Koniec pracy
To miało być święto, to miał być nawet dzień wolny od pracy. Minęły dwa lata i koalicja uczciła ten dzień, publikując listę sukcesów, z których jedne były cudze, a inne wątpliwe. Własnych i niewątpliwych niestety zabrakło.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
To miało być święto, to miał być nawet dzień wolny od pracy. Minęły dwa lata i koalicja uczciła ten dzień, publikując listę sukcesów, z których jedne były cudze, a inne wątpliwe. Własnych i niewątpliwych niestety zabrakło.
Demonstracja PiS w sprawie zatrzymania nielegalnej migracji odnosi ciekawe skutki, których rządzący zapewne się nie spodziewali. Jak pamiętamy, Prawo i Sprawiedliwość zostało z tej okazji zaatakowane zarówno przez Konfederację, jak i KO, a obie te partie podniosły zarzut, że przed listopadem 2023 r. do Polski przybyło zbyt wielu obcokrajowców.
Dwa lata po wyborach możemy być pewni tylko tego, że w kolejnych wystartują zupełnie inne partie.
Czy ktoś jeszcze pamięta, że 15 października miał być – według niektórych polityków – świętem państwowym i dniem wolnym od pracy? Dwa lata od wyborów, które wygrała koalicja centrolewicowych sił opozycji z poprzedniej kadencji, nie za bardzo jest już co świętować.
Ministerstwo nauki nie przyznało środków na działalność największego w Polsce radioteleskopu „Kopernik”.
Po pierwsze, musisz wyczuć moment. Gdy jeszcze rządzą tamci, rzucasz się w wir działań, na które dostajesz granty i za które chwali cię twoje środowisko, ale i tak robisz z siebie ofiarę. Poruszaj się na krawędzi szaleństwa, przeginaj pałę, wyzywaj policjantów, może nawet rzuć czymś w prezydencką kolumnę. Opłaci się.
To naprawdę szokujące, jak można tak bardzo nie uczyć się na własnych błędach. Przecież Zbigniew Ziobro nie jest pierwszą osobą wezwaną przed nielegalną w świetle wyroku TK sejmową komisję ds. Pegasusa.
Odkąd zmieniła się w Polsce władza, zmieniła się też narracja w sprawie rosyjskiej dezinformacji. Każdy, kto nie zgadza się z rządem lub kwestionuje przekaz jego mediów, od razu wrzucany jest do pojemnego worka z ruskimi onucami. Bardzo często czynią to ci sami ludzie, którzy wcześniej uczynili Rubcowa gwiazdą życia towarzyskiego warszawskiego światka dziennikarskiego. Ci sami ludzie, na których Agnieszka Holland wzorowała pozytywnych bohaterów „Zielonej granicy” i którzy faktycznie jeździli na białoruską granicę, by utrudniać działania polskich służb, a nierzadko wspierać na różne sposoby czy to nielegalnych imigrantów czy nawet handlarzy ludźmi. W ostatnich dniach, a nawet godzinach, zobaczyć mogliśmy, ze nic się w nastawieniu tego środowiska nie zmieniło.
Komisja ds. wyjaśnienia mechanizmów represji wobec organizacji społeczeństwa obywatelskiego oraz działaczy społecznych, złożona z weteranów grupy „Wejście” i antypisowskich protestów, przedstawiła pod czujnym okiem byłego sędziego Waldemara Żurka swój raport dotyczący mediów publicznych pod rządami Zjednoczonej Prawicy.
Gdy w wyniku ataku z powietrza zostaje zniszczony dach budynku na polskiej podlubelskiej prowincji, oczywistym pierwszym skojarzeniem jest działanie zaczepne ze strony Rosjan. Gdy nad kluczowymi budynkami, w których mieszczą się kluczowe dla bezpieczeństwa państwa instytucje przelatują drony, jest podobnie, pierwszą myślą jest prowokacja ze strony Rosjan.
Wizytę Karola Nawrockiego w Niemczech Polskie Radio 24 postanowiło obudować niemieckim, dość przewidywalnym przekazem. I tak portal tego medium za stroną Dw.com przekazuje nam mało zaskakujący komunikat.
W nocy z 9 na 10 września ponad 20 dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. Według większości ekspertów mieliśmy do czynienia z celowym działaniem ze strony Rosji, dążącej do przetestowania naszych możliwości obronnych i reakcji NATO na tego typu napaść na państwo członkowskie. Zdarzenie to wywarło wpływ również na politykę krajową. Część komentatorów uznała, że rosyjski atak przynajmniej na jakiś czas odsunie w cień wizerunkowe problemy rządu. Efekt flagi jednak nie uratuje Donalda Tuska.
Profesor Joanna Senyszyn zapowiedziała, że jesienią planuje rejestrację partii politycznej o niezbyt poręcznej nazwie „Nowa Fala Profesor Senyszyn”. Inne propozycje, takie jak „Partia Gwiazd Joanny Senyszyn” nie zdobyły sympatii internautów, którzy w głosowaniu wybrali szyld dla nowej siły politycznej. Choć zapewne będzie ona raczej graczem niższej ligi, może zaznaczyć swą obecność na scenie politycznej. Dlatego warto wspomnieć o nim nawet w takim dniu, gdy nasza uwaga skupia się na dużo poważniejszych, dramatycznych sprawach. A może nawet przede wszystkim wtedy, z jednego powodu, o którym za chwilę.
Donald Tusk chwali się wielkimi sukcesami gospodarczymi. Awansem do pierwszej dwudziestki największych gospodarek świata, ale i tym, że odnotowaliśmy najszybszy przyrost siły nabywczej dochodów.
Gdy Karol Nawrocki po raz pierwszy spotkał się z Donaldem Trumpem, na nowo zdefiniowało to kampanie wyborczą. Był to moment, w którym obecny obóz władzy musiał przyznać, że ma do czynienia z poważnym zawodnikiem nie tylko w bokserskim ringu, ale też w polityce. I to międzynarodowej. Ciepłe przyjęcie przez prezydenta USA stały w sprzeczności z formułowanym przez Platformę przekazem o tym, że Nawrockiego nikt nie zna i nikt się z nim nie liczy. Dla Białego Domu już jako kandydat, co samo w sobie nie jest przecież zbyt częste, szef IPN był partnerem do rozmowy i najlepszym pod kątem wspólnej polityki lokatorem pałacu prezydenckiego. „You will win” - powiedział wówczas Karolowi Nawrockiemu Donald Trump. Gdy przepowiednia ta się sprawdziła, słowa te wróciły do adresata w postaci pamiątkowego plakatu, otrzymanego podczas wczorajszego spotkania obu prezydentów.
Mamy już wrzesień, a to oznacza, że za dwa miesiące ze swoim stanowiskiem powinien – w myśl umowy koalicyjnej – pożegnać się marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
45. rocznica zawarcia porozumień sierpniowych to moment, który pozwala nam przypomnieć o jednym z piękniejszych i dających wiele nadziei wydarzeń w polskiej historii. W takiej chwili fakt, że prezydentem został bardzo dobrze obeznany w tych dziejach historyk i prezes Instytutu Pamięci Narodowej, nabiera dodatkowego znaczenia. Niedzielne słowa Karola Nawrockiego odbiły się od razu szerokim echem wśród śledzących polską politykę, a przez obecnych na uroczystościach działaczy i weteranów Solidarności przyjęte zostały z entuzjazmem. Ale 21 postulatów z sierpnia 1980 r. to nie tylko historia.
Poszukiwanie wszędzie zdrady i spisków może być miarą zaburzeń osobowościowych, ale też sygnałem, że nie czujemy się zbyt pewnie. Jeśli wszyscy na nas czyhają i przeciwko nam knują, to znaczy, że nasza pozycja jest zagrożona, autorytet osłabiony, a sojusze niepewne.
Czy ktoś jeszcze pamięta, że 15 października miał być – według niektórych polityków – świętem państwowym i dniem wolnym od pracy? Dwa lata od wyborów, które wygrała koalicja centrolewicowych sił opozycji z poprzedniej kadencji, nie za bardzo jest już co świętować.