Borys Budka domaga się, by jedynym kandydatem na I prezesa Sądu Najwyższego był nominat starego układu, sędzia Włodzimierz Wróbel, a przy okazji kompromituje się jako prawnik. Nie wie, że według Ustawy o Sądzie Najwyższym jego I prezesa wybiera prezydent RP spośród pięciu kandydatów wskazanych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, a wybranych największą liczbą głosów.
Nie rozumie, że „największą liczbą” nie oznacza „większością” i, co najśmieszniejsze, nie rozumie, że tylko jeden kandydat ZOS SN może uzyskać większość głosów. Postulat, by ZOS SN przedstawiło pięciu kandydatów, z których każdy „miałby większość głosów”, jest niedorzeczny. Taki oto „znamienity prawnik” (były minister sprawiedliwości!) stoi na czele PO/KO i miesza w głowach „młodym, wykształconym z wielkich miast”.