
PRL 2.0
Kandydatka Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat 1 marca zapowiedziała, że należy skończyć z upamiętnianiem Żołnierzy Wyklętych i znaleźć środki na zadośćuczynienie rodzinom ich ofiar.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Kandydatka Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat 1 marca zapowiedziała, że należy skończyć z upamiętnianiem Żołnierzy Wyklętych i znaleźć środki na zadośćuczynienie rodzinom ich ofiar.
Wybory prezydenckie w Rumunii nie musiały zaprzątać uwagi całego świata, jednak rządzący krajem układ polityczny kilka tygodni temu zdecydował, by stało się inaczej. Teraz operację tę powtórzył.
Prywatyzacja kojarzy nam się przede wszystkim z wyprzedażą majątku narodowego, zakładami oddanymi za bezcen na zniszczenie i zaoranie – rzadziej z udaną transformacją od komunistycznego molocha do dobrze zarządzanej firmy.
Jeśli ścinamy nie za duże drzewo zwykłą piłą, wiemy: najpierw idzie opornie, długo, długo nic się nie dzieje, aż nagle, dość gwałtownie, wszystko trzeszczy i zaraz potem leci, łamiąc się po drodze u samej nasady. Jeśli kroimy duży kawał mięsa w kostkę, też jest tak, że najpierw wydaje się to dość żmudne, a w pewnym momencie dzieje się właściwie samo. Albo jeśli naprawiamy stare, zdezelowane auto, a jesteśmy bohaterami „Christine” Stephena Kinga… No dobrze, może to ostatnie to gorszy przykład.
O powołanej rok temu nowej szefowej CBA słyszeliśmy przez niemal 12 miesięcy bardzo niewiele. Zważywszy na to, że osoby z kręgu obecnej władzy i ich nominaci w mediach pojawiają się najczęściej w kontekście zaniechań, zaniedbań i nadużyć, już samo to należy poczytać sobie na jej korzyść. Niestety wywodząca się z delegatury bydgoskiej CBA Agnieszka Kwiatkowska-Gurdak żegna się właśnie ze stanowiskiem, a wszystko przez jej godne pochwały zachowanie w sprawie Pegasusa.
Na falach niemieckiego radia publicznego odbyła się ciekawa rozmowa z Olafem Scholzem.
Władza bywa groźna, gdy ściga oponentów lub odwrotnie – gdy wypuszcza bandziorów, a na realne przestępstwa przymyka oko.
Nikt nie wie chyba, ilu w rządzie Donalda Tuska mamy wiceministrów, domyślam się więc, że pełnomocników musi być jeszcze więcej. Kto by to wszystko spamiętał? Na pewno nie premier Tusk. Dlatego trudno dziwić się, że Tusk zapomniał, iż 31 stycznia 2024 minister Krzysztof Hetman powołał Mariusza Filipka na Pełnomocnika Ministra Rozwoju i Technologii ds. Deregulacji i Dialogu Gospodarczego. Tym bardziej, że przecież samego Hetmana w rządzie już dawno nie ma, wybrał spokojniejsze życie europosła i, inaczej niż Marcinowi Kierwińskiemu, nikt mu już w kraju głowy nie zawraca. Filipkowi jak widać też niespecjalnie, choć w sierpniu zeszłego roku został jeszcze Zastępcą Rzeczniczki Małych i Średnich Przedsiębiorców.
„Kiedy w Polsce władzę przejęli reseciarze, do więzień zaczęli trafiać ludzie, którzy realnie walczyli z Rosją” – napisał w poniedziałek późnym wieczorem redaktor Michał Rachoń na portalu X.
Od kilku dni media – nawet te bardziej przyjazne władzy – alarmują, że na nasze ulice wraca przestępczość w stylu lat 90.
Psychologia wyborcza to teren bardzo mało rozpoznany. Ciekawy, a zarazem niewdzięczny.
Bartłomiej Sienkiewicz siedzi sobie w Parlamencie Europejskim (PE) i niczym bohater wiersza Bursy krzyczy: „Jeszcze wam pokażę / Jeszcze mnie poznacie / Jeszcze zobaczycie”.
Wiele wzburzenia po stronie lewicowo-liberalnej prowokują kolejne decyzje i wypowiedzi, a nawet samo istnienie Donalda Trumpa. Jednak tego, co stało się w połowie tego tygodnia chyba nikt się nie spodziewał. Owszem, wielu Polaków spodziewało się jakiejś oznaki zainteresowania nowej administracji USA naszą polityką, jedni czekali na cud, inni drżeli przed „brutalną ingerencją” (tu dygresja: sama „Gazeta Wyborcza” kiedyś śmiała się z takiego określenia, publikując zdjęcie dwóch amerykańskich aktorek ze znaczkami „S” i takim właśnie opisem – ale to był rok 1989) amerykańskiej prawicy w nasza „suwerenność”.
„Wśród ofiar nie było Polaków. Sprawcy pozostają nieznani” – to nie opis wypadku, a gorzkie streszczenie wpisów i wystąpień polskich polityków w 80. rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Wszyscy bardzo pilnowali się, byle tylko nie mówić o polskich ofiarach tej przerażającej zbrodni.
Trzeci poniedziałek stycznia uznawany jest od 20 lat za tzw. Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku. Teoria ta uważana jest za pseudonaukową, jednak na dobre zadomowiła się w świadomości społecznej na Zachodzie. Skąd się wzięła?
Gdy niedługo przed wyborami parlamentarnymi powstała komisja ds. badania rosyjskich wpływów, opozycja całą inicjatywę ochrzciła mianem „Lex Tusk”, pracę grona ekspertów uznała za jedno wielkie polowanie na swego najważniejszego lidera i wykorzystała całą sprawę do mobilizacji swojego elektoratu.
Kandydatka Lewicy na prezydenta Magdalena Biejat 1 marca zapowiedziała, że należy skończyć z upamiętnianiem Żołnierzy Wyklętych i znaleźć środki na zadośćuczynienie rodzinom ich ofiar. Tym samym historia w kolejnej sprawie zatoczyła koło – wracamy do narracji o „leśnych bandytach” i ich niewinnych ofiarach. Czy to oficjalny przekaz ze strony państwa?