Pandemia koronawirusa ożywiła debatę na temat tzw. idei postwzrostu, czyli konieczności wyhamowania wzrostu gospodarczego i odejściu od konsumeryzmu. Jej zwolennicy przypominają, że ograniczone zasoby Ziemi nie sprostają nieograniczonemu rozwojowi gospodarek.
Prof. Uniwersytetu Łódzkiego dr hab. Jakub Kronenberg, że idea dewzrostu (od ang. degrowth), jak woli nazywać tę koncepcję, wskazuje na konieczność odwrócenia takich trendów jak presja na środowisko, wyniszczanie biosfery, zatrucie oceanów poprzez wyhamowanie wzrostu gospodarczego.
Prof. Ewa Bińczyk z Katedry Filozofii Praktycznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wyjaśnia, że nurt nazywany ekonomią postwzrostu zakłada, iż aby uratować Planetę należy ograniczyć wzrost pewnych sektorów i promować rozwój innych, jak energii odnawialnej, tak jak należy wyhamować wzrost gospodarczy państw zamożnych i utrzymać go w krajach rozwijających się.
Pandemia koronawirusa zainspirowała zwolenników postwzrostu do ponowienia apeli o zmianę modelu ekonomicznego, na taki, w którym planowo, świadomie wprowadza się zmiany mające ograniczyć nieustanną potrzebę produkcji i napędza apetyt konsumentów na coraz to nowsze nabytki i zabawki.
W uproszczeniu - idealny świat postwzrostowców, to społeczeństwo, w którym każdy mniej konsumuje, zepsute sprzęty naprawia, nie kolekcjonuje ubrań i butów i nie funduje sobie co roku nowego smartphone'a, a redystrybucja dochodów łagodzi połeczne nierówności.
Wśród zwolenników postwzrostu są ekonomiści, filozofowie, antropolodzy, ekologowie i aktywiści, którzy w zmianie modelu ekonomicznego upatrują szansy nie tylko na uratowanie planety, ale też na zbudowanie bardziej harmonijnego, sprawiedliwego społeczeństwa.
- wyjaśnia "Deutsche Welle".
Przeciwnicy idei postwzrostu, zwłaszcza w USA, uważają, że taka przemiana człowieka jest niemożliwa, bo to co ludzi napędza, to pragnienie posiadania statusu takiego, co najmniej, jak nasz sąsiad.
Prof. Bińczyk uważa jednak, że nasza obsesja gromadzenia dóbr wynika z tego, iż „jesteśmy ofiarami rynkowego fundamentalizmu i reklamy”. To one napędzają konsumpcję.
Planeta, by mieć szanse na przetrwanie, musi znaleźć sposób na to, by stworzyć pewne ograniczenia dla takich zjawisk jak ocieplenie klimatu, zakwaszenie oceanów, utrata bioróżnorodności, nazywane „planetarnymi granicami”, a bogate kraje przekraczają te granice, wykorzystując zbyt wiele zasobów.
- dr Akshat Rathi, komentator Bloomberga, tak wyjaśnia założenia ruchu postwzrostu.