To słowo może mieć wiele znaczeń, także złowrogich. Jeśli bowiem pan Zuckerberg może bezkarnie blokować możliwość kontaktowania się prezydenta najpotężniejszego kraju świata z narodem, to… No właśnie, to co wtedy? Jeśli z kolei my nie znajdziemy szybko odpowiedzi na to pytanie, może się okazać, że już żyjemy w nowym wspaniałym świecie ze śledzącymi nas ekranami Wielkiego Brata – ponurej syntezie antyutopii Huxleya i Orwella. Dotychczas co trzeźwiejsi myśliciele oraz konserwatywni publicyści uprzedzali, że takie niebezpieczeństwo się pojawi wskutek działań neokomunistów, tymczasem już dziś budzimy się z ręką... umoczoną w internecie.
I ja na łamach „Codziennej” ostrzegałem, że falangi zboczeńców są jedynie taranem służącym do zdewastowania naszego świata („Taran”, „GPC” 06 maja 2019 r.) bynajmniej nie w interesie własnym, jak sądzą w swej głupocie, lecz dla korzyści grupki osób, najpotężniejszych biznesmenów świata, anonimowych niczym organizacja Spectre z dawnych filmów o Bondzie („Widmo znowu atakuje”, „GPC” 5 kwietnia 2019 r.), nazywanych niekiedy jakimś Numerem Pierwszym, o zmieniającej się ciągle twarzy. Dziś objawił się kolejny Blofeld, ale do końca nie wiadomo, czy ma twarz Zuckerberga czy Sorosa, a może skośnooką lub jeszcze jakąś inną, na zawsze ukrytą w mroku, której nigdy nie będzie dane nam poznać.
Nie ma znaczenia, kto nas zniewoli ostatecznie ani w imię czyich interesów, jeśli nie stawimy skutecznego oporu. A dotąd nie stawialiśmy, gdy „pokolenie ‘68” prowadziło długi marsz przez instytucje i dewastowało zwłaszcza szkolnictwo, a dziś czuje się tak bliskie ostatecznego zwycięstwa, że już zupełnie otwarcie zdejmuje maskę liberalizmu i demokratyzmu, spod której wyłaniają się znajome rysy totalitarnego zamordysty. Zresztą paryscy studenci niszczący uniwersytety w maju 1968 r. też nie kryli uwielbienia dla komunizmu i wymachiwali na barykadach czerwonymi książeczkami Mao, jednego z najgorszych zbrodniarzy w dziejach. W tym samym roku powstał film słynnego brytyjskiego reżysera Lindseya Andersona pod tytułem „If...”, czyli właśnie „Jeśli…” (w Polsce jako „Jeżeli…”). Wielokropek ma tu naprawdę groźną wymowę, albowiem dzieło stanowiące iście komunistyczną agitkę, ukazującą w skrajnie satyrycznym świetle ohydnie konserwatywną szkołę, kończy się totalną masakrą, którą urządzają nieszczęsnym dinozaurom-nauczycielom rozbestwieni wychowankowie. Wybuchy granatów i serie z broni maszynowej wymierzone w pedagogów tak zachwyciły jury festiwalu w Cannes w roku następnym (w 1968 r. został przez lewaków zerwany!), że film uhonorowano Złotą Palmą.
Dziś żadnych wieloznacznych wielokropków totaliści nie potrzebują, bezczelnie mówią nam prosto w twarz: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”. Tylko że naszego płaszcza nikt nie ukradł jak u Barei – po prostu właścicielom środków masowej komunikacji, wszystkich tych CNN-ów, Facebooków, Twitterów – nasz stary płaszcz się nie podobał. Oni chcą, żebyśmy wszyscy karnie maszerowali w wybranym przez nich ubraniu, może niedługo już ozdobionym także jakimś numerem porządkowym, a może i różnobarwnymi naszywkami z napisem: „faszysta”, „rasista”, „nacjonalista”, „homofob”... Ten wielokropek wyraża przekonanie, że tak się nie stanie, jeśli...
Rok przed paryskim majem 1968 r. Czesław Niemen w fenomenalnej pieśni o dziwnym świecie pełnym zła, nienawiści i pogardy dla człowieka wyznawał jednak pod koniec wspólną i dla nas dzisiaj nadzieję:
„Lecz ludzi dobrej woli jest więcej/i mocno wierzę w to,/że ten świat/nie zginie nigdy dzięki nim./Nie! Nie! Nie!/Przyszedł już czas,/najwyższy czas,/nienawiść zniszczyć w sobie”.
Przeinaczono wszystkie znaczenia i niewidzialni władcy przestrzeni medialnej pod hasłami tolerancji szerzą nienawiść do tych, których rzeczywiście jest więcej, ale można im odebrać głos, bo rzekomo używają mowy nienawiści, o której już dawno temu Orwell proroczo pisał: „Prawda jest mową nienawiści dla tych, którzy mają coś do ukrycia”. W innej wypowiedzi doprecyzował: „Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą. Prawda jest nową mową nienawiści. Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest czynem rewolucyjnym”.
Myślę, że da się jeszcze obronić sens i istnienie naszego świata, a stać się tak może tylko wtedy, jeśli ludzie dobrej woli zobaczą, że jest ich więcej, i połączą swe siły w walce z tymi, którzy ze wszystkich sił go nienawidzą i pragną zniszczyć. Trzeba głosić wprost, nie bojąc się posądzenia o śmieszność, że czynią to z nieludzkiej, bo demonicznej inspiracji. Inny brytyjski pisarz, C. S. Lewis, tak przedstawia szatański stosunek do świata ludzkiego: „Cały dom i ogród to jedna wielka ohyda. Jest w tym odrażające podobieństwo do opisu, jaki pewien ich pisarz dał o Niebie: »Przestworza, gdzie jest tylko życie, a wszystko, co nie jest muzyką, jest milczeniem«. Muzyka i milczenie − jakże nie cierpię jednego i drugiego. (...) wszystko objął Hałas. Hałas, ten wielki dynamizm, słyszalny wyraz wszystkiego, co triumfujące, bezlitosne i męskie. Hałas, który jest jedyną naszą ochroną przed głupimi żalami, rozpaczliwymi skrupułami i nieziszczalnymi pragnieniami. Cały wszechświat przemienimy w końcu w Hałas. Jeśli chodzi o Ziemię, to mamy już w tej dziedzinie poważne osiągnięcia. Melodie i cisza Nieba zostaną w końcu przekrzyczane”. („Listy starego diabła do młodego”)
Polska podjęła walkę o zachowanie „domu i ogrodu”. Zbyt wielu sojuszników nie mamy, ale z pewnością przysporzy nam ich przedwczesne zdjęcie masek przez wrogów. Polski rząd zapowiada regulacje prawne uniemożliwiające międzynarodowym korporacjom cenzurowanie prawdy. Jeśli przyłączą się do tych działań inne kraje...
A ku pokrzepieniu serc wiersz wielkiego angielskiego pisarza Rudyarda Kiplinga, dziś we własnej ojczyźnie wyrzuconego z lektur szkolnych, ponieważ uznano go za rasistę, piewcę kolonializmu i męskiego szowinizmu. W naszych sercach pozostaje on jako autor nieśmiertelnej „Księgi dżungli” o solidarności i prawie w świecie zwierząt. Wiersz nazywa się „If”, a brzmi w moim przekładzie tak:
„Jeśli
Jeśli głowy potrafisz nie stracić, gdy wokół/Wszyscy ją tracą, ciebie obwiniając o to;/Jeśli potrafisz w siebie wierzyć, kiedy wszyscy/Wątpią w ciebie, a dajesz im do tego prawo;/Jeśli czekać umiesz, czekaniem się nie nużąc/Lub otoczony kłamstwem kłamstwu nie ulegać,/Nienawidzony nie ulegać nienawiści,/Nie pyszniąc się tym nazbyt ani wymądrzając;/Jeśli potrafisz marzyć, lecz bez marzycielstwa,/Jeśli potrafisz myśleć w myślach się nie gubiąc,/I potrafisz się zmierzyć z Triumfem i Klęską,/Oszustów tych oboje traktując tak samo;/Jeśli znieść potrafisz, że z prawdy, którą głosisz,/Łajdacy skonstruują na głupców pułapkę/Lub umiesz dzieło życia ujrzawszy w ruinie/Mozolnie je odtwarzać zużytym narzędziem;/Jeśli wszystkie potrafisz zebrać swe zwycięstwa/I wszystkie je postawić na jeden rzut kostką,/Wszystko przegrać i wszystko rozpocząć od nowa,/Nie wyrzec słowa skargi na swoją przegraną;/Jeśli umiesz przymusić swe serce i ścięgna,/By ci nadal służyły, choć dawno zużyte/I trzymać się, choć nic już nie zostało w tobie/Poza Wolą, by rzec im: »Wy też się trzymajcie!«;/Jeśli z tłumem potrafisz rozmawiać z godnością,/A w towarzystwie Królów pozostawać sobą,/Jeśli ni wróg, ni druh twój nie może ci dopiec,/Jeśli szanujesz wszystkich, ale nie nadmiernie,/Jeśli potrafisz zebrać najcenniejszą chwilę/W maratonu warte tych sekund sześćdziesiąt,/To twoją będzie Ziemia i wszystko co na niej,/Więcej nawet, mój synu, bo − będziesz Mężczyzną”.
Bo jedynie mężczyzna ze stworzoną mu ku pomocy kobietą potrafi posprzątać świat po ekscesach „dziewuch” i niebinarnych osobników rujnujących nasz ogród na zlecenie widma.