Tragedia włoskiej kolejki na Mottarone to cios w Italię, która już, po ciężkich miesiącach pandemii wdziała, „światło w tunelu”. Cios tym boleśniejszy, że wypadek wydarzył się w dużej mierze przez świadomie podejmowane decyzje zarządzających obiektem. Będą teraz odpowiadać przed sądem za zabójstwo czternastu ludzi, którzy zginęli 23 maja.
W tym czasie, gdy w Polsce sąd podjął bulwersującą decyzję, by nie aresztować rosyjskiego kontrolera lotów w Smoleńsku, sąd w Italii nie miał żadnych wątpliwości, co do aresztowania podejrzanych. Muszę przyznać, że lektura włoskiej prasy w ostatnim tygodniu była lekturą porażającą. Po pierwsze sam opis dynamiki wypadku był wstrząsający. Oto zabrakło dosłownie kilku, pięciu może sześciu metrów, by wagonik z 15 osobami na pokładzie znalazł się w bezpiecznym miejscu na górnej stacji kolejki na Mottarone w Piemoncie, niedaleko Lago Maggiore. W tym momencie pękła lina ciągnąca. Wagonik z coraz większą prędkością zaczął zsuwać się po linie głównej, aż dotarł do słupa, gdzie został wyrzucony z tej liny i runął kilkanaście metrów w dół, niczym pocisk. Zginęło czternaście osób, w tym dwoje dzieci. Przeżył pięcioletni Eitan, a przeżył tylko dlatego, że jego ojciec, w ostatnich sekundach złapał go mocno w ramiona i osłonił. Lekarze przez kilka dni walczyli o życie chłopca w szpitalu. Już wiadomo, że będzie z nim dobrze, ale jego przebudzenie musiało być dla niego traumatycznym przeżyciem: dziecko dowiedziało się, że zginęli rodzice, dziadkowie i braciszek. W tym strasznym i trudnym momencie była przy nim ciocia i psycholog.
Obecnie ciągle trwa śledztwo ustalające przyczyny tragedii, ale im więcej szczegółów wychodzi na jaw, im więcej zdjęć i infografik pokazywano, tym bardziej było to przerażajace. Śledczy znaleźli na wagoniku kolejki czerwone elementy, tzw. widelce, wstawione w hamulce. Tych elementów używają technicy, by zablokować możliwość automatycznego zahamowania wagonika, na przykład przy pracach konserwatorskich. Kto i dlaczego je tam umieścił? Początkowo myślano, że to błąd, pomyłka, zaniedbanie. Okazało się jednak, że jest gorzej. Nikt nie zapomniał ich usunąć. Wstawiono je tam specjalnie, gdyż w ostatnim czasie, pomimo pozytywnych kontroli technicznych, kolejka się co jakiś czas zatrzymywała – blokowana przez hamulce (dzisiaj mówi się o tym, iż mogło to wynikać właśnie z problemów z liną ciągnącą). Kilka osób zarządzających kolejką – wliczając w to właściciela – podjęło decyzję, by hamulce zablokować, gdyż… ciągłe zatrzymywanie się wpływa ujemnie na zyski ze sprzedaży biletów. Przez wiele dni zatem kolejka jeździła niejako bez awaryjnego systemu hamowania. Do tego doszła przyczyna pierwotna, czyli fakt, że zerwała się lina ciągnąca – złożenie obu tych spraw, chociaż teoretycznie bardzo mało prawdopodobne, miało jednak miejsce.
Całość tych opisów wywarła na mnie przygnębiające wrażenie – tragedia wydarzyła się w dużej mierze stało się w wyniku skandalicznych decyzji.
Ciągle pojawiają się kolejne relacje świadków, opisy osób, które zginęły, zdjęcia z miejsca katastrofy, na których widać pogruchotane części kabiny, wygięte fragmenty metalu, zrytą ziemię. Co najmniej czterem osobom postawione zostaną zarzuty. Ale nikomu do głowy nie przyszło, by zastanawiać się nad tym, czy należy ich aresztować - to przecież oczywiste.