Kto największym wygranym, a kto przegranym debaty prezydenckiej? Komentarze politologów
W środowy wieczór w gmachu TVP zakończyła się debata z udziałem 11 kandydatów na urząd prezydenta RP. Portal Niezależna.pl porozmawiał z komentatorami życia publicznego o tym, kto może czuć się największym wygranym, a kto przegranym dzisiejszej debaty prezydenckiej, a także czy dzisiejsze wydarzenie znacząco wpłynie na nastroje polityczne wyborców.
Jako pierwszy na nasze pytania odpowiedział prof. Kazimierz Kik.
- Mamy do porównania dwie debaty: poprzednią i tą. Są one prawie identyczne. Większość pytań jakie tutaj padły nie miała związku z kompetencjami prezydenta, a polityką rządu. Od razu widać, że inspiratorem tego wydarzenia był specjalista od marketingu, widzowie mieli wybrać ładniejszego i pięknie mówiącego kandydata. Jest to przykład debaty, która przeprowadzana jest w krajach z systemem prezydenckim, jak np. USA. W Polsce mamy system parlamentarny, więc to co zobaczyliśmy w Telewizji Polskiej nie wpłynie znacząco na dotychczasowe nastroje polityczne wyborców
– powiedział nam politolog prof. Kazimierz Kik.
Natomiast prof. Sławomir Sowiński uważa, że najsłabszą stroną dzisiejszej debaty były pytania.
- Były one oderwane zarówno od funkcji prezydenta, jak i jego możliwości. Gdybym miał wybrać osoby, które się wyróżniały, wskazałbym Krzysztofa Bosaka, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołownię. W bardzo trudnej sytuacji był prezydent Andrzej Duda, gdyż mocno atakowało go większość kontrkandydatów. Jego sztab ma poważne zadanie do odrobienia, aby przygotować swojego kandydata do występów przed drugą turą wyborów. Potrzeba dynamiki, świeżości. Jednak sądzę, że zarówno zaplecze Andrzeja Dudy, jak i Rafała Trzaskowskiego wyszli z założenia wobec tej debaty, aby jak „najmniej stracić na niej”. Najlepsze karty zostaną odkryte dopiero po pierwszej turze
– tłumaczy prof. Sowiński.
Źródło: niezalezna.pl
