisywany jest w superlatywach, wprost obelżywie krytykuje środowisko "Gazety Polskiej" w kontekście "rusofobii".
Zgodnie z wyemitowanym przez białoruską telewizję programem, Marcin Mikołajek do Mińska przybyć miał wczoraj wieczorem. Nie jest więc wykluczone, że to nie ostatnie jego wystąpienie w propagandzie reżimu Łukaszenki.