Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Bój to jest ich ostatni – Konfederacja jednym głosem z Kremlem

17 września Sejm dokonał ratyfikacji polsko-amerykańskiej umowy wojskowej z 15 sierpnia br. Posłowie Konfederacji do ostatniej chwili walczyli o powstrzymanie tego aktu. Naraziło ich to na oczywisty i prawdziwy zarzut występowania w interesie Moskwy. Dla Rosji nie ma jednak ważniejszej sprawy w odniesieniu do Polski niż powstrzymanie rozbudowy amerykańskiej obecności wojskowej w naszym kraju. Obecność ta oznacza bowiem trwałe odebranie Moskwie możliwości wiarygodnego szantażu militarnego wobec całej wschodniej flanki NATO, czyli złamanie podstawowego instrumentu polityki rosyjskiej wobec sąsiadów. Opóźnienie ratyfikacji umowy, choćby do wyborów w USA, z nadzieją, że ewentualna nowa administracja amerykańska ją odrzuci, to cel Kremla. Ratyfikowanie jej przez Sejm RP i Senat USA zwiąże prawnie oba państwa. Ważniejszej batalii szybko nie będzie, dlatego z punktu widzenia Kremla warto zużyć wszelkie zasoby, byleby tylko proces ten powstrzymać.

Politycy Konfederacji tak jak w kwestii stosunków polsko-litewskich czy polsko-ukraińskich, w kwestii Krymu czy Donbasu, w sprawie Białorusi czy kiedyś Gruzji, a jeszcze dawniej Czeczenii, czyli jak zawsze, stanęli w tej walce przeciw najżywotniejszym interesom Polski, a w jednym szeregu z Rosją, niczym jurgieltnicy doby Sejmu Wielkiego, którzy „patriotycznie” żądali usunięcia krzesła ambasadora Rosji z sali obrad, byleby tylko dyskutować o meblu, a nie o podatkach na wojsko.

Umowa wojskowa Polska–USA

Na mocy polsko-amerykańskiej umowy wojskowej z 15 sierpnia 2020 r. ma nastąpić zwiększenie amerykańskiej obecności militarnej zgodnie z założeniami deklaracji prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa z 12 czerwca i 23 września 2019 r. oraz 24 czerwca br. W Poznaniu ma stacjonować wysunięte dowództwo dywizyjne, w Żaganiu-Świętoszowie brygada pancerna (dotąd rotacyjna), w Łasku eskadry bezzałogowych dronów rozpoznawczych Reaper, w Drawsku Pomorskim ma powstać Centrum Szkolenia Bojowego dla sił Polski i USA, we Wrocławiu-Strachowicach – lotnicza baza załadunkowo-rozładunkowa USAF, w Powidzu – brygada lotnictwa wojsk lądowych (obecnie rotacyjna), batalion logistyczny i obiekt sił specjalnych oraz kolejny obiekt takich sił w Lublińcu.

Oprócz tego od października br. będzie też tworzone w Polsce wysunięte dowództwo odtwarzanego V Korpusu US Army z gen. Johnem Kolasheskim na czele. Umowa daje podstawy do wzmacniania w przyszłości amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce oraz do zwiększenia liczby prowadzonych w naszym kraju ćwiczeń z udziałem wojsk USA. Rozbudowa infrastruktury niezbędnej do realizacji owej umowy umożliwi ponadto, w razie kryzysu, szybkie zwiększenie wielkości sił amerykańskich w Polsce do ok. 20 tys. żołnierzy.

Kłamstwa Winnickiego – eksterytorialność i jurysdykcja

Poseł Konfederacji Robert Winnicki powiedział: „Bazy, o których (…) mowa, będą miały charakter par excellence eksterytorialny (…) armia amerykańska będzie mogła wpuszczać na teren Rzeczypospolitej Polskiej, właściwie bez żadnej kontroli ze strony państwa polskiego, osoby trzecie”. Stwierdzenie to nie jest prawdą. Nowo powstająca infrastruktura będzie budowana głównie (choć nie wyłącznie) przez Polskę i będzie własnością Polski, a polscy oficerowie i służby będą mieli do niej dostęp.

Winnicki powiedział także: „Jeśli patrzymy na tę umowę, to (…) widzimy w niej szereg zapisów, które (…) wyłączają spod jurysdykcji sądownictwa polskiego żołnierzy amerykańskich przebywających w Polsce. To oznacza, że jeśli popełnią jakiekolwiek przestępstwo na terenie RP, to będą wyłączeni spod jurysdykcji sądownictwa polskiego”.

To stwierdzenie to kłamstwo. W kwestii jurysdykcji umowa z 15 sierpnia 2020 r. jest powtórzeniem ogólnonatowskiej umowy SOFA z 19 czerwca 1951 r. i pierwszej polsko-amerykańskiej umowy SOFA z 2009 r., związanej z budową systemu obrony przeciwrakietowej. Umowy tego typu są ogólnie przyjętym standardem w relacjach między wszystkimi państwami NATO (tzn. na tej samej zasadzie stacjonują np. żołnierze polscy w ramach kontyngentów NATO w Rumunii i na Łotwie). W myśl zapisanych w niej regulacji wyjęcie żołnierzy wojsk sojuszniczych (w tym wypadku US Army) spod jurysdykcji prawnej państwa przyjmującego (w tym wypadku Polski) dotyczy wyłącznie czynów związanych z pełnieniem obowiązków służbowych. Innymi słowy każde przestępstwo lub wykroczenie popełnione przez żołnierza poza służbą, w myśl rzeczonej umowy, podlega pod polską jurysdykcję, o ile strona polska wyrazi taką wolę. Jest to powszechna zasada obowiązująca we wszystkich państwach sojuszniczych NATO. W wypadku omawianej umowy polsko-amerykańskiej z 15 sierpnia br. pozycja Polski została nawet wzmocniona w porównaniu do owej zasady ogólnej poprzez uzgodnienie, że w wypadku spraw objętych jurysdykcją Stanów (tzn. czynów popełnionych na służbie) strona amerykańska będzie zobowiązana do stosowania takich samych zasad wobec polskich poszkodowanych i świadków, jakie obowiązują wobec obywateli USA.

Manipulacje i brednie Brauna

Grzegorz Braun powiedział: „Umowa nie precyzuje ostatecznie ani kosztów, które ponosić ma strona polska, ani też nie precyzuje limitów obecności obcej siły zbrojnej na terytorium RP”. W umowach tego typu nie można sprecyzować kosztów choćby dlatego, że nie pozwala na to wieloletni horyzont czasowy dyslokacji wojsk. Ceny zaopatrzenia dla wojska mają charakter rynkowy i nie wiadomo, jakie będą za rok, dwa czy za dziesięć lat. Umowa nie zawiera więc określenia kwot, ale zakres odpowiedzialności finansowej stron za jej wdrożenie. Koszty, które ma ponosić Polska, szacowane są na ok. 500 mln zł rocznie – czyli ok. 133 mln dol. według obecnego kursu. Mieszczą się w nich zakwaterowanie, wyżywienie, corocznie określane ilości paliwa, wybrane elementy wsparcia w magazynowaniu sprzętu i uzbrojenia oraz w obsłudze wykorzystywanej infrastruktury.

Rozwiązanie to nie odbiega od innych podobnych ustaleń przyjętych w relacjach USA z pozostałymi wiodącymi sojusznikami regionalnymi, do którego to grona właśnie wchodzi Polska. Dla porównania pokrywane przez Koreę Południową koszty stacjonowania w tym kraju ok. 28,5 tys. żołnierzy amerykańskich to ok. 1 mld dol. rocznie plus 10 mld dol. za budowę nowej bazy Camp Humpreys. Wydatki Japonii goszczącej ok. 50 tys. żołnierzy US Army to ok. 1,5–2 mld dol. Wydatki Polski na tym tle nie są wygórowane, a ich część dotyczyć będzie infrastruktury będącej własnością RP. Bazy amerykańskie (jak każde bazy wojskowe w gospodarce rynkowej) generują zatrudnienie, dostarczają zatem miejsc pracy i impulsu rozwojowego gospodarce regionu. To dlatego niemieccy politycy szczebla regionalnego protestowali przeciw wycofywaniu wojsk alianckich z RFN po 1991 r., a kanclerz Helmut Kohl wynegocjował pozostawienie części kontyngentu francuskiego pod hasłem brygady niemiecko-francuskiej – zalążku Eurokorpusu. Z tego samego powodu obawy o skutki ekonomiczne obecnej redukcji wojsk US Army w RFN wyrażają lokalni politycy niemieccy z opuszczanych przez Amerykanów miejscowości.

Uznanie zaś przez Brauna wojsk USA za okupacyjne ma tyle sensu, co uznanie hipotetycznej eskadry brytyjskich okrętów stojących vis-à-vis Szlezwika-Holsztyna za dowód przekształcenia Polski w kolonię Imperium Brytyjskiego.

Korwin-Mikke – ze starym przesłaniem Kremla

Janusz Korwin-Mikke sprzeciwił się umowie „z uwagi na to, że któregoś dnia, jak dojdzie do wojny amerykańsko-rosyjskiej, to nagle polecą jakieś bomby na polską ziemię”. To stara śpiewka Moskwy. Tak straszono Niemców w czasach zimnej wojny, inspirując tamtejszych pacyfistów do słynnych marszów wielkanocnych skierowanych przeciw „agresywnym zbrojeniom amerykańskich imperialistów”. Wojna amerykańsko-rosyjska jakoś nie wybuchła i Niemcy nie stały się jej areną, podobnie zresztą jak żaden inny kraj, w którym stacjonowały wojska amerykańskie. Decyzja o uderzeniu na nie jest bowiem dla każdego państwa na świecie decyzją samobójczą.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski